Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 10/10 kreska: 7/10
fabuła: 9/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 9,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 45
Średnia: 8,29
σ=1,73

Wylosuj ponownieTop 10

Bokurano

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2003-2009
Liczba tomów: 11
Tytuły alternatywne:
  • ぼくらの
Tytuły powiązane:
Widownia: Seinen; Postaci: Policja/oddziały specjalne, Uczniowie/studenci; Rating: Nagość, Przemoc, Seks; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Mechy

Z początku człowiek ma wrażenie, że to kolejna, przeciętna historia o dzieciach i wielkich robotach. A potem odkrywa, jak bardzo się mylił.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W czasie pobytu na obozie wakacyjnym grupa złożona z 15 dzieciaków płci obojga urządza sobie wycieczkę do groty, w której znajdują masę nowoczesnej technologii i faceta, który przedstawia się jako Kokopelli i twierdzi, że pracuje nad nową grą komputerową. Oferuje on bohaterom możliwość przetestowania jej – będą musieli po kolei broić Ziemi przed potworami, pilotując wielkiego robota. Dzieciaki, z jednym wyjątkiem, zgadzają się, ale zaraz potem zostają przeniesione z powrotem na plażę i są przekonane, że to wszystko im się śniło. Jednak to ani sen, ani gra – wielki robot pojawia się niedługo po tym wydarzeniu, a Kokopelli, wspólnie z przypominającym pluszową maskotkę Koemushim (co znaczy „skarabeusz”), demonstruje naszej młodzieży jak go używać, pokonując jednego z przeciwników. Od tej chwili kolej na bohaterów – jeśli którekolwiek z nich przegra, Ziemia zostanie zniszczona.

Pierwszy tom mangi nie zapowiada nic wielkiego. Ot, zaczyna się jak typowa historia o superrobotach i dzielnych dzieciakach walczących o powszechny pokój, sprawiedliwość i darmowe frytki. Ciekawiej robi się dopiero, gdy na początku drugiego tomu odkryty zostaje jeden z wielu haczyków umowy, jaką podpisali nasi bohaterowie – Zearth, bo tak nazwali oni mecha, czerpie energię bezpośrednio z sił witalnych pilota. Każdy, kto będzie nim sterował umrze.

Mohiro Kitoh znany jest głównie z kontrowersyjnej mangi Narutaru (którą, zdaniem wielu, koncertowo zepsuł), gdzie przy pomocy stworków podobnych do pokemonów ilustrował, co się stanie, gdy do ręki dziecka da się wielką moc, której będzie mogło dowolnie użyć. Tutaj wykorzystuje schemat anime o wielkich robotach, by porozważać, co może zrobić dziecko postawione w obliczu śmierci. Każdy z bohaterów prezentuje inne podejście, od całkowitego poświęcenia dla innych, przez tchórzostwo, do skrajnego egoizmu. Autor, znany dobrze z chorej wyobraźni, nie oszczędzał dzieciaków i obok nielicznych zupełnie zwyczajnych możemy znaleźć między innymi chłopaka samotnie opiekującego się młodszym rodzeństwem, córkę prostytutki czy dziewczynę molestowaną seksualnie. Mimo że czytelnik wie, jaki los czeka każdego kolejnego pilota, autorowi udało się sprawić, że większość z nich, jeśli nie wszyscy, wzbudza całą gamę emocji. Konstrukcja postaci w tej mandze to prawdziwy majstersztyk, który wynagradza niewielkie braki w fabule. Ta skacze od pilota do pilota, tworząc zbiór zamkniętych, powiązanych ze sobą historii, w której poznajemy kolejnych bohaterów. Zearth jest właściwie elementem tła, a walki pretekstem do opowiedzenia historii bohaterów i wniknięcia w ich psychikę, czasami również narzędziem, za pomocą którego chcą przed śmiercią osiągnąć to, co sobie zamierzyli – bądź co bądź pilotowanie potwornie wielkiego, nawet jak na mechowe standardy, robota daje niesamowite możliwości. Losy kolejnych pilotów same w sobie są bardzo ciekawe, zawierają wiele zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Niestety, dużą wadą fabuły są przeskoki między jednym bohaterem a drugim, które wybijają z rytmu i sprawiają wrażenie, że autor opisywał daną postać, póki mu się nie znudziła, a potem brał następną.

W mandze wyraźnie widoczne są elementy science­‑fiction, pojawia się też kilka typowych dla tego gatunku motywów, ale muszę przyznać, że poziom ich przedstawienia jest nierówny – o ile niektóre bardzo mi się podobały, o tyle wciąż pamiętam przydługi i nudny wywód Kumeoshiego na temat teleportacji, którego konkluzja dawałaby do myślenia, gdyby nie był taki usypiający. Autor radzi sobie o wiele lepiej z elementami psychologicznymi i scenami, gdy pozwala postaciom na rozmyślania filozoficzno­‑egzystencjalne. Manga zmusza do refleksji nad wieloma poważnymi tematami, zadając pytania, na które próbują odpowiedzieć niektórzy z bohaterów, lecz prawdziwej odpowiedzi każdy musi poszukać sam. Jak już wspomniałem, walki są tutaj tylko pretekstem do wniknięcia w psychikę postaci, ale wiele z nich jest bardzo pomysłowo wykonanych, podobnie jak przeciwnicy – trudno znaleźć tu coś, co wpasowywałoby się w typowe schematy mang i anime o robotach. O wiele realistycznej podchodzi się tutaj też do kilku aspektów, które w tym gatunku zazwyczaj są dyskretnie przemilczane, jak ofiary wśród postronnych ludzi.

Grafika jest dosyć nietypowa jak na mangę, bowiem jest jak na standardy japońskie bardzo realistyczna. Nie znajdziemy w niej żadnych bishounenów ani żadnych dziewczyn z piersiami większymi niż dwa naprawdę udane arbuzy – wszystkie postacie wyglądają jak normalni ludzie, oczywiście z wyjątkiem Koemushiego. Wyraźnie celem autora było obdarcie mangi z nierealistycznej otoczki w ramach dekonstrukcji gatunku. Niestety, ze względu na realistyczny styl przedstawiania postaci, jawną niekonsekwencją jest fakt, że jeśli ktoś ma zostać pokazany nago, jest pokazany bez jakichkolwiek genitaliów. To typowe dla wszystkich mang autora – w nagich scenach postacie nagle są wybrakowane jak Ken i Barbie, co czasami sprawia dziwne wrażenie – jeśli już zdarza się taka scena, co jest na szczęście rzadkością, patrząc na postacie przypominające bardziej dzieci, niż osoby w wieku nastoletnim czytelnik może poczuć się nieswojo. Rozumiem zamiar autora, ale uważam, że zamiast deformować postacie, mógł zmienić kadrowanie tych scen tak, aby to i owo zasłonić. Projekty robotów są różne, często bardzo pomysłowe, ale czasami dziwaczne, niekiedy trudno jest zrozumieć, jak one w ogóle mogą stać, nie wspominając o poruszaniu się.

Bokurano to trudna manga, wyraźna dekonstrukcja gatunku i rzecz bardziej psychologiczna, niż o mechach. Nie każdy czytelnik zdoła ją docenić, osoby złaknione akcji mogą się nudzić. Ale osoba szukająca głębokiej opowieści psychologicznej, która wiele razy skłoni ją do refleksji, znajdzie tu ogromny skarb.

616, 13 lipca 2009

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Autor: Mohiro Kitou

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Bokurano na forum Kotatsu Nieoficjalny pl