Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 5/10 kreska: 5/10
fabuła: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 4
Średnia: 5
σ=1,41

Wylosuj ponownieTop 10

Ichigo Channel

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2001-2003
Liczba tomów: 7
Tytuły alternatywne:
  • Strawberry Channel
  • 苺チャンネル

Trudno prowadzić podwójne życie, zwłaszcza gdy jest się niezbyt rozgarniętą nastoletnią bohaterką mangi shoujo.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Enevi

Recenzja / Opis

Ichiko cieszy się spokojnym życiem zwyczajnej gimnazjalistki. Wszystko zmienia się jednak, gdy jej młodszy brat, Ken, postanawia zostać sławny. Cóż, bycie idolem nie jest łatwe, spora konkurencja i presja ze strony producentów to jedno, ale najpierw trzeba zwrócić na siebie czyjąś uwagę, a to wcale nie jest takie proste… W prawdziwym życiu, rzecz jasna. Ta niepozorna dwójka wpada w oko młodemu producentowi, Tendou, który koordynuje nowy projekt zwany Trijet. Ken nie posiada się ze szczęścia, ale Ichiko jest już znacznie mniej zadowolona. Diabeł tkwi w szczegółach, a te wydają się tym razem nieco bardziej istotne. Trijet zakłada bowiem dokooptowanie do sławnego Tooru Kanzakiego… dwóch chłopców i stworzenie zespołu muzycznego. Tak więc niezbyt zachwycona Ichiko zostaje zmuszona do przebierania się za chłopca, Ichigou. Los jednak postawia być jeszcze bardziej złośliwy i sprawia, że niczego nieświadomemu Tooru zaczyna podobać się żeńska wersja protagonistki, przedstawiająca się jako Ichigo.

Już po tym wstępie łatwo zauważyć, że bohaterka wpakowała się w niezłe bagno. Zostaje bowiem zmuszona do prowadzenia potrójnego(!) życia, tak aby jej sekret nie wyszedł na jaw. Ale kontrakt trwa zaledwie rok, więc może jednak da się to jakoś przeżyć? W końcu wszystko po to, by Ken był zadowolony… Równie łatwo zauważyć również coś jeszcze: że już te wstępne założenia są co najmniej absurdalne. I dotyczy to zarówno kuriozalnego wątku romantycznego, jak i showbiznesowej otoczki.

Zacznijmy jednak od tego nieszczęsnego romansu, całkiem sympatycznego, gdyby nie wmuszona w bohaterów wybiórcza ślepota i nieumiejętność kojarzenia faktów. Przebieranki to jeden z popularniejszych motywów, który już sam w sobie niezwykle naciągany, nie musi być przecież doprowadzany do aż takiego absurdu. Nadwyrężanie realizmu swoją drogą, ale jakie braki na umyśle trzeba mieć, żeby nie zauważyć, że ma się do czynienia z tą samą osobą? Zwłaszcza że twarz, głos i zachowanie pozostają niezmienione, a obie wersje odróżnia tylko peruka, w dodatku w tym samym kolorze, co oryginalna fryzura bohaterki. Kole to w oczy o tyle, że podobieństwo jest bardziej niż oczywiste, Ichiko i Tooru spędzają ze sobą naprawdę sporo czasu, a autorka nawet nie próbuje sytuacji jakoś bardziej zakręcić na korzyść tej całej maskarady.

Cóż… Przemysł kreujący nastoletnich idoli też chyba działa nieco inaczej… Rozumiem, że można odkryć czyjś talent już w pierwszych minutach przesłuchania. Ale żeby ściągać kogoś dosłownie z ulicy, bez sprawdzania jego umiejętności? Pal sześć, jeśli chodzi o rolę modelki, gdzie teoretycznie da się ocenić predyspozycje potencjalnej gwiazdeczki po wyglądzie, ale w przypadku, gdy tworzy się zespół muzyczny, wypadałoby przetestować umiejętności wokalne delikwenta zanim wciągnie się go w cały ten burdel. Burdel? Tak, burdel. I to niesamowity. Gdyby wszystko w pracy gwiazdeczki było takie proste? Nie no, w porządku próby są, ale gdzie przesłuchania, konkurencja, jakikolwiek kontrakt i ta cholerna wypłata? Nie samymi pieniędzmi żyje człowiek, a i zarobki nastoletnich idoli do wielkich nie należą, ale przydałaby się chociaż jakaś mała wzmianka o tym, bo wygląda to bardziej na niewolnictwo niż faktyczną karierę.

No dobrze, to były wady scenariusza. Czy można znaleźć w nim jakieś plusy? O dziwo, tak. Niewielkie, ale zawsze. Showbiznes to bowiem bardzo kolorowe i bogate, ale również niezwykle brutalne środowisko, w którym trzeba się szybko odnaleźć, żeby nie zostać wykopanym po pierwszym występie. Twórcy mang (zwłaszcza shoujo) mają również skłonność do pakowania intryg i dramatu wszędzie gdzie się da, bo cóż mogłoby być lepszym źródłem trudności niż zazdrosny rywal oraz wredni i wyrachowani producenci? Jak się okazuje, Ichigo Channel daje sobie radę bez nadmiernej liczby takich dodatków, gdyż wszelkie problemy połączonej natury uczuciowo­‑zawodowej można rozwiązać łatwiej (czasem za łatwo, ale może to i dobrze…) niż niejeden mógłby przypuszczać i wcale nie trzeba uciekać się do szantażu czy wielopiętrowej intrygi. I to na plus.

Sama obsada byłaby o wiele bardziej znośna, gdyby nie obowiązkowe ogłuszenie i ogłupienie przy pomocy wielkiego kamienia na potrzeby scenariusza. Ichiko jest wzorowym przykładem bohaterki mangi shoujo – słodziutka, uparta, energiczna, niewinna i niezbyt rozgarnięta dziewuszka, która wielu rzeczy się nie domyśla, daje się wykorzystywać (w tym przypadku, dzięki bogom, nie seksualnie), ale czasem wyraża swoje zdanie i momentami można mieć wrażenie, że potrafi walczyć o swoje. Jej druga połówka prezentuje się całkiem nieźle jak na te realia. Nie jest bowiem ani mdłym księciem, ani zaborczą gnidą, która stara się przejąć kontrolę nad życiem dziewczyny. To nieco naiwny, dziecinny i temperamentny nastolatek, który używa mózgu trochę częściej niż Ichiko. Pod pewnymi względami bardzo ją przypomina, ale w gruncie rzeczy to całkiem sympatyczny chłopak. Z dodatkowymi kołami u wozu bywa różnie, ale w dwóch pierwszych przypadkach nie stwierdzono jakiejś specjalnej złośliwości czy napastliwości. Dopiero trzeci rywal wydaje się wciśnięty zupełnie niepotrzebnie i na siłę, prawdopodobnie żeby nieco podgrzać atmosferę na sam koniec i sztucznie przedłużyć akcję. Zupełnie niepotrzebnie, bo przez to teoretycznie poważna i dorosła osoba zachowuje się jak skończony idiota i dzieciak. Nawet wierne fanki Tooru nie są jakoś szczególnie irytujące i widoczne.

Kreska Mimi Tajimy jest bardzo, bardzo przeciętna i dopiero w ostatnich rozdziałach postaci nabierają lepszych kształtów. Z początku bowiem autorka często miewa problemy z anatomią i kadrowaniem, przez co bohaterowie prezentują się zwyczajnie nieciekawie i koślawo. Panowie są umiarkowanie przystojni, panienki równie umiarkowanie i umownie słodkie, więc nie powinno to stanowić większego problemu, choć wspomniane wyżej nieprawidłowości w budowie ciała bywają widoczne. Ilość rastrów i szczegółów w tle pozostaje na przeciętnym poziomie z okazjonalną pustką za bohaterami, ale z drugiej strony kontrast barw jest mocny, a kadry czytelne, więc trudno stronie technicznie zarzucić coś więcej niż przeciętność.

Nie od wszystkich mang wymagam ambitności, a już na pewno nie od romansideł dla nastolatek, które rządzą się swoimi nieśmiertelnymi prawami, czy mi się to podoba, czy nie. Wolę jednak, gdy autorzy nie naciągają realizmu za bardzo i nie starając się zmusić czytelnika do zaakceptowania jawnych absurdów. Ostatecznie Ichigo Channel to rzecz raczej niezauważalna i mogąca przegrać w przebiegach nie tylko ze względów fabularnych, ale również wizualnych. Czy historia ta zadowoli niewymagającego i przygotowanego na różne nieprawdopodobieństwa czytelnika? Ma szansę, ale tylko jeśli faktycznie nie oczekuje się zbyt wiele, a czasem nawet i niezbyt wygórowanym oczekiwaniom manga ta może nie sprostać. Wszystko przez usilne naciąganie fabuły i charakterów postaci dla jednego głupiutkiego pomysłu, który można było wykorzystać nieco inaczej, ze znacznie lepszym efektem.

Enevi, 17 czerwca 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shueisha
Autor: Mimi Tajima