Tanuki-Manga

Wydawnictwo Waneko kazało nam długo czekać na nową część Battle Royale. Niestety trzymiesięczny cykl wydawniczy już raczej nie ulegnie skróceniu, a szkoda, bo te dodatkowe trzydzieści dni różnicy mocno odbiło się na mojej pamięci.

Na szczęście ósmy tom nie kontynuuje wydarzeń z poprzedniej części, a główni bohaterowie schodzą na dalszy plan, by ponownie dać pole do popisu Mitsuko Soumie. Na swoje nieszczęście dziewczyna dość szybko wpada na Sugimurę, który wie o ukrywanym przez nią zamordowaniu Chigusy i pragnie się za to zemścić. Mitsuko jednak nie bez przyczyny nazywana jest „Diablicą”, więc wykorzystując swoje naturalne atuty i bezwzględność, wychodzi z opresji obronną ręką. Szybko znajduje nowe, bardziej naiwne ofiary…

Podczas któregoś konwentu (bodajże było to na Hellconie 2) w rozmowie z wydawnictwem Waneko dowiedziałem się, że nieodpowiednie dla młodszych czytelników treści z początku historii to nic w porównaniu z tym, co znajdę w ósmym tomie. Rzeczywiście, tutaj autor „poszedł na całość”, w stu procentach wykorzystując postać Mitsuko, a zwłaszcza jej rozwiązłą naturę. Jeżeli manga jako hobby w środowisku kogokolwiek z Was nie cieszy się dobrą opinią, to lepiej nie zostawiajcie tej części Battle Royale na wierzchu – dzięki temu unikniecie długich wywodów i tłumaczeń. Ponoć wydawnictwo rozważało nawet ocenzurowanie części scen, ale autocenzura wymuszona przez japońskie prawo okazała się wystarczająca. Obrazek z obwoluty mówi jednak sam za siebie.

Niemile zaskoczyła mnie niepozorna, acz istotna zmiana w wyglądzie rodzimego wydania – laminowana okładka, która sprawia, że mangę należy czytać w białych rękawiczkach, by nie pozostawić nieestetycznych odcisków palców. Na szczęście to jedyna wada, która doskwierała mi podczas czytania.