Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Orange

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    R
    Darkling63 19.07.2017 17:14
    Dzięki Tanuki :)
    Nie sądziłem, że Tanuki upadło tak nisko – w recenzji pojawił się spoiler mówiący dokładnie o zakończeniu mangi. Sam jej nie czytałem i chcąc wiedzieć, czy jest warta uwagi sięgnąłem po opinię pana Teukrosa. Dodatkowo zamiast przyznać się do błędu podaje najbardziej idiotyczny argument, jaki mógł – że pozwoli to docenić walory artystyczne komiksu. Szczerze mówiąc na początku myślałem, że to ironia. Dziękuję Wam, drogie Tanuki, za zepsucie mi zabawy z lektury. Ale przepraszam, przez to będę mógł „lepiej kontemplować stronę artystycznej komiksu”.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 1
    Namida 7.07.2017 15:54
    Szlag by mnie chyba trafił..
    Przepraszam ale podskoczyło mi ciśnienie. Recenzent „dowala” takim spoilerem, że gdybym przeczytała tę recenzję przed przeczytaniem mangi (co de facto przeważnie robię żeby sprawdzić, czy warto się brać za jakiś tytuł) to chyba by mnie krew zalała i straciłabym całą ochotę na tej mangi przeczytanie..
    Można by chociaż na początku umieścić informację, że recenzja zdradza zakończenie, wtedy sporo osób by się zastanowiło nad czytaniem jej przed mangą.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 8
    Tablis 18.06.2017 02:11
    Nic nie mam co do opisu samej mangi, nie znam jej zresztą, ale:

    a poza tym, gdyby takie zawiązanie akcji wziąć zupełnie na serio, to manga skończyłaby się po dziesięciu stronach z Kakeru naszprycowanym środkami antydepresyjnymi

    Toż to jakaś piramidalna bzdura, ubrana jeszcze w sarkazm, co nie pomaga w odbiorze. Następny akapit jeszcze pogarsza sytuację, bo opisuje trudności bohaterów w pomocy koledze. A więc oni się męczą, ledwo im się udaje, a wystarczyłoby naszprycować Kakeru prochami, i byłby happy end po 10 stronach – taka jest nasuwająca się interpretacja. Ręce opadają…

    Krytykować tę mangę za brak realizmu w tym miejscu jak najbardziej można (a nawet trzeba ze względu na powagę tematu). Wiedząc, że Kakeru się zabije bohaterowie powinni się starać go wysłać do psychiatry i psychologa. Być może, po dłuższym czasie, częściowo by to pomogło. Ich osobista pomoc tak czy siak byłaby niezbędna, więc resztę fabuły można by zostawić bez zmian.


    Na marginesie: ta recenzja ot tak sobie zdradza zakończenie całej tej mangi -____-
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    GLASS 23.06.2016 19:19
    Jestem właśnie po przeczytaniu całej historii (ślicznie wydane, Waneko!) i jest tak, jak myślałam – baaaardzo dobra, ciepła, wzruszająca opowieść :) I ta kreska, o mój boziu, jaka ona wspaniała! Prześliczne projekty postaci, o okładkach nie wspomnę… Co do samej historii to pod koniec wysunęła mi się mała teoria –  kliknij: ukryte  Ale na szczęście się myliłam x3
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Ariel-chan 18.02.2016 19:30
    Po zakończeniu serii.
    Przyjemna manga. Co prawda z bohaterów polubiłam chyba tylko Hagitę i Tatsuakiego z „Zakochanego cototambyłonakońcualenapewonietyrana”, ale w sumie reszta nie była zła, no i chyba czytałam to dla fabuły. Wątek fantastyczny w tej serii sprawił, że dało się to czytać bez ziewania, a i humor był w miarę dobry. Ach, ten Hagita i rysowanie kaloryfera na brzuchu >_< Koleś jakoś jedyny wymiatał, a tak go po macoszemu potraktowała autorka, tak go mało było…! No ale tak jest, jak się jest „antygłównobohaterowym” i zwraca się uwagę tylko na drugoplanowych ;3

    Zdziwiłam się, że pokazują też ich za 10 lat i bardzo ucieszyłam, że możemy śledzić historię na dwóch płaszczyznach, a nie tak tylko w „teraźniejszości”. Czasami trudno mi się było połapać w tych czasach, ale już po chwili się orientowałam, że to jest już „przyszłość”. Szkoda mi najbardziej, że nie wyjaśnili, jak to z tymi listami było. Niby coś tam nawijali  kliknij: ukryte 

    Nie wiedzieć czemu, w którymś momencie zaczęłam myśleć,  kliknij: ukryte 

    Co do „Zakochanego astronauty” (tak, przypomniała sobie tytuł xD) – ten ze straszną twarzą był przeuroczy i prześmieszny i w ogóle chyba z całego „Orange” jest moją ulubioną postacią.  kliknij: ukryte  Co prawda problem jest taki, że chyba bym musiała to teraz jeszcze raz w całości przeczytać, bo z takiego czytania na raty co dwa miesiące nie pamiętam nic kompletnie… no ale i tak mi się podobało, ogólne wrażenia pozytywne <3
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Easnadh 16.02.2016 17:55
    Nareszcie anime~!!
    ŁAAAA~!! Ła, ła, ła, ła, świeżutki news!
    Tego lata „Orange” dostanie anime! Zupełnie się tego nie spodziewałam! Och, jak czekam na lato teraz…

    Źródło: ANN & oficjalna strona [jp]
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 2
    jolekp 29.09.2015 22:16
    "Pani patrzy melancholijnie, skąd ma pani tę melancholię?"
    Płynę na fali szału zakupów ;).

    Będąc jeszcze ponurą nastolatką lubującą się w książkach z akcją umiejscowioną w tzw. psychiatryku, przeczytałam takie mądre zdanie, które powracało do mnie natrętnie przez całą lekturę tej mangi:  kliknij: ukryte 

    Gdybym wcześniej wiedziała jaką problematykę podejmuje ta manga, to nie wiem czy bym się za nią zabierała, bo z osobistych powodów, powinnam raczej unikać tego tematu. Ale że nie wiedziałam, to cóż, mleko już się wylało i za późno na płacze.

    Tak że, tematyka mangi jest trudna, ciężka i generalnie jest to materiał na dramat z gatunku tych dobijających do podłogi. Na szczęście autorka rozprawia się z fabułą w lekki sposób, z dużą dawką pogody ducha. Mam jednak wrażenie, że również z bardzo dużą naiwnością.  kliknij: ukryte  Ale może znów niepotrzebnie patrzę przez pryzmat swoich życiowych doświadczeń, może istnieją ludzie, którzy nie potrzebują lat, żeby uznać kogoś za przyjaciela od serca, przed którym można aż tak się otworzyć.

    Fabuła jest dość wciągająca i w umiejętny sposób trzyma w niepewności tego, co będzie dalej.  kliknij: ukryte 

    Odejdę już od osobistych wynurzeń, które nikogo nie obchodzą (i tak mam wrażenie, że napisałam za dużo) i wspomnę jeszcze co nieco o bohaterach. Jest to może niezbyt wyrazista, ale bardzo sympatyczna zbieranina, polubiłam wszystkich bez wyjątków. Zastrzeżenia mam tylko do Suwy. Jest to niewątpliwie świetny, złoty chłopak, sęk w tym, że chyba zbyt idealny. Ciężko mi uwierzyć, że w realnym świecie ktoś mógłby się wykazać aż taką wspaniałomyślnością.

    Z mniej ważnych rzeczy – kreska jest śliczna. Natomiast dodatkowa historia o „Zakochanym astronaucie” niezbyt mnie porywała, choć niewątpliwie rozładowywała atmosferę. Do tej pory nie ogarniam, która bliźniaczka jest która ;_;.

    Podsumowując, z pewnością jest to bardzo ładna manga i wyróżnia się na tle innych dzieł z tego gatunku w dosyć znaczący sposób, a te „mankamenty”, nad którymi się rozwodziłam, nie mają w zasadzie żadnego wpływu na odbiór całości. I w sumie będę czekać na kończący tomik, nawet z pewną niecierpliwością.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Ruka 13.09.2015 23:56
    To jest rzadkośc żeby manga doprowadziła mnie do łez a tutaj tak było.
    Cudowna historia. Tak się wciągnęłam że postawiłam że chocby nie wiem co skończę ją w jeden dzień.
    Każdego bohatera polubiłam. Nigdy nie było wiadomo co się stanie jak to się naprawdę skończy.
    I kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Mio 21.06.2015 17:33
    Piękna :')
    cudowna manga. Po kupieniu pozyczyłam paru osobom(dla nie których była to I manga jaką czytali)i nie było wśród nich osoby której by się nie spodobała. Dziekuję Takano Ichigo za tę opowieść. :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    abunia 6.12.2014 12:57
    Pierwszy tomik
    Wczoraj zakupiłam pierwszy tomik Orange i już po tych kilku rozdziałach manga mi się spodobała. Czekam na dalszą część :3
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    odpowiedzi: 6
    Pazuzu 6.08.2014 16:18
    Dzisiaj Waneko zapowiedziało wydanie tej mangi. Pierwszy tom w listopadzie, następne, nietypowo, co trzy miesiące.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    HimeNoNamida 9.10.2013 02:05
    "Regret" - przepiękne, niepowtarzalne, wzruszające...
    Teraz, gdy piszę ten komentarz, jestem trzy dni po śmierci chłopaka, którego nigdy bliżej nie poznałam, ale czułam coś do niego przez cholernie długi okres czasu. Zawsze imponowało mi to, że był jaki był, że bardzo kochał swoją dziewczynę, sprawiał wrażenie kogoś niesamowitego, o dobrym sercu – dlatego nigdy się nie wtrąciłam w jego życie. Teraz żałuję, że nie odważyłam się choćby porozmawiać, bo zawsze miałam nadzieję, że „wyjdzie samo”. Skończył liceum, ale dalej o nim pamiętałam, tydzień temu nawet zastanawiałam się, co teraz robi, skoro rzucił studia, w końcu to tak pogodny i pełen pomysłów chłopak, tylko szkoda, że dziewczyna go zostawiła kilka miesięcy temu, tak mu na niej zależało.
    Teraz wiem, że już nigdy nic nie wyjdzie, bo przeholował z narkotykami. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy to przez to, że coś źle wymierzył, czy może po prostu to był jego wybór. Po wieści o jego śmierci zaszyłam się przypadkiem w odmęty tumblra i znalazłam obrazek z tej mangi z cytatem „I'm glad that we met”. Odnalazłam mangę, zaczęłam czytać i… popłakałam się. Zaczęłam wszystkiego żałować i, wierzcie lub nie, trzy dni temu zmieniło się moje podejście do życia.
    I o tym mówi ta manga – o żałowaniu tego, że czegoś nie spróbowaliśmy, nie powiedzieliśmy, nie odważyliśmy się, nie zauważyliśmy. O tym, że może gdybyśmy zrobili tak durną rzecz jak spróbowanie i bycie przy kimś, to jego i jednocześnie nasze życie dałoby się zmienić.

    Mimo tego, że manga nie jest skończona, nawet teraz można uznać ją jako coś, co warto polecić do przeczytania każdemu, bo rozdział 9 kończy się pięknym zdaniem, które mogłoby podsumować całą tę historię. Fabuła jest naprawdę niebanalna, oryginalna i niesamowicie wzruszająca. Główną bohaterkę da się lubić, nawet bardzo, mimo jej życiowej nieporadności, bo w przeciwieństwie do głównych bohaterek np. „Sukitte ii na yo” czy „Kimi ni Todoke”, ona naprawdę walczy i robi jak najwięcej, by „tego” nie spartolić – nie wszystko jest w stanie przewidzieć i często zachowuje się jak typowo karna Japonka, ale nie można jej tu zarzucać niedopracowania – po prostu taka jest, ale się zmienia i widać to w ostatnim rozdziale, gdy „future self” zdaje sobie sprawę z pewnej relacji z przeszłości, co jest ogromnym plusem tego tytułu.
    Wszystko dopięte na ostatni guzik i myślę, że gdyby manga byłaby kontynuowana, pobiłaby najlepsze tytuły z tego gatunku, w tym te podane wyżej, czy np. Love Attack! i Dengeki Daisy.
    Płakałam kilka razy, a to zaledwie 9 chapterów. Postacie są barwne i przepiękne, o niesamowitych sercach (mówię tu o głównym trio) i wrażliwości, co aż bije z ekranu i przechodzi na czytelnika. Nie ma tu nic wymuszonego, brak tu wielkiego patosu, to się po prostu miło czyta – może i nie na raz, przynajmniej nie w moim przypadku – nie potrafiłam pogodzić się z tym, że manga nie jest kontynuowana, do tego moja prywatna sytuacja. Co do odczuć… Gdy bohaterowie są szczęśliwi, czytelnicy są szczęśliwi – wczucie się w historię to kwestia kilku stron.

    Manga motywująca do działania i pokazująca jak kruche może być życie. Ma dla mnie ogromne znaczenie, ale myślę, że każdy odnajdzie w niej część siebie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    M
    Marta001 2.12.2012 19:57
    Wspaniała
    Widzę, że to mi przypadł zaszczyt napisania pierwszego komentarza do przyszłego bestselleru. Nie będzie w tym nic dziwnego, gdyż już od pierwszych stron manga przypomina najwspanialszą baśń, którą przekazuje się z pokolenia na pokolenie, gdyż jest uniwersalna, piękna i niesie ze sobą to „coś”. Takano Ichigo idealnie wczuła się w klimat tajemnicy i romansu, robiąc z tego jedną z najlepszych potraw, od których ślinka cieknie. To co najbardziej przykuwa to nieprzewidywalność. Tak naprawdę, mimo że znamy przyszłość dzięki pamiętnikom dwudziestoletniej Naho, to szybko przekonywujemy się, że to od jej młodszej odpowiedniczki zależy całość historii. By była przyszłość, musi być również teraźniejszość z korzeniami w przyszłości. Polecam! ^^
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime