Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Yona w blasku świtu

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    M
    miau_miau 20.01.2019 23:50
    Polecam
    Dużo słyszałam o tej mandze, zanim ją zaczęłam czytać, odstraszała mnie trochę liczba tomów (na ten moment 28+), ale zachęcona dobrymi opiniami w końcu się zabrałam.
    Po kilkunastu rozdziałach bardzo mnie wciągnęła, czyta się szybko i przyjemnie. Historia jest ciekawa, bohaterowie co chwila pakują się w coś nowego i nie sposób się nudzić ;)
     kliknij: ukryte 
    Ogólnie bardzo polecam mangę, dobre przygodowe fantasy ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 8
    Sia 1.12.2018 19:24
    manga
    To, że manga jest dobra – to już wszyscy wiemy.
    Pytanie brzmi – dlaczego nie ma jej jeszcze w polskim wydaniu? Do tej pory tytuł ten ukazał się w angielskim, hiszpańskim, włoskim, niemieckim i francuskim wydaniu.
    U nas miało niedawno temu wydać Yonę Waneko, ale podobno przegrało walkę z innym wydawnictwem i tyle w temacie.
    Największa konkurencja Waneko, czyli Studio JG dopiero co ogłosiło kilka (jak dla mnie nudnych, ale to bez znaczenia)nowych tytułów, ale żaden z nich nie był ani Yoną, ani shoujo, a kolejne zapowiedzi dopiero w styczniu.
    Moje pytanie zatem brzmi – kto w końcu wyda u nas ten tytuł i kiedy go ogłosi? Na co czeka? Fani nieustannie pytają o Yonę – a tu cisza.
    Tyle czasu wszyscy na tą mangę czekali, że większość ma już trochę tomów po angielsku – bo czy tytuł ogłosi JG, czy JPF (oby nie, bo to jeszcze gorsza opcja) to manga będzie się ukazywać nieregularnie, latami, a nawet – może znienacka zniknąć, w trakcie serii (vide Zakuro).
    Uważam, że nie ma już na co czekać, bo ktokolwiek tego u nas nie ogłosi – to patrz wyżej. A po angielsku jest już 14 tomów. Pozdrawiam wszystkich fanów :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    Enevi 8.12.2017 09:26
    Epoka kamienia łupanego
    Heh, może to trochę przedwczesny osąd, bo to dopiero pierwszy rozdział po epizodzie z sąsiednim królestwem, ale nie ukrywam, że jestem nieco zawiedziona takim rozwojem wydarzeń… Dwadzieścia pięć tomów przygód, intryg i tajemniczych przepowiedni, a teraz… TO. Znaczy, w sumie nie powinnam się dziwić, w końcu to jednak jest shoujo, ale kurczę, nieźle się maskowało przez ten cały czas i miałam nadzieję, że wszystkie elementy fabuły zostaną przedstawione w sposób, który nie jedzie na kilometr sztampą i kiczem, że bohaterowie dojrzewają wraz z fabułą, a nie wybiórczo według romantycznych schematów. Cóż… Dostajemy typowy cyrk  kliknij: ukryte  typowe? Tak czy siak, jestem wyjątkowo niepocieszona, bo przez to zapowiada się długi i durny wątek a la romans szkolny, a cały rozwój relacji między bohaterami cofnął się do epoki kamienia łupanego… Ok, może trochę przesadzam, bo zarówno Hak i Yona mają mnóstwo innych rzeczy na głowie, ale całkowite odcinanie tego wątku od pozostałych wypada bardzo sztucznie. Aczkolwiek jeśli sprawa rozwiąże się w przeciągu kilku najbliższych rozdziałów, to przestanę narzekać, a tak to na razie chyba daruję sobie lekturę kilku kolejnych epizodów… Przynajmniej na jakiś czas.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Lenneth 29.12.2016 20:29
    Przyjemna, nawet jeśli momentami monotona
    Na ogół nie gustuję w gatunku shoujo, ale „Akatsuki no Yona” okazała się dla mnie przyjemnym czytadłem.

    Fabularnie jest całkiem nieźle i epicko, zwłaszcza jak na shoujo. Początkowe założenia, tj. morderstwo, zdrada ze strony najbardziej zaufanej osoby, ucieczka, konieczność ukrywania twarzy i tożsamości itp. bardzo przypadły mi do gustu. Podczas szukania smoków, akcja minimalnie siada, ale potem robi się jeszcze dziwniej – liczyłam na  kliknij: ukryte  tymczasem dostałam rozdziały o wesołym życiu Robin Hoodów, IMO jedne z najsłabszych, przynajmniej dopóki nie wmieszał się  kliknij: ukryte . Sama nazwa „Happy Hungry Bunch” była dla mnie na tyle durna i nieśmieszna, że prawie rzuciłam lekturę; na szczęście szybko gdzieś się zgubiła, a Yuna i koledzy zajęli się czymś bardziej konstruktywnym. Wprawdzie wciąż mam wrażenie, że mimo nakreślonej z grubsza motywacji głównej bohaterki, snuje się ona po świecie bez wyraźnego celu czy planu, ale mniejsza o to. Bardzo, bardzo doceniam to, że manga nie skupia się tylko na wałkowaniu relacji między postaciami, że bohaterowie są aktywni, podróżują i poznają świat, i że znalazło w tym świecie miejsce dla wojen, rebelii i polityki, nawet jeśli w mocno uproszczonym wydaniu.

    Co mnie czasem w tej mandze drażni, to że ten cały kraik jest taki mały. Bohaterowie wszędzie łażą na piechotę i docierają tam błyskawicznie. Za granicami są praktycznie nierozpoznawalni – wszyscy mówią tym samym językiem, ba, nawet akcent nikogo nie zdradza. Żal mi też potraktowanych po macoszemu bitew (no cóż, shoujo) oraz absurdalnie przepakowanych postaci, które potrafią własnoręcznie wycinać w pień armie złożone z tysiąca żołnierzy (sic!).

    Wspomniane już postacie wypadają różnie. Nie sposób nie docenić Yony, która od naiwnej, infantylnej dziewuszki przechodzi długą i wiarygodną drogę do silnej, zaradnej bohaterki. Na szczęście nie zmienia się przy tym w żadnego babochłopa, wciąż pozostaje szesnastoletnią dziewczyną o wrażliwym sercu, ale potrafi też, jeśli trzeba, zaplanować akcję, uratować towarzyszy czy posłać wrogowi strzałę prosto w oko. Fakt, zwykle to ją trzeba ratować, ale to nie przeszkadza, bo nawet wtedy Yona nie zamienia się z powrotem w bezradną, bezwolną mimozę. Podoba mi się, że bohaterka nadal często się boi, płacze, przeżywa chwile zwątpienia, ale raz, to jest w jej sytuacji całkiem normalne, a dwa, Yona sobie z tymi trudnościami wspaniale radzi, czy to sama, czy to z pomocą haremu/przyjaciół.

    Harem ten, niestety, nie dorasta jej do pięt, głównie dlatego, że niewiele się różni od zbioru chodzących klisz, definiowanych przez stały, ograniczony zestaw cech. Dobranych oczywiście tak, by każda czytelniczka mogła znaleźć swój ulubiony typ i dla niego przewracać kolejne kartki. Mnie żaden ze smoków nie porwał, tzn. zdali mi się sympatyczni, ale, o zgrozo, średnio atrakcyjni wizualnie, a przede wszystkim mało ciekawi. Praktycznie cały czas dogadują się między sobą świetnie, a tam, gdzie nie ma tajemnicy czy konfliktu, robi się nudno.
    Hak był w porządku, może dzięki temu, że dostał najwięcej czasu i miejsca, plus między nim, Yoną a Soo­‑wonem ciągle iskrzyło od świetnie budowanego napięcia, nie tylko romantycznego. Wszystkie momenty poświęcone relacjom tej trójki bardzo mi się podobały. Cieszę się, że jego relacja z Yoną  kliknij: ukryte 

    Główny antagonista – o ile można go w ogóle tak nazywać – to natomiast, jak dla mnie, bezsprzecznie najlepszy element tej mangi. Świetna, niejednoznaczna, porządnie wykreowana postać. Człowiek niepozbawiony sumienia, o szlachetnych intencjach, ujmująco grzeczny i charyzmatyczny, a jednocześnie błyskotliwy, racjonalny i bezwzględny (przynajmniej we wszystkim, co nie tyczy się Yony czy Haka). Uwielbiam to, w jaki sposób balansuje między miękkim, dyplomatycznym, a twardym i agresywnym załatwianiem spraw, jak potrafi celowo sprawiać wrażenie beztroskiego lekkoducha, a jednocześnie niezwykle skutecznie pociągać za cudze sznurki.
    W sumie to zabrałam się za mangę głównie dla niego samego oraz po to, żeby dowiedzieć się, jak co się właściwie stało między Yun­‑honem, jego ojcem, a Królem Ilem. Odpowiedź  kliknij: ukryte 

    Czytam dalej.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 7
    kuroioni 21.08.2015 07:01
    Przypuszczenia odnosnie Krola Il'a.
    Ponizej znajduja sie moje mysli na temat Krola Il'a, co poniektorych luznych watkow serii, oraz to w jaki sposob moga one byc powiazane. Poprzedzone to jednak jest lista faktow, o ktorych wiemy z mangi/anime. Z powodow oczywistych, wszystko to walne w jedna wielka, tlusciutka znikajke.

    To, co wiemy:

     kliknij: ukryte 

    Wiele tu przypuszczen oraz gdyban, nie przecze. Mozliwe ze mam duzo racji, prawdopodobnie jakas czesc sie zgadza, a przypuszczalnie bredze zupelnie. Zebralo mi sie jednak z czasem dosyc duzo luznych watkow i moja proba splecienia ich ze soba dala powyzsza makatke. Tok mysli, przyznaje, jest wysoce subiektywny, jako ze lubuje sie we wszelkiego rodzaju deformacjach psychicznych, wiec bierzcie to jak chcecie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 11
    DDT 3.03.2015 10:28
    dla kumatych
    Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać: Soo­‑Won rzucił do boju batalion Panzerkapmfwagen VI! No sorry, ale tak to właśnie odbieram, jak zastosowanie nowej wunderwaffe na Łuku Kurskim (chociaż tam Hitler rzucił do boju akurat Panzerkapmfwagen V, co zresztą też dałoby się „symbolicznie narysować ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 1
    Nanami 18.01.2015 19:29
    Zachęcona ciekawym anime i głodna „co dalej” sięgnęłam po mangę. I jest mi z tym źle… ale tylko dlatego, że dobiłam do momentu, w którym muszę czekać na więcej. Bo jak już się dossałam, to w kilka dni 101 rozdziałów pochłonęłam.
    Im dalej w las, tym historia nabiera coraz większy rozmach. W anime myślałam, że po zebraniu czterech smoków reszta pójdzie dosyć szybko ku zakończeniu, takiemu czy innemu… teraz mam wrażenie, że wprost przeciwnie – to był dopiero sam początek. Dopiero teraz zaczynamy mieć sensowny wgląd w wewnętrzną politykę, intrygi, relacje z innymi krajami, wędrujemy po różnych zakątkach kraju i nawet poza. Dopiero teraz historia nabiera rumieńców.
    Bohaterowie są przesympatyczni. Ich relacje są ukazane w niezwykle przemyślany sposób, są dosyć zawiłe. Każdy ma zupełnie inne motywacje – i zdecydowanie nie sprowadzają się do zalecania się do głównej bohaterki. Szanują się, wspierają – ale jak jedna rodzina, przyjaciele. Na dobrą sprawę wątek romantyczny jest jeden i też dobrze wpleciony. A że kibicuję im, to czasem woooolny rozwój trochę irytujący, ale ma w sobie mnóstwo uroku. W końcu Yona ma dopiero 16 lat.
     kliknij: ukryte 
    Co tu dużo mówić, nie mogę się doczekać dalej – a pewnie sporo czasu minie zanim manga się skończy. Smuteczek. Zarzekam się (na tę chwilę), że basta z mangami, które wciąż się ukazują. Tak się nie da…
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    Li 4.12.2014 13:41
    Jedna z lepszych przygodowych mang shoujo, jakie dorwałam. Przede wszystkim, siła mangi nie opiera się w głównej mierze na bishach. Bishe tutaj są, że tak to ujmę, miłym i dobrym dodatkiem do całej reszty.
    Manga ma wciągającą i dobrą fabułę, konkretną i porządną główną bohaterkę, która z czasem zmienia się tylko na lepsze (a taką bohaterkę ciężko znaleźć w ostatnich mangach shoujo…), ciekawy i rozbudowany świat, jak również oryginalnych bohaterów. Jeśli miałabym to do czegoś porównać, to taka lepsza wersja Fushigi Yuugi, która bardziej opiera się na akcji niż na romansie.
    Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić tę mangę z czystym sercem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Namida 3.12.2014 22:30
    Chętnie bym ją kupiła, albo w polskim wydaniu, albo angielskim. Szkoda, że jeszcze nie ma nawet w planach.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Majka1256 25.11.2014 17:16
    Manga jest bardzo fajna i wciągająca polecam ją ;) mam zamiar zacząć oglądać anime ale jeszcze nie wszystkie odcinki są dodane :(
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    warsix 23.11.2014 19:19
    Fajne shoujo, w którym heroina nie jest jakąś totalnie bezmózgą cizią. :)
    Na prawdę dobry humor, przyjemna kreska i ciekawe historie, które przydarzają się głównym bohaterom.
    Zdecydowanie polecam!
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 3
    Elfik 18.11.2014 16:31
    Anime bardzo mi się podoba, chętnie sięgnęłabym po mangę. Polskiego wydania wiadomo nie ma, ale czy jest gdzieś do kupienia w naszym kraju wydanie angielskie? Czy takie w ogóle się ukazało?
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 9
    . 9.11.2014 21:48
    Jak już pisałam, Son­‑woo wcale nie zapowiada się na czarny charakter


    Chyba powinno być tam „Soo­‑won”.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime