Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 kreska: 9/10
fabuła: 8/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 3
Średnia: 7,33
σ=1,25

Wylosuj ponownieTop 10

Megami Kouhosei

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1997-2001
Liczba tomów: 5
Tytuły alternatywne:
  • 女神候補生
  • Candidate for Goddess
  • Pilot Candidate
Tytuły powiązane:
Widownia: Shounen; Postaci: Obcy; Miejsce: Statki/Stacje kosmiczne; Czas: Przyszłość; Inne: Magia

„Straciliśmy naszą planetę, nasz dom… Znaleźliśmy ostatnią planetę, obronimy ją za wszelką cenę”.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W roku 4088, w wyniku Kryzysu Systemów, spowodowanego błędami ludzkości, cztery układy planetarne uległy destrukcji. Pozbawieni domu ludzie zostali zmuszeni do życia w kosmicznych koloniach, a ich ostatnią nadzieją była mała, niezamieszkana planeta Zion, która wkrótce stała się celem ataków Obcych, zwanych Victims. Ludzie postanowili bronić jej za wszelką cenę i w tym celu stworzyli potężne roboty, zwane Boginiami. Niemal tysiąc lat po tych wydarzeniach, mały chłopiec, którego kolonia została zaatakowana przez Victims, zostaje uratowany przez jedną z Bogiń. Od tej chwili Zero Enna marzy tylko o tym, by któregoś dnia zasiąść w kokpicie jednej z tych wspaniałych maszyn…

W Megami Kouhosei możemy wyróżnić dwa główne wątki – pierwszy dotyczący Zero i jego przyjaciół, którzy trafiają do ośrodka szkoleniowego GOA (Goddess Operation Academy), gdzie walcząc ze swoimi słabościami i szlifując umiejętności, starają się zdobyć miejsce w kokpicie jednej z Bogiń. Drugi przedstawia obecnych pilotów i ich zmagania z coraz częściej pojawiającymi i za każdym razem silniejszymi Obcymi. Oczywiście wątki te przeplatają się bez przerwy i to o wiele bardziej niż mogłoby się wydawać. Praktycznie od początku mnożą się zagadki: czym są Boginie, z jakiego powodu Victims atakują i czy naprawdę są wrogami, oraz co oznaczają dziwne sny Zero i co takiego ważnego przydarzyło mu się w przeszłości? Do tego dochodzą niepokojące problemy kandydatów z pamięcią i ogólne wrażenie, że coś tu jest mocno nie tak. Yukiru Sugisaki stopniuje napięcie niczym Hitchcock, a czytelnik dosłownie pochłania kolejne tomy. Duża liczba interesujących postaci, aura tajemniczości i wyjątkowo sprawnie prowadzona fabuła z mnóstwem niespodzianek sprawiają, że mangę czyta się z przyjemnością. Kiedy wydaje nam się, że coś rozgryźliśmy i wreszcie mamy odpowiedź na nurtujące nas pytania, okazuje się, że to tylko pozory i rzecz komplikuje się jeszcze bardziej.

Na początku obawiałam się, że znowu będę miała do czynienia z oklepanym motywem wspaniałego dziecka, które po raz pierwszy wsiada do mecha i bez najmniejszych problemów pilotuje go. Tymczasem większość z tych chłopców po raz pierwszy widzi robota bojowego dopiero w ośrodku szkoleniowym. Na szczęście bohaterom daleko do geniuszy – zdarzają im się wpadki i przystosowanie się do zaistniałej sytuacji zajmuje jednak trochę czasu, dlatego nie można mówić o podobieństwie do chociażby Kiry Yamato z Gundam Seed. Szczególnym przypadkiem jest główny bohater, który oprócz talentu i wielkich chęci ma jeszcze lęk przestrzeni, dlatego jego pierwsze spotkania z mechami kończą się wyjątkowo niefortunnie. Dopiero dzięki specyficznemu treningowi, a także pomocy instruktora i mechanika, zaczyna sobie świetnie radzić w kokpicie. Z kolei jeden z jego kolegów, zanim w ogóle otrzymuje pozwolenie na trening z maszyną, musi poddać się drakońskiej diecie połączonej z morderczymi ćwiczeniami.

Jak widać, aby zostać pilotem jednej z Bogiń trzeba się nieźle napracować, a i to nie zawsze gwarantuje sukces. Tym razem nie mamy do czynienia ze zwykłymi maszynami, a specyficznymi tworami, obdarzonymi świadomością, które są w stanie o sobie decydować i które w jakimś stopniu same wybierają kolejnego kandydata. Każda z Bogiń ma przydzieloną załogę, składającą się z pilota płci męskiej i mechanika, który jest kobietą – nie ma mowy o żadnych zastępstwach. Wyjątkiem od tej zasady jest Teela Zain Elmes – jedyna dziewczyna, która spełnia wszystkie wymagania i jest w stanie pilotować robota. To wyjątkowo enigmatyczna postać – zawsze opanowana, spokojna i trzeźwo myśląca. Jako jedyna nie ma przydzielonego mechanika, a przynajmniej nic o nim nie wiadomo. Teela cieszy się dużym szacunkiem pozostałych pilotów i jest w stanie kontrolować inne maszyny, dlatego uchodzi za dowódcę drużyny. Niestety bardzo niewiele się o niej dowiadujemy, a szkoda, bo ma zadatki na naprawdę fascynującą postać. Zresztą chyba nie ma w Megami Kouhosei bohatera, który nie ukrywałby czegoś przed światem, i nie mam na myśli traumatycznych przeżyć. Każdy znalazł się na stacji z innego powodu i każdy ma przed sobą jakiś cel, który pragnie osiągnąć za wszelką cenę. Trzeba przyznać, że przez pięć tomów autorka umiejętnie buduje mroczną i gęstą jak smoła atmosferę oraz mnoży zagadki, skutecznie wciągając czytelnika w pajęczynę wzajemnych powiązań i intryg, by na końcu porzucić go bez litości, wściekłego i rozgoryczonego. Tak, proszę państwa, dobrze się domyślacie – ta wspaniała historia nie ma zakończenia! I moim zdaniem jest to jej jedyna poważna wada. Zresztą to nie porzucenie mangi jest największym grzechem pani Sugisaki, a fakt, że, jak sama przyznała w jednym z wywiadów, zakończenie całej historii ma gotowe i spisane, ale nie kwapi się wydać go chociażby w formie krótkiej powieści!

Jako osoba, która niezwykle przywiązuje się do postaci, boleję nad faktem, że nie dane mi było dowiedzieć się o nich zbyt wiele. Samych bohaterów spokojnie można podciągnąć pod pewne schematy. Zero to narwany, pełen energii chłopak, który uważa, że nie ma rzeczy niemożliwych. Częściej używa mięśni niż mózgu i gdyby nie to, że jednak zdarza mu się myśleć, spokojnie można by go porównać do takiego Naruto. Z drugiej strony mamy wyalienowanego i zbuntowanego Hieada, który szczerze nie cierpi Zero i uważa go za swojego największego rywala, co zgodnie z regułami gatunku można uznać za początek szorstkiej, ale szczerej męskiej przyjaźni. Oprócz tej dwójki poznajemy mnóstwo innych postaci – niezdarnego, ale piekielnie inteligentnego i bystrego Claya, spokojnego i introwertycznego Ertsa czy twardo stąpającą po ziemi Kiznę – mechanika Enny. Do tego dochodzą obecni piloci Bogiń z tajemniczą Teelą na czele, oraz obsługa techniczna. Mimo że teoretycznie nie wyróżniają się oni w morzu podobnych postaci, obdarzonych tym samym zestawem cech charakteru, wzbudzają sympatię i nie sposób ich nie polubić. Poza tym mają to coś, co jednak wyróżnia ich z tłumu. Mimo niesamowitych zdolności, zarówno fizycznych, jak i psychicznych, nigdy nie nazwałabym ich chodzącymi ideałami. Każdy z bohaterów, chociaż nie wiem jak wydawałby się pospolity, w pewnym momencie zaczyna intrygować czytelnika. Być może wynika to z faktu, że historia nie ma zakończenia i tak naprawdę nie mamy możliwości dokładnie poznać postaci i motywów ich działania, a pozostają nam jedynie domysły.

Od strony technicznej manga prezentuje się wyśmienicie. Bardzo ładne i różnorodne projekty postaci od razu wpadają w oko. Co prawda miłośników bardziej realistycznej kreski może razić stado przystojnych chłopców i kilka nieustępujących im pod względem atrakcyjności wyglądu pań, ale cóż, to już kwestia gustu. Bardzo podobały mi się również kombinezony pilotów, efektowne i pomysłowe, chociaż w gruncie rzeczy całkiem praktyczne i niekrępujące ruchów. Tła są proste i sprawiają wrażenie sterylnych, ale ponieważ rzecz dzieje się na stacji kosmicznej, jest to jak najbardziej uzasadnione. Na osobną uwagę zasługują piękne projekty robotów. Boginie nie są boginiami tylko z nazwy, dlatego maszynom nadano sporo cech kobiecych, co od razu rzuca się w oczy. Zadbano nawet o takie detale jak wzory na pancerzu! Na dodatek każda wygląda inaczej, co pozwala na bezproblemowe rozróżnianie ich podczas walki, nawet bez wymieniania nazwy. Być może dla wielu osób jest to nieistotny szczegół, ale ja naprawdę często gubię się w prezentowanych w anime czy mandze maszynach…

Megami Kouhosei jest bardzo dobrym komiksem, niestety przeznaczonym dla ludzi o mocnych nerwach. Urwane zakończenie (oczywiście w najlepszym momencie) sprawia, że ma się ochotę kogoś zamordować lub rzucić czymś ciężkim. Po pięciu tomach znakomitej i wciągającej lektury człowiek ma wrażenie, że ktoś wyjątkowo okrutnie z niego zakpił. Najgorsza jest świadomość, że zakończenie tej historii istnieje gdzieś daleko, niedostępne dla zwykłych śmiertelników… Polecam, naprawdę gorąco polecam, proszę czytać, ale tylko na własną odpowiedzialność!

moshi_moshi, 7 lipca 2009

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Wani Books
Autor: Yukiru Sugisaki