Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 6/10 kreska: 9/10
fabuła: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,67

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 17
Średnia: 7,82
σ=0,98

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Green Blood

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2011-2013
Liczba tomów: 5
Wydanie polskie: 2015-2016
Liczba tomów: 5
Tytuły alternatywne:
  • グリーン・ブラッド
Gatunki: Dramat, Sensacja
Widownia: Seinen; Postaci: Przestępcy; Rating: Przemoc; Miejsce: Ameryka; Czas: Przeszłość

Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałoby połączenie mangi i klasycznego westernu? Macie doskonałą okazję, żeby się przekonać.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Shizuka

Recenzja / Opis

Jest druga połowa XIX wieku, właśnie skończyła się wojna secesyjna i trawione konfliktem Stany Zjednoczone wchodzą w erę industrializacji. Właśnie wtedy zaczyna się jedna z największych fal imigracji w dziejach ludzkości. Do portu w Nowym Jorku przybywają miliony ludzi z Europy. Przywiodła ich nadzieja na lepsze życie, a z ojczystych krajów wypędziło ubóstwo lub prawo. Wśród przybyłych do Nowego Świata znajdują się również pochodzący z Irlandii bracia Burns. Młodzi mężczyźni skazani na samodzielność nie odnajdują w Ameryce obiecanego porządku. Mieszkają w dzielnicy Five Points, gdzie na porządku dziennym łamie się prawo, gdzie dochodzi do zabójstw, grabieży i wyzysku, a skorumpowana władza miasta oraz służby porządkowe nie robią nic, by tę sytuacje zmienić. Zwierzchnictwo nad dzielnicą sprawują w rzeczywistości gangi, które bezustannie prowadzą między sobą wojnę.

Bracia ledwo wiążą koniec z końcem. Młodszy z nich, Luke, to chodzące ucieleśnienie prawości. Każdego dnia ciężko pracuje, żeby przynieść do domu marne pół dolara i brzydzi się zepsuciem, które toczy miasto. Drugi z braci, Brad, wydaje się nie robić nic poza spaniem do późnej godziny i włóczeniem się po mieście. Luke nie pochwala lenistwa swojego brata, jednak nie ma mu tego za złe, gdyż to jedyna rodzina, jaka mu została. Jednej rzeczy jednak nie jest świadomy – jego starszy brat ma pracę i to niezwykle dochodową.

Jednym z najbardziej wpływowych gangów dzielnicy Five Points są Grave Diggers. Niesłabnące wpływy w okolicy zawdzięczają swojemu osławionemu zabójcy, Grim Reaperowi. Słynie on z wyjątkowej skuteczności w realizowaniu zleceń szefa gangu, a jego znakiem charakterystycznym jest używany do zabójstw rewolwer z ostrzem. Działa nocą, podczas gdy za dnia zmienia się w pozornie leniwego i bezużytecznego Brada Burnsa. Swoją profesję ukrywa przed młodszym bratem, przede wszystkim po to, by go ochronić, ale też dlatego, że straciłby uznanie w oczach dobrego i uczciwego do bólu Luke’a. Brad nie jest jednak całkowicie oddany pracy dla gangu. Jego głównym celem jest zemsta na ojcu, Edwardzie Kingu, który kilkanaście lat wcześniej zabił ich matkę i porzucił chłopców na pastwę losu. W końcu splot wydarzeń sprawia, że Grim Reaper wymawia posłuszeństwo szefowi gangu, a Luke ostatecznie dowiaduje się o podwójnym życiu starszego brata. Ku zdziwieniu Brada przyjmuje tę wiadomość wyjątkowo spokojnie, a co więcej, całkowicie rozumie motywacje Grim Reapera i postanawia pomóc swojemu bratu w zemście. Obaj opuszczają Nowy Jork w poszukiwaniu Edwarda Kinga.

Historia całkowicie skupia się na braciach Burns. Ponieważ komiks ma zaledwie pięć tomów, siłą rzeczy nie ma za bardzo czasu ani miejsca, by przybliżyć którąś z postaci drugoplanowych czy rozwinąć dodatkowe dłuższe wątki poza głównym.

Od początku komiksu poznajemy Brada od strony jego nielegalnej profesji. Wystarczy kilka kadrów i wiadomo doskonale, z kim mamy do czynienia – bezlitosnym profesjonalistą. Przymrużone oczy i brak jakichkolwiek oznak emocji na twarzy przywodzą na myśl samego Clinta Eastwooda. Mimo że zajmuje się odbieraniem życia i pracuje dla gangu szerzącego bezprawie, Brad w głębi duszy pozostaje moralnym człowiekiem, który kieruje się własnymi zasadami i motywacją. Rozdarty pomiędzy chęcią zemsty na ojcu a troską o młodszego brata, wszelkie uczucia natomiast skrzętnie skrywa pod niewzruszoną maską Grim Reapera. Może właśnie dlatego jego postać nie skrywa żadnej niespodzianki ani tajemnicy. Brad budzi postrach swoimi umiejętnościami, jest mało wylewny i dało by się go określić jednym słowem – jest po prostu „cool”. Nie zmienia się to ani na moment przez całe pięć tomów.

Rozwojowi ulega natomiast postać Luke’a Brunsa, młodszego z braci. Po ujawnieniu przez Brada swojej profesji, chłopak zachowuje niezwykły spokój. Dziwi on, biorąc po uwagę fakt, że Luke wcześniej jawnie pogardzał wszelkim bezprawiem. Od pierwszych stron wydaje się po prostu naiwny, bo sam jest dobry i chciałby dobro widzieć we wszystkim dookoła, jednak zaskoczeniem dla czytelnika jest moment, w którym chłopak również postanawia zemścić się na Edwardzie Kingu. Od chwili podjęcia tej decyzji młodszy z braci Burns wyraźnie dorośleje. Dalej tli się w nim chęć naprawy świata, nie tak bezkrytyczna jednak jak wcześniej.

Zachowania Brada łatwo przewidzieć, bo tak jak pisałam wcześniej, nie jest to postać skrywająca przed czytelnikiem jakiekolwiek tajemnice. Jest jak klasyczny twardy bohater westernu, który z zimną krwią zabije swoich wrogów i wykaże się heroiczną postawą wtedy, kiedy będzie trzeba. Mogłoby się wydawać, że z Luke’em będzie podobnie, ponieważ po przemianie, jaką przechodzi, spodziewalibyśmy się po nim stałości i chęci walki w imię dobra. Tutaj właśnie można poważnie się zdziwić, bo zgodnie z ostrzeżeniem Brada w końcu nadchodzi moment podający w wątpliwość zasadność prowadzonej przez braci walki.

Czego by jednak nie mówić, jest to jedyne zaskoczenie, jakie nas czeka, jeśli chodzi o występujące w mandze postaci. Poza tym nie znajdziemy ani w braciach, ani w żadnej z postaci drugoplanowych nic specjalnie oryginalnego. W zasadzie od pierwszych kadrów, na których się pojawiają, można przewidywać ich zachowania i reakcje z całkiem dużym prawdopodobieństwem trafności. Nie mówię, że jest to poważny minus tej mangi, jeżeli jednak czytelnik sięgnąłby po nią w poszukiwaniu oryginalnych, skomplikowanych charakterów, to mógłby poważnie się zawieść. W przeciwieństwie do naprawdę klasycznego westernu występuje tu za to sporo znaczących postaci żeńskich, a to jest zdecydowanym plusem.

Kolejnym aspektem komiksu, po jakim nie powinniśmy spodziewać się niespodzianek, jest fabuła. Zarys jest bardzo prosty – często wykorzystywany w tym gatunku motyw zemsty, Główny ZłyTM (w osobie Edwarda Kinga), pojawiający się na drodze coraz groźniejsi przeciwnicy i nieliczne wątki, które nawet trudno nazwać pobocznymi, raczej po prostu luźno związane z główną osią wydarzeń. Chociaż ewentualne zwroty akcji nie budzą zaskoczenia, fabuła toczy się bardzo żywo. Zdarzają się momenty wytchnienia, sceny komediowe, ale nigdy zapychacze, przez które chciałoby się odłożyć tomik na bok. Fabuła jest czasem ciekawsza, czasem mniej, ale nigdy nie staje się nudna. Jeden tylko wątek wydał mi się kompletnie zbędny, a konkretnie historia czarnoskórego niewolnika, mająca uświadomić czytelnika, że rzekomy powód rozpętania wojny secesyjnej wcale nie został rozwiązany. Nie ma ona jednak żadnego związku z resztą fabuły, przypomina nam tylko, że Luke jest pełen skrupułów, ale osoba czytająca mangę musiałaby mieć ciężką sklerozę, żeby wyleciało jej to z głowy. Muszę natomiast pochwalić sposób, w jaki autor wprowadza czytelnika w klimat wydarzeń. Całe tło historyczne zostało naszkicowane w kilku lapidarnych tekstach na początku rozdziałów. Pozwala to osobom niezaznajomionym z historią Ameryki z tamtych czasów w sposób szybki i bezbolesny przyswoić informacje niezbędne do wczucia się w mangę. Po Green Blood może spokojnie sięgnąć ktoś, kto z wojną secesyjną zetknął się tylko na moment na historii w szkole.

No dobrze, postaci mało oryginalne, fabuła prosta i przewidywalna, czym więc ten tytuł może urzec? Tu dochodzimy do kwestii grafiki. Gdyby nawet fabuła miała być o niczym, a postaci nijakie jak manekiny (choć tak nie jest!), to Green Blood wybroniłoby się kreską. Od pierwszych stron manga ma wyraźnie zaznaczony klimat. Chociaż pierwsze strony są kolorowe, komiks pozostaje monochromatycznie mroczny, czarno­‑biały z domieszką czerwonego. Skąpy dobór barw równoważony jest przez staranność, z jaką oddana została rzeczywistość. Kadry wręcz napchane są starannie nakreślonymi szczegółami na niebanalnych tłach. Raz na jakiś czas autor pozwala sobie na minimalistyczną grafikę, chociażby postaci na tle śniegu. Jest to jednak zabieg świadomy, pozwalający odetchnąć oczom od szczegółów, których pełno na większości stron mangi. Wygląd bohaterów łączy klasyczną mangową kreskę, która cechuje się chociażby dużymi oczami, z widywanym w komiksach zachodnich bardziej realistycznym stylem rysowania postaci. Co więcej widać tutaj wyraźny podział na bohaterów złych i dobrych. Ci pierwsi z nielicznymi wyjątkami mają nieprzyjemny, niewzbudzający sympatii wygląd, podczas gdy ci drudzy mają raczej sympatyczne twarze o miękkich rysach. Akurat ten zabieg stylistyczny jest bardzo banalny i szczerze mówiąc, niezbyt przypadł mi do gustu.

Polskie wydanie wszystkich tomów miało identyczne okładki jak japońskie, ale niestety trudno je uznać za szczególnie udane. Odniosłam wrażenie, że każda z grafik na obwolucie była totalnie z innej beczki, więc musiałam zadowolić się podobnymi grzbietami tomików. Z kolei ilustracje na okładkach pod obwolutami to kadry żywcem wzięte z komiksu, odpowiednio tylko powiększone. Niestety rozdzielczość rysunków nie pozwoliła na zachowanie odpowiedniej jakości, przez co okładki wydają się rozmazane. Raz wygląda to lepiej, raz gorzej, niemniej zwraca uwagę. Czego by jednak nie mówić, to ostatnia rzecz, do jakiej się mogę przyczepić, gdyż w środku wszystko zostało wykonane na tip­‑top. Strony są bardzo dobrze wydrukowane, równo przycięte i sklejone. Obwoluty zostały wydrukowane na wysokiej jakości matowym papierze, na którym pięknie prezentują się intensywnie kolorowe grafiki. Trudno mi ocenić jakość tłumaczenia, gdyż wcześniej miałam styczność jedynie z pojedynczymi stronami wersji angielskiej, jednak nie było momentu, w którym musiałabym zastanawiać się, co autor (czy też tłumacz) miał na myśli.

Jak przyznaje sam autor w posłowie ostatniego tomu, Green Blood to spełnienie jego dziecięcych fantazji inspirowanych spaghetti westernami. To zresztą widać w każdym aspekcie mangi, od realiów, w jakich toczy się akcja, poprzez dość prostą fabułę aż po wygląd i zachowanie bohaterów. Słowo daję, czytając mangę, nieraz miałam w głowie motywy muzyczne komponowane przez Ennio Morricone, gdy bohaterowie stawali do pojedynków czy konno przemierzali prerie. Jasne, mamy tutaj cechy typowe dla mang – komediowe sceny czy motyw walki z coraz to groźniejszymi przeciwnikami, znanymi z shounenów. Mimo to Green Blood pozostaje przede wszystkim westernem przelanym na papier. Znajdziemy tu małomównych kowbojów, strzelaniny, honor i zemstę. Komiks ma oznaczenie sugerujące, żeby sięgali po niego czytelnicy powyżej szesnastego roku życia, zresztą bardzo słusznie, ponieważ manga jest pełna realistycznych, brutalnych scen pełnych krwi i przemocy. Sama sięgnęłam po Green Blood, gdyż uwielbiam westerny i innym fanom gatunku szczerze polecam tę mangę. Reszta może spróbować zainteresować się tym tytułem. Warto, nawet jeżeli historia nie urzeknie, chociażby dla samej kreski.

Koranona, 27 maja 2017

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kodansha
Wydawca polski: J.P.Fantastica
Autor: Masasumi Kakizaki
Tłumacz: Paweł Dybała

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 J.P.Fantastica 10.2015
2 Tom 2 J.P.Fantastica 12.2015
3 Tom 3 J.P.Fantastica 3.2016
4 Tom 4 J.P.Fantastica 6.2016
5 Tom 5 J.P.Fantastica 9.2016