Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 kreska: 10/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 32
Średnia: 7,09
σ=1,31

Wylosuj ponownieTop 10

Alichino

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1998-2001
Liczba tomów: 3
Tytuły alternatywne:
  • アリキーノ
Gatunki: Fantasy
Widownia: Shoujo; Postaci: Anioły/demony; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia

Przepięknie narysowana manga, która miała potencjał, jednak nie została dokończona.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Czy człowiek może być aż tak zdesperowany, żeby poświęcić duszę w zamian za spełnienie jednego życzenia? Zdesperowany? A może zwyczajnie ciekawy i nieostrożny? Nieważne. Alichino to nadprzyrodzone istoty niezwykłej urody, które, za odpowiednią „opłatą”, gotowe są spełniać ludzkie życzenia.

Tsugiri ma piętnaście lat i przez swoją urodę mylony jest nawet z Alichino, które, z niewiadomych powodów, upodobały go sobie jako idealny „obiad”. Niewiele pamięta ze swojego dzieciństwa, jednak urywki wspomnień zdradzają, iż nie było ono zbyt szczęśliwe. Kiedy po raz kolejny pada ofiarą spragnionego jego duszy Alichino, na pomoc przychodzą mu dawni przyjaciele: Ryouko oraz jego towarzyszka Myoubi – Alichino o wyglądzie porcelanowej lalki (co ciekawe, jako jedna z niewielu powstrzymuje się przed zaatakowaniem Tsugiriego, a nawet gotowa jest go bronić), którzy dziesięć lat wcześniej uratowali mu życie przed wygłodniałymi stworzeniami. Tsugiri pragnie rozwiązać zagadkę ze swojego dzieciństwa. Nie ma jeszcze pojęcia, że okazja nadarzy się w momencie, gdy przyjdzie mu wyruszyć w długą i niebezpieczną podróż…

Tym, co w dużej mierze stanowi o atrakcyjności tej krótkiej mangi, jest przepiękna, wręcz barokowa kreska, której szczegółowość widoczna jest najbardziej w projektach postaci. Bohaterowie mają bardzo charakterystyczny, wręcz nieludzki, wygląd, przypominający lalki Dollfie. Duże i wyraziste oczy zwracają uwagę w takim samym stopniu jak bogato zdobione i dopracowane wręcz do przesady (te fałdy…), stroje, głównie żeńskie, wzorowane na wiktoriańskich sukniach. Prześlicznie wykonane są też włosy (u większości postaci wyjątkowo długie), a zwierzęta (właściwie jedno) wyglądają bardzo realistycznie. Czytelniczki, bo jest to manga przeznaczona raczej dla dziewcząt, a zwłaszcza fanki pięknych panów, będą miały na czym żerować, gdyż pomijając jedną osobę płci żeńskiej, prym wśród ważniejszych postaci wiodą mężczyźni. Chociaż na pierwszy rzut oka można mieć pewne wątpliwości, gdyż wszyscy bohaterowie cechują się wyjątkowo delikatną urodą, a młody Tsugiri ma naprawdę aż nazbyt subtelne rysy twarzy. Tła, zarówno krajobrazy jak i wnętrza, może nie zwracają na siebie uwagi tak jak postaci, jednak również wykonane zostały starannie i nie brakuje im szczegółów.

Naprawdę, bardzo trudno jest streścić wstęp bez pominięcia istotnych szczegółów, które mogą popsuć przyjemność lektury mangi. Warto jednak zaznaczyć, iż czytając Alichino miałam wrażenie, że więcej niż połowa z historii jest właściwie prologiem do wydarzeń, które mogłyby zostać opisane, ale autorka się rozmyśliła. Fabuła bowiem początkowo koncentruje się na wątku Ryouko, który wyruszył w podróż razem z Tsugirim nie tylko po to, aby go chronić, ale w głównej mierze, aby dokonać zemsty. W tym czasie, gdzieś w tle, przewija się główny wątek, jednak wyraźnie widać, że autorka planowała coś znacznie dłuższego, a całość utknęła w martwym punkcie po zakończeniu historii jednego bohatera, która to historia również wymagałaby pogłębienia i dokładniejszego wyjaśnienia. Pomysł był ciekawy, nie powiem, dobrze się to czytało, tym bardziej, że ilość tajemnic rośnie i rośnie, jednakże ostatecznie opowieść zostaje urwana i zostawiona samej sobie. Stworzone przez Kouyu Shurei niezwykłe istoty oraz ich świat zdecydowanie mnie zainteresowały, gdyż w połączeniu z przepiękną kreską sprawiały wrażenie historii oryginalnej i wartej rzucenia na nią okiem. Z początku coś takiego właśnie dostałam i miałam ogromną nadzieję na kontynuowanie przygody z tą niezwykłą mangą, jednak, niestety, wielkie było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że to już koniec. Owszem, te trzy tomy dostarczyły intrygującej opowieści, ale nie odpowiedziały na większość pytań, które po drodze się pojawiły. Co z tego, że rozwiązano jeden wątek, skoro pojawiły się następne, a te prowadzone równolegle zostały zwyczajnie porzucone.

O bohaterach dowiadujemy się tyle, ile raczyła zdradzić nam autorka w dość pokrętnych i fragmentarycznych retrospekcjach oraz okazjonalnych przeskokach w czasie. Główny bohater jest młody i nie do końca potrafi ogarnąć to, co się wokół niego dzieje, a jedyną rzeczą, jakiej się o nim dowiedziałam, jest to, że za wszelką cenę pragnie poznać swoją przeszłość i uratować pewną osobę. Ryouko, pomimo powierzchownego spokoju, kryje w sobie mroczną i równie tragiczną przeszłość. Z kolei uwielbiająca Ryouko Myoubi, jak się potem okazuje, zna go od dawna i po tragedii, która go spotkała, zawarła z nim tajemniczą umowę. Czy brzmi to zachęcająco, czy nie, oceńcie sami. W każdym razie, podobnie jak fabuła, postaci miały możliwość rozwinięcia się w ciekawe i nietypowe osobowości, jednak zabrakło im czasu, a ich powierzchowne przedstawienie raczej nie umożliwia zyskania sympatii czytelnika. Trudno jest ocenić ich zachowanie, nie znając wystarczająco motywacji i przeszłości, przez co ma się wrażenie oglądania przepięknych lalek w akcji, które coś robią, mówią, podejmują decyzje, ale nie są na tyle interesujące, by je zapamiętać na dłużej. Przyznam, iż pobieżnie naszkicowane charaktery nie wzbudziły mojego entuzjazmu i pozostały zbyt tajemnicze, pozostawiły również pustkę i poczucie niewykorzystanego potencjału.

Mam żal do autorki, która, właściwie z nie do końca wyjaśnionych przyczyn (być może zbyt mała popularność?), postanowiła porzucić swój mangowy debiut. Powtórzę – początkowe założenia dawały nadzieję na ciekawą i oryginalną opowieść ze świata fantasy. Niestety dość szybko przekonałam się, że to tylko marzenia… Podobnie jak zapowiedzi autorki, iż wyjdzie jeszcze jeden tom, w którym postara się ona podsumować i jakoś zakończyć całą historię. Owszem, fragmenty, pojedyncze strony gdzieś przemknęły mi przed oczyma, jednak od 2001 roku nie doczekałam się kontynuacji i ostatnie wieści z roku 2005 mówiły, iż autorka cały czas pracuje nad mangą. Cóż, trochę czasu już minęło i na razie nie zanosi się na wydanie kolejnego tomu. Ostatecznie Alichino mogę polecić jako graficzną perełkę, przykład niezwykle dopracowanej i wzorowej kreski, która powinna się spodobać miłośnikom oryginalnego stylu oraz tym, którzy uwielbiają podziwiać małe dzieła sztuki w formie mangowego rysunku. Inni niech sami zdecydują, jednak urwana w połowie historia pozostawia niedosyt i każe się zastanawiać, po co było w ogóle zaczynać…

Enevi, 25 listopada 2008

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shueisha
Autor: Kouyu Shurei