Komentarze
Love Celeb: King Egoist
- komentarz : warsix : 23.12.2012 23:42:45
- WTF... To już nawet Love Strip było lepsze. : @leksy12 : 29.07.2012 09:51:44
- komentarz : podkladek0713 : 26.07.2012 21:35:08
- masakra : Ashi : 2.04.2012 17:15:32
- Badania : misscatchrene : 1.01.2012 00:37:28
- komentarz : Elayaa-niewinnosc bieli kwiatu : 17.09.2011 21:30:57
- Mayu Shinjou, czyli kolejny schematyczny badziew : amarlagoon : 12.09.2011 17:00:06
- Re: Zbyt krytycznie! : Myore : 9.09.2011 18:02:36
- xx[ : Kira : 20.10.2010 21:26:21
- marnowanie papieru jest nieekologiczne : Rose : 20.10.2010 20:55:02
Podrzeć, spalić i zakopać - to za mało
Z „Love Celeb” przeczytałam kilka rozdziałów. Później ze 3‑4 razy próbowałam wznowić lekturę, ale za każdym razem po przeczytaniu paru stron znajdywałam coś o wiele ciekawszego do roboty. Na przykład bezcelowe gapienie się w monitor podczas słuchania muzyki. Ta manga to totalne zero: zero fabuły, zero postaci, zero kreski, zero wszystkiego. Główna bohaterka jest beznadziejna. Żeby chociaż była ładna, to zrozumiałabym wpychanie jej do show‑biznesu, nawet jeśli nie posiada talentu, w Japonii to chyba nikogo by nie zdziwiło. Ale dziewczyna jest bardzo przeciętna, a gdybym miała takie czoło jak ona, błyskawicznie popędziłabym do fryzjera, żeby mi zrobił grzywkę. Jej głupota i naiwność to już osobny temat, na który szkoda jednak marnować czasu i miejsca. Z kolei Gin jest żałosny. I nie chodzi już o jego egoizm i brutalność, ale o fakt, że facet, który potrafi przelecieć wszystko co żyje i co jest przy tym płci żeńskiej, nagle wymięka (w przenośni i dosłownie) przy wyglądającej jak niedożywione dziecko dziewuszce. Może w zamyśle autorki miał być to zabieg dodający postaci uroku i każda czytelniczka widząc rozterki Gina, powinna westchnąć i zacząć się rozczulać nad bidulkiem. Chyba jednak nie za bardzo wyszło, bo jakoś nie miałam ochoty się rozczulać, przeciwnie – walczyłam z dzikim pragnieniem wytatuowania mu na czole wyrazu „DEBIL”.
Zadziwia mnie też fakt, jak ktoś, kto od 14 lat zawodowo zajmuje się rysowaniem mang do publikacji, dalej nie potrafi narysować prostej kreski. Okej, przesadzam, to może potrafi. Ale „właściwe proporcje” to już chyba dla mangaczki termin zupełnie obcy. Postaci żeńskie są beznadziejne, małe, niedożywione chudziny, z koszmarnymi fryzurami i oczami na 3/4 twarzy. Faceci są jeszcze gorsi, z perukami na głowach, zabójczymi podbródkami barami od framugi do framugi i – co jest dla mnie zbrodnią najgorszej kategorii – paskudnymi, wielkimi dłońmi, tfu!, łapami, które mogą co do wielkości konkurować z łopatami do odśnieżania. Aż ma się ochotę chwycić mangaczkę za bluzkę, potrząsnąć nią i wrzasnąć: „Kobieto, kup se podręcznik do rysowania oraz jeszcze jeden do anatomii i ćwicz, ćwicz, ćwicz, aż ci umrą obie ręce, a jak ci umrą, to rysuj stopami!”
Straszne jest to, że ta kobieta wciąż tworzy i myśli, że jej prace się podobają. A najtragiczniejsze jest, że ma rację, bo zawsze znajdzie się jakaś banda dewiantów i degeneratów, którzy z radością przyklasną mangom wypełnionym tylko i wyłącznie seksem w chorej i wypaczonej postaci.
Szczerze odradzam.