Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 3/10 kreska: 5/10
fabuła: 3/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

brak

Wylosuj ponownieTop 10

Anne no Aijou

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1999
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • Anne of the Island
  • アンの愛情
Tytuły powiązane:
Widownia: Shoujo; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Ameryka; Czas: Przeszłość; Inne: Elementy chrześcijańskie, Realizm

Adaptacja telegrafem pisana.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Eire

Recenzja / Opis

Teraz małe ćwiczenie. Stop. Czym się różni opowieść od ramowego planu wydarzeń? Stop. Dlaczego telegraf nie nadaje się do adaptacji literatury? Stop. Co oni Ani zrobili? Stop.

Ramowy plan wydarzeń to dobra rzecz, o czym wiedzą wszystkie dzieci startujące w konkursach krasomówczych. Mała karteczka z wypunktowanymi najważniejszymi kwestiami pozwala mówić pewnie i z sensem przez długi czas, nie nudząc słuchaczy i nie plącząc się po drodze. Ale same punkty na liście nie czynią powieści. Rozwinięcie, rozwinięcie się liczy. Chwali się pani Yumiko Igarashi, że podjęła się trudu komiksowej adaptacji dalszych przygód Ani z Zielonego Wzgórza, ale same dobre chęci nie wystarczą. Nie wystarczy też czytelnikowi pokazać najważniejsze wydarzenia, by czuł, że zapoznał się z historią, tak jak pokazując szkielet, nie przekona się nikogo o pięknie właściciela.

Pozornie trzecia część cyklu o Ani prosta jest jak budowa cepa. Ania, uzbierawszy niewielki fundusz, rusza na wymarzone studia. Pozna paru ludzi, zaliczy kilka zabawnych wydarzeń, przeżyje uczuciową burzę, poukłada pewne sprawy. Niedużo? Pewnie, ale Lucy Maud Montgomery na podstawie tego szkieletu udało się zbudować ciekawą i pełną humoru historię. W trzecim tomie przygód Ani nie widać jeszcze zmęczenia materiału, które położyło się cieniem na pozostałej części cyklu, jest za to mnóstwo ciekawych wątków i bodajże najlepsze postacie. Tymczasem w komiksie zostawiono z tego suche fakty. Ania, niczym postać z gry RPG, porusza się od punktu do punktu, nabijając kolejne poziomy. W jednym kadrze o czymś mówią, w drugim wszystko jest zrobione. Romans, będący osią fabuły, zajmuje kilkanaście kadrów i trzy rozmowy. Jak, dlaczego, po co, jakim kosztem – to czytelnik musi sobie dośpiewać. A może nie doczytałam i znęcam się w tej chwili nad obrazkowym podręcznikiem Mistrza Gry?

Weź tu pisz o fabule, która nie istnieje. Weź tu pisz o postaciach, a raczej manekinach, które posłużyły do pokazania imion. Jedna Iza – uniwersytecka koleżanka z rodzaju słodkiej rozpuszczonej córeczki bogatych rodziców – przejawia trochę książkowego charakteru. W mowie, bo o czynach – z powodów wyżej wymienionych – trudno mówić. Zero, dosłownie zero rozwinięcia czegokolwiek i kogokolwiek. Nawet nie wiem, jaką ocenę dać – jeśli niska przysługuje za charaktery dziwaczne i nielogiczne, to jak potraktować postacie charakteru pozbawione? Nawet stereotypu im nie idzie przypasować. Łobuz Tadzio, który w poprzedniej części w wielu miejscach był motorem wydarzeń, niemal znika, podobnie jak wszyscy sąsiedzi z Avonlea.

Czy ten komiks ma jakieś zalety? Całe mnóstwo! Pod względem fabuły jest idealny dla osób nerwowych. Nie ma w nim krztyny emocji, ani trochę wzruszenia, ni grama humoru, zero suspensu. Anorektyczki śpieszę zapewnić, że nie ma tu ani grama mięsa, okrasy, czy, jak to się teraz mówi, „chleba”. Chirurgom polecam jako panaceum na bolączki polskiej służby zdrowia. Nic, tylko drukować i rozdawać na oddziałach – jednocześnie przegłodzi się pacjenta przed operacją i uśpi się go tak skutecznie, że nie wybudzi go atak kolki nerkowej.

Pod względem grafiki podtrzymuję zarzuty i pochwały opisane w Anne no Seishun. Ładnie zaznaczone zmiany w wyglądzie postaci i odwzorowana moda, tła smutne i skąpe. Niestety większość postaci zaliczyła zapalenie nerwu twarzowego, ewentualnie nieudaną infuzję botoksu, bo gdzieś między tą a poprzednią częścią ich twarze straciły na ruchomości, non stop odgrywając trzy miny na krzyż.

To chyba jedna z krótszych recenzji na Tanuku, ale temu, kto jest w stanie o tym komiksie napisać więcej, dam kawałek ciasta i wielkie gratulacje. Jako fanka Ani bardzo ucieszyłam się na wieść o tym tytule i bardzo rozczarowałam się szybkim i powierzchownym potraktowaniem opowiedzianej historii. W sumie dobrze, że kolejnych części nie spotkał podobny los. Bardzo nieładnie wyszło, zwłaszcza patrząc na poprzednie dokonania autorki – czegokolwiek by nie powiedzieć o Candy Candy czy Lady Georgie, nie były to historie nudne czy pozbawione humoru – dlaczego więc autorka poskąpiła tego wszystkiego Ani?

Eire, 30 kwietnia 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kumon Shuppan
Autor: Lucy Maud Montgomery, Yumiko Igarashi