Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 3/10 kreska: 5/10
fabuła: 2/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 18
Średnia: 4,61
σ=1,53

Wylosuj ponownieTop 10

Akuma no Yuuwaku ni, Amaku Torokeru

Rodzaj: Komiks (Japonia) (oneshot)
Wydanie oryginalne: 2012
Tytuły alternatywne:
  • 悪魔の誘惑に、甘くとろける
Gatunki: Romans
Widownia: Shoujo; Postaci: Kucharze/cukiernicy; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm

Torty, ciasta, ciasteczka, czekolada! Cóż, od nadmiaru słodyczy może zemdlić…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Mika ma problem – odziedziczona po zmarłym pół roku wcześniej ojcu cukiernia świeci pustkami, a nastolatka nie ma pojęcia, co robić. Niespodziewanie zjawia się przystojny i tajemniczy młodzieniec, który składa zamówienie na tort ślubny dla siostry. Czy jego wizyta zmieni coś w życiu Miki? Odpowiedź jest raczej oczywista. Pytanie pierwsze brzmi: jak autorka wykorzystała ten pomysł? Poradziła sobie? Cóż… nie.

No dobrze, do tego, że japońscy licealiści po śmierci najbliższych zostają najczęściej zostawieni sami sobie, już się przyzwyczailiśmy. Do wzruszających prób spełnienia obietnicy danej zmarłym rodzicom/rodzeństwu/ukochanej osobie/chomikowi – też. Tak samo jak do wielu innych naciąganych motywów. Pytanie drugie brzmi: ile takich majtek z gumką napiętą do granic możliwości można upchnąć w jednym oneshocie? Dużo, bardzo dużo.

Uczciwie przyznaję, że biorąc się za tę mangę, nie spodziewałam się arcydzieła (zwłaszcza że miałam już przykład umiejętności autorki przy okazji Bara to Juudan). Okładka jednak wyglądała przyjemnie, jednozdaniowy opis też nie brzmiał tak strasznie, a niedobór sympatycznych historyjek o kucharzach dawał o sobie znać, więc stwierdziłam „czemu nie?” Czemu nie? Teraz już wiem, czemu…

Zacznijmy od tego, że już samo założenie początkowe jest jednym z bardziej absurdalnych, jakie mogą się zdarzyć. Utalentowany cukiernik utrzymuje się ze swoich wypieków – no dobrze, to brzmi wiarygodnie. Problem pojawia się w momencie, gdy dowiadujemy się, że rzeczony osobnik jest od pół roku denatem, a sklep po nim odziedziczyła nastoletnia córka, która… nie potrafi piec. Pół biedy, gdyby jeszcze coś z tym fantem starała się zrobić… Cóż… znudzona i zmartwiona panienka siedzi w pustej cukierni, dziwiąc się, że nikt nie przychodzi. Chyba z miłości do słodyczy mogła się czegoś nauczyć od swojego ojca, prawda? Niestety, panienka z sentymentu postanawia zrobić wszystko (czyli generalnie nic), żeby tylko lokalu nikt nie zamknął. Tylko jakim cudem dziewczyna przeżyła pół roku bez stałych przychodów? Ja rozumiem, że to jest manga, w dodatku cukierkowe shoujo o niewinnej jako ta lilija miłości, ale dla przyzwoitości powinno chociaż sprawiać pozory, że ma spójny scenariusz. No dobrze, wątek „zawodowy” wątkiem „zawodowym”, ale przecież chodzi tu o miłość głównej bohaterki, prawda? Niestety, tym razem po raz kolejny dostajemy odgrzewany kotlet naiwności i przesłodzenia. Pamiętajcie: pierwsza miłość podstawówkowa lub przedszkolna jest wieczna i nie zwycięży jej nawet śmierć! No, może trochę się zagalopowałam… Ale na pewno nie zniszczy jej dekada i fakt, że tej drugiej osoby praktycznie nie znamy.

Bohaterowie? Nie, dwa manekiny przywiązane do scenariusza nawet nie sznurkami, a ciężkimi łańcuchami, by nie mogły wyrwać się z narzuconych im schematów. Mika jest skrajnie głupia i niezdarna, o logiczne myślenie proszę nawet nie pytać. Nie jest w stanie nic sama zrobić dobrze, a w chwili kryzysu bezradnie rozkłada ręce i zaczyna płakać. Oprócz tego jest oczywiście nieziemsko dobra i zdeterminowana. Gdy wymaga tego scenariusz. Natomiast jej niespodziewany wybawca, Katsuya, to chodzący schemat utalentowanego i złośliwego przystojniaka, który oczywiście ma coś do ukrycia. Powiedzmy sobie szczerze, jego motywacja do odwiedzenia cukierni jest tak samo naciągana, jak postanowienie Miki, że uratuje biznes upadający po śmierci ojca. Nie, pani Kayoru, to tak nie działa…

Jedynym, co jeszcze może uratować ten komiks, jest kreska. Fakt, przeciętna i niewyróżniająca się zupełnie niczym, ale przyjemna dla oka. Projekty postaci to modelowe klony, ale takie, które nie odpychają, a co najwyżej nie dają się zapamiętać. Kontur jest wyraźny, kontrast między bielą i czernią też (z okazjonalnymi szarościami), kadry również czytelne. Tła, choć niekoniecznie szczegółowe, obecne, więc wszystko w porządku. Rastry również są wykorzystywane, wpełzając na ubrania i zastępując cieniowanie, a czasami wypełniając pustkę za postaciami. Naprawdę, nie ma się do czego przyczepić, chyba że mamy zamiar tępić przeciętność.

Akuma no Yuuwaku ni, Amaku Torokeru – tytuł długi, historia krótka i naiwna. Jeśli ktokolwiek myśli, że to dobry i sympatyczny przerywnik między dłuższymi mangami, to niech lepiej omija ten oneshot szerokim łukiem, bo powiela on wszelkie możliwe błędy podobnych opowiastek i nie oferuje zupełnie nic.

Enevi, 27 stycznia 2013

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Autor: Kayoru