Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 kreska: 5/10
fabuła: 5/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 28
Średnia: 7,04
σ=1,76

Wylosuj ponownieTop 10

Blood Lad

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2009-2016
Liczba tomów: 17
Tytuły alternatywne:
  • ブラッドラッド
Tytuły powiązane:

Przygodowo­‑obyczajowo­‑romansowa fantasy chimera shounen-seinen z elementami ecchi o wampirze-otaku. Dzieło złożone w opisie, ale nie w treści.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Saika

Recenzja / Opis

Recenzja powstała na podstawie pierwszych siedmiu tomów.

Blood Lad to manga nadzwyczaj konsekwentna w swojej przeciętności. Z widocznym wysiłkiem unika zbłądzenia w obszary, które by mnie od niej skutecznie odrzuciły, równie stanowczo omijając wszystkie obszary kulturowej wzniosłości. Stwarza to duży problem recenzencki – w większości dzieł przeciętnych ich „średniawość” wynika z połączenia aspektów wyraźnie dobrych i wyraźnie złych, co można skrupulatnie i barwnie opisać. Tutaj wszystkie aspekty są nijakie, wymuszając analizowanie owej nijakości przypadek po przypadku, co niniejszym czynię, pozbawiony alternatywy.

Moje górnolotne „omijanie obszarów kulturowej wzniosłości” oznacza, zwyczajnie mówiąc, tyle, że to komiks pozbawiony jakichkolwiek aspiracji. Ambitna fabuła, złożone postaci, artystyczna grafika i tym podobne to zdecydowanie nie tutaj, ta manga ogranicza swoje aspiracje do dostarczania prostej rozrywki (co w pewnym stopniu się udaje). Źródłem tej uciechy powinny być przygody głównego bohatera Staza, który jest wampirem mieszkającym w świecie demonów, a jednocześnie otaku z obsesją na punkcie kultury japońskiej. Jego druga właściwość jest na początku mocno podkreślana, ale niewiele z niej ogółem wynika. Wydaje się dobrym tłem do skonfrontowania japońskich stereotypów dotyczących fantasy z żywymi istotami fantastycznymi, a fakt, że jedna z nich jest tych stereotypów fanem, dodawałaby sytuacji miłego smaczku. Nic takiego nie zachodzi. Teoretycznie postacie mogą podróżować między światem demonów a naszym, w praktyce robią to tylko od święta i nic ciekawego z tego nie wynika. Bycie otaku w przypadku głównego bohatera sprowadza się wyłącznie do jego komentarzy, gdyż często porównuje swoją sytuację do motywów z mang i anime, zgrabnie udowadniając czytelnikowi, że czyta właśnie mangę sztampową i szablonową. O komentowaniu sytuacji i ogólnie mówieniu będzie jeszcze później, wróćmy jednak do pierwszej właściwości Staza: z bycia wampirem też niewiele w sumie wynika. Bohaterowie tej mangi mają różnorakie umiejętności z asortymentu standardowych seinenowych mocy, te Staza są w jakimś stopniu inspirowane wampirami, ale gdyby o jego wampiryzmie mi wprost nie powiedziano, to raczej bym się nie domyślił, przyjmując, że jest on jakiegoś rodzaju mrocznym demonem. Wampiryzm w tej mandze wypada nieprzekonująco, tak samo jak wilkołactwo i w sumie cały świat demonów wraz z mieszkańcami. Wygląda on jak typowe japońskie przedmieścia, a jego mieszkańcy ubierają się jak typowi japońscy mieszkańcy przedmieść z rogami i innymi drobnymi dodatkami. Trudno uznać za wadę, że coś wygląda jak japońskie przedmieścia, ale trudno też za zaletę. Wypada nijako.

W owym nijakim obszarze toczy się akcja, którą naprawdę niełatwo mi opisać i to z tego samego powodu – nijakości. Mam trudności nawet z zaklasyfikowaniem jej gatunkowo. Blood Lad ukazuje się w oryginale w piśmie seinenowym, ale czyta się momentami jak shounen, momentami jak niewiadomo co. Głównym efektem wydarzeń całych tomów wydaje się jedynie poznanie przez czytelnika nowych postaci (co nie jest jeszcze najgorsze), poza tym bohaterowie wykonują dość przypadkowe czynności, a brat Staza zawzięcie knuje, ale niewiele z tego wynika zarówno dla dalszej akcji, jak i czytelnika. Wyjaśnię na przykładzie. Zawiązaniem fabuły jest spotkanie Staza z dziewczyną z naszego świata, Fuyumi, która szybko zostaje zabita w głupi sposób, stając się duchem. Staz postanawia ją ożywić, co teoretycznie jest głównym wątkiem tej mangi. W kontekście praktyki, na etapie, do którego doczytałem, w tej kwestii nie zostały poczynione absolutnie żadne postępy. Przyczyną, dla której tak się dzieje, jest w dużej części postać samej Fuyumi.

Jest ona tak niezwykła, że zasługuje na osobny akapit. „Niezwykła” występuje tutaj w znaczeniu paradoksalnym, niezwykły jest bowiem jej brak niezwykłości, absolutna nijakość. Powinienem ją czytelnikowi przybliżyć, jednak brakuje pomysłu, jak to konstruktywnie uczynić. Pozostaje metoda apofatyczna. O wyglądzie można napisać, że jak na swój wiek ma nadzwyczaj duże piersi, co miałoby sens jako wyróżnik, gdyby wszystkie inne damskie postaci w tej mandze nie posiadały identycznych, niezależnie od wieku. O charakterze… nie jest bystra, nie jest niegrzeczna, inne postacie ją lubią albo przynajmniej ignorują, nie jest aktywna, nie bierze udziału w akcji. Powinna być główną zainteresowaną powrotem do życia, ale nie wykonuje w tym kierunku żadnych działań ani nie podejmuje inicjatyw, podobnie jak zresztą w żadnym innymi kierunku. Czasami z zaskoczeniem odkrywałem, że bierze udział w jakiejś scenie. Skąd się tam wzięła?! Po cofnięciu się kilka stron odkrywałem, że była tam cały czas. Mój umysł ją ignorował. Z pewnością nie jest podmiotem, występuje raczej jako przedmiot działań innych, głównie porywania i ratowania zresztą. Dlaczego ktoś miałby ją porywać i po co ratować, pozostaje rzeczą niezrozumiałą. Poza byciem ciągniętą za innymi postaciami (w pewnym momencie jest nawet trzymana na smyczy!) jest ona obiektem ewidentnego molestowania seksualnego ze strony Staza, na które zupełnie nie reaguje, co wydaje się niepojęte, nawet przyjmując shounenowe standardy.

Na tym tle Staz wypada dużo, dużo lepiej, czyli przeciętnie. W przeciwieństwie do Fuyumi ma identyfikowalne cechy charakteru – to dobrze. Te cechy nie czynią z niego postaci interesującej – to źle. Nie ma sensu większości z nich tutaj wymieniać, ponieważ jedyną wyraźniej zwracającą uwagę jest wspomniana skłonność do komentowania. Komentowania wszystkiego, w każdej sytuacji. W pewnym momencie daje wykład zajmujący kilkanaście stron, wspierany odręcznymi rysunkami, na temat zasad funkcjonowania demonicznej energii (spoiler: działa jak mana). Poświęca mnóstwo czasu na zapewnianie różnych postaci o tym, że ożywi Fuyumi, bez żadnych postępów w temacie. Potrafi przerwać walkę, aby porozmawiać z przeciwnikiem o tym, co się aktualnie w tej walce dzieje. Usprawiedliwia go częściowo fakt, że przeciwnicy też to robią. Jeśli w walce pojawi się jakaś nowa moc albo ktoś użyje podstępu, możecie być pewni, że wszyscy sobie dokładnie wytłumaczą, co się wydarzyło, tak żeby nie było żadnych nieporozumień. W związku z tym trudno się czasami połapać, czy jakieś dwie postacie ze sobą walczą, czy może już tylko dyskutują, co jest nawet ciekawe podczas lektury. Ma to też związek z faktem, że wszyscy są tu wobec siebie nawzajem zadziwiająco przyjacielscy i większość pojedynków zdaje się być prowadzona bardziej dla sportu niż na serio. Ma to pewne zalety: można mangę traktować jako intrygującą odmianę po standardowych tytułach przepełnionych żądzą mordu, problem polega jednak na tym, że na zaintrygowaniu się kończy, ponieważ emocji z takich walk wykrzesać się nie udaje. Nie sposób się głębiej przejmować potyczkami, których przyczyny wydają się pretekstowe.

Wysoki poziom wzajemnej sympatii między postaciami to po części efekt tego, że ta manga to niemalże saga międzyrodowa. Wszyscy albo są ze sobą spokrewnieni, albo są związani przez międzyrodzinne koligacje. Nie jest to jasne od początku, więc nie będę zdradzał szczegółów, ale wśród niewielkich ilości fabuły, jakie się tutaj da znaleźć, powoli pączkuje intryga między kilkoma rodami rywalizującymi o kontrolę nad światem demonów. Jak już napomknąłem, teoretycznie wątkiem głównym są próby ożywienia Fuyumi, ale mam wrażenie, że to jeden z tych przypadków, kiedy autor zmienił zdanie w trakcie pisania i próbuje się rakiem wycofać z oryginalnego pomysłu. Chwała mu za próby, ponieważ te wątki ratują mangę, wprowadzając realne konflikty, którymi czytelnik jest w stanie się przejmować. Szkoda, że są mało energicznie prowadzone, przez co ogółem sprawiają (nie zgadlibyście) tylko przeciętne wrażenie.

Nie komentowałem jeszcze oprawy graficznej, ale nie będzie raczej wielkim zaskoczeniem, kiedy zdradzę, że nie ma się nad czym rozwodzić. Jest poprawnie: postacie są narysowane dokładnie, sceny są czytelne, kadrowanie jest dynamiczne i dobrze oddaje akcję, ale żaden ciekawszy dizajn się tutaj nie pojawia – projekty postaci, mocy i ich otoczenia nie wyróżniają się zupełnie. Trochę smutne, że mimo nijakości miejsc akcji, którymi najczęściej są prostokątne betonowe pomieszczenia, autorowi bardzo często nie chce się rysować nawet tak minimalistycznego otoczenia i postacie występują na białym tle. Z drugiej strony, trudno narzekać na brak rysunków otoczenia, skoro od samego początku nie robiło ono najmniejszego wrażenia.

Summa summarum, Blood Lad to komiks niezdecydowany. Zawiera elementy akcji, intrygi, obyczajówki, komedii i nie koncentruje się na żadnym z nich. Żarty są średnio śmieszne, akcja średnio emocjonująca, postacie średnio ciekawe, wszystko jest średnie i nijakie. Kiedy tylko pojawia się jakiś potencjalnie jaśniejszy element, to jego realizacja zawodzi w stopniu dostatecznym, aby sprowadzić go do przeciętnego poziomu. W związku z tym polecenie tej pozycji komukolwiek nie wchodzi w grę – czegokolwiek byście od tej mangi nie oczekiwali, są inne pozycje, które robią to lepiej. Jednocześnie jest wiele pozycji, które czynią to gorzej, więc ze względu na brak poważnych niedociągnięć fani pozycji tego rodzaju mogą się tym zainteresować. Większej frajdy nie będzie, większego bólu też nie.

Tablis, 6 kwietnia 2014

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kadokawa Shoten
Autor: Yuuki Kodama