Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 7/10 kreska: 9/10
fabuła: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,62

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 64
Średnia: 7,94
σ=1,09

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Hotel

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2006
Liczba tomów: 1
Wydanie polskie: 2016
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • 作品集 HOTEL

Krótka manga pełna uczuć, których nie brakuje nawet, gdy ludzi już nie ma na Ziemi. Utwór wzruszający, choć z pewnym „ale”…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W pierwszej połowie XXI wieku przyszłość ludzkości na Ziemi zostaje przesądzona. W wyniku ludzkiej głupoty – tj. nadmiernej eksploatacji złóż planety, bezwzględnego jej wykorzystania bez patrzenia na konsekwencje – efektu cieplarnianego już nie da się zatrzymać. Para wodna, dwutlenek węgla, metan (z hydratów metanu) – na skutek dodatniego sprzężenia zwrotnego im cieplej się robiło, tym więcej gazów cieplarnianych dostawało się do atmosfery, a im więcej ich było, tym cieplej robiło się na Ziemi. Przed rokiem 2300 temperatura osiągnie poziom 100ºC i nadal będzie rosła. Co można zrobić w takiej sytuacji? Profesor Dockins znalazł odpowiedzi – zbudować Arkę i wraz z całym dorobkiem ludzkości (w tym sporym bankiem DNA) wysłać do systemu odległego o ponad milion lat świetlnych, a na Ziemi zbudować „pomnik” (albo raczej mogiłę, co jest wyraźnie widoczne, choć nie powiedziane wprost), zawierający DNA wszystkich żywych organizmów – oprócz ludzi. Mogiła ta, nazwana później Hotelem, miała być wyrazem swego rodzaju pokuty ludzkości, czyli tych, którzy doprowadzili życie na Ziemi do upadku. Wysokim na prawie pięć kilometrów tworem zarządzać ma „komputer” imieniem Louis (od Louisa Armstronga) – dzieło najnowszej techniki, obdarzone świadomością i poniekąd z niej się wywodzącymi uczuciami. W roku 2250 Louis notuje ostatnie spotkanie z ludźmi próbującymi dostać się do wnętrza Hotelu. Od tej pory przed nim już tylko samotna walka – ze sobą, przeciwnościami losu i środowiskiem – a wszystko po to, by wykonać misję, jaką powierzyli mu jego „rodzice” (para naukowców, o której tak myśli).

Przyznać muszę, że lektura Hotelu zostawiła mnie z mieszanymi uczuciami, co niewątpliwie odbiło się na odbiorze mangi. Oczywiste jest, że Boichi, zabierając się do tworzenia, miał już cały pomysł w głowie i jemu podporządkował wszystko, co w tym dziele się znajduje. Ma to swoje wady. Autor w celu zawiązania akcji wybrał hasła, które potraktował jako izolaty – takiemu podejściu przeciwstawia się prosta logika (na takich zasadach nie można mówić o nodze jako samej nodze, bez uwzględnienia reszty ciała, do którego ona należy i któremu służy). W taki oto sposób w Hotelu z dnia na dzień dowiadujemy się rewelacyjnych informacji o efekcie cieplarnianym, którego poziom przekroczył granicę odwracalności, zahamowania – ot, na jednym spotkaniu profesor Dockins mówi o tym, a grono słuchaczy­‑naukowców – przyjmuje to, jakby nigdy nie słyszeli o efekcie cieplarnianym (nie mówiąc o jakimkolwiek jego badaniu). Pomijając nieprawdopodobieństwo sytuacji, Boichi w ogóle nie wziął pod uwagę jednej z podstawowych cech świata naukowego – sceptycyzmu względem wszelkich rewelacji. Nie dość, że nikt nie próbował nawet zakwestionować badań Dockinsa, to jeszcze z miejsca przystali na proponowane przez niego „rozwiązania awaryjne” (Arkę i Hotel). Tutaj kolejny fenomen – wydaje się, że decydujący głos w sprawie globalnych działań ludzkości praktycznie w przeddzień nieuniknionej katastrofy ma wąska grupa naukowców – jakby reszty świata w ogóle nie było, jakikolwiek podział na państwa nigdy nie istniał, tak samo zresztą jak polityka. Pomysł z Arką jest jeszcze uzasadniony – już w XX wieku wysyłano w Kosmos informacje o ludzkości (czy to w satelitach, czy jako sygnały). Całkiem realne wydaje się, że mając przed sobą widmo zagłady, ludzkość (niekoniecznie jako jedność) zdecydowałaby się wysłać taką Arkę jako ostatnią nadzieję. Natomiast budowa Hotelu jest już, według mnie, idiotyczna – to znaczy: takiego Hotelu i w takich celach. Jakąż to niewyobrażalną kwotę musiała pochłonąć budowa pięciokilometrowego monstrum? A to wszystko tylko po to, żeby stało się ono mogiłą, grobem życia na Ziemi, ostatecznym symbolem odpowiedzialności człowieka za zagładę? Pomimo tego, że złożono w nim DNA żywych organizmów naukowcy od początku nie zakładali w najmniejszym stopniu, że Hotel może być czymś więcej niż tylko mogiłą – według nich życie na Ziemię nie miało wrócić już nigdy. Zgodnie z takimi założeniami sensu budowania czegoś takiego nie ma. Ale nie to jest najśmieszniejsze w koncepcji Hotelu. Otóż zdając sobie sprawę, że Ziemia zacznie przypominać Wenus, że będą panować skrajnie nieprzychylne warunki (burze, wiatry, żrąca atmosfera), naukowcy decydują się stworzyć wieżę wysoką na pięć kilometrów. Doszczętnie niszczy to jakąkolwiek szerszą logikę – przecież naturalnym sposobem budowania takiej „przechowalni” DNA jest zagłębienie się pod ziemię, choćby na kilkaset metrów. Warunki byłyby tam nieporównywalnie korzystniejsze i stabilniejsze niż na powierzchni.

Czemu więc Boichi o tym nie pomyślał? Powodu można się domyślić – pomyśleć o tym nie chciał, w sposób jak najbardziej celowy. Te wszystkie zagrożenia panujące na powierzchni były mu potrzebne do zwiększenia dramaturgii. Można nawet powiedzieć, że autor celowo odrzuca logikę, by skupić się na uczuciach, i ten, kto takiego stanu rzeczy nie potrafi zaakceptować, nie powinien się nawet kłopotać lekturą.

Owszem, dla mnie powyższe wady nie były bez znaczenia, ale nie zabiło to we mnie przyjemności płynącej z czytania, bo właściwa historia to nie naukowcy ani ich logika, ale wzruszająca walka Louisa o przetrwanie. Pomimo swojej wielkości nie był w stanie uchronić się przed niszczącym wpływem otoczenia, musiał się naprawiać, musiał znajdować coraz to nowe źródła energii – musiał ewoluować, w pamięci mając swego „ojca”, „matkę” i utwór What a Wonderful World. Swoją walkę opisuje w formie dziennika, notując kolejne ważniejsze wydarzenia. Jest to zdecydowanie najlepsza część mangi. Louis, jako że nie jest zwykłym „komputerem”, swoją walkę prowadzi z zaciętością człowieka i cierpliwością maszyny. Obdarzony świadomością, oddaje się też rozmyślaniom nad swoją samotnością, „misją” i czekającą go przyszłością, która w oczywisty sposób zmierza ku jednemu. Być może jest to banalne, ale jednocześnie niesamowite. Utwór Louisa Armstronga znakomicie pasuje do lektury – czytanie i jednoczesne słuchanie dodatkowo potęguje efekt. Jedynym minusem jest zbytnia antropomorfizacja Louisa, który nawet przeżywa halucynacje i rojenia – wyobraża sobie siebie jako małego, zagubionego chłopca, który jednak zrobi wszystko, by zadowolić kochających go rodziców, co jest już, jak dla mnie, zbyt dalekim krokiem w tę stronę.

Pod względem graficznym manga prezentuje bardzo wysoki poziom. Widać w niej wprawną rękę Boichiego i charakterystyczny dla niego styl. Potrafi on optymalnie dobrać pozy przyjmowane przez postaci, oddając tym więcej niż robią to wypowiadane słowa. Bardzo dobrze wypadają twarze bohaterów, z tym, że twarze kobiet są aż nienaturalnie ładne, wyidealizowane, co najbardziej objawia się w oczach i ustach. Może to nie przeszkadza, ale rzuca się w oczy w porównaniu z wyglądem mężczyzn, którzy zdecydowanie bardziej przypominają rzeczywistych ludzi. Ujęcia starannie dopasowane są do treści, jaką autor chciał w nich zawrzeć, co przede wszystkim widoczne jest w „dziennikowej” części Hotelu – pomimo tego, że cechuje się ona najmniejszą przejrzystością (z naturalnych przyczyn: środowiskowych).

Trudno jednoznacznie podsumować tę mangę, której poszczególne części tak różnią się od siebie – wstęp, rozwinięcie (walka Louisa) i zakończenie. Owszem, jest to historia wzruszająca, ale aby osiągnąć ten efekt, autor za bardzo się zapożyczył – nie był w stanie spłacić tego kredytu. Uważam, że efekt końcowy nie wynagradza tego – wprawdzie mógł, ale zakończenie… hmm, pozostawia trochę do życzenia. Czułem niedosyt, że skończyło się to właśnie w taki, a nie inny sposób. Słyszałem negatywne głosy na temat Hotelu, że jest to manga wręcz propagandowa i z tanimi przesłaniami­‑morałami. Tak, początek jest trochę deprymujący (znów to globalne ocieplenie! – gdzie się człowiek nie obróci, tam ono już na niego czyha), ale mimo wszystko skłaniałbym się do tego, że ten wstęp jest przede wszystkim pretekstem do poprowadzenia historii, a nie traktowaną całkiem poważnie „zieloną propagandą”. Pewne kontrowersje wzbudza też zakończenie, które także miałoby nawiązywać do dzisiejszego świata (trudno mi jednak więcej zdradzić). Z takimi twierdzeniami zgadzam się w jednej kwestii: w ten sposób odbierana manga jest najwyżej przeciętna. Ja jednak proponuję ten tytuł osobom, które chciałyby poczytać historię pełną emocji i uczuć, które chciałyby się wzruszyć przy nieprzeciętnym dramacie – bo przede wszystkim czymś takim jest Hotel.

SixTonBudgie, 21 października 2009

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kodansha
Wydawca polski: Kotori
Autor: Boichi
Tłumacz: Tomasz Molski

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Kotori 10.2016