Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

W stolicy kwiatów

Tom 1
Wydawca: Kotori (www)
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-63650-62-9
Liczba stron: 188
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Przednia zakładka obwoluty W stolicy kwiatów informuje nas, że mamy do czynienia z „Opowieściami o młodości i wiośnie, zainspirowanymi komiksem Tylko kwiaty wiedzą”. Mój prosty umysł nie rozumie – Rihito Takarai zainspirowała się swoją wcześniejszą mangą? Własna twórczość to niewątpliwie łatwo dostępne i samonapędzające się źródło inspiracji, ale jakoś mnie to nie przekonuje… Poza tym o wiośnie nie ma tu nic, a młodości jest tylko trochę i niejako przy okazji – to yaoi, więc jest o gejach. Młodych, ale młodość jest cechą uboczną, nacisk został położony przede wszystkim na urokliwość.

Zostawiając na boku niefortunny opis, W stolicy kwiatów jest spin­‑offem mangi Tylko kwiaty wiedzą, będącym na tyle mało off, że gdyby był czwartym tomem, nikt by się specjalnie nie obraził. Pierwszą połowę tomu zajmuje nowa (acz powiązana z resztą) historia związku pochodzącego z arystokratycznej rodziny Motoharu oraz jego kochającego kwiaty „przyjaciela” Akiry. Drugą połowę zaś epilog historii Youichiego oraz Misakiego. Nowa opowieść do oryginalnych nie należy – ot, on chce, drugi on też chce, ale nie może. Niemniej zakończenie zdołało mnie zaskoczyć, poza tym Rihito Takarai potrafi pisać dialogi, które wydobywają ze znanych motywów sporo życia, a Tomasz Molski z Kotori potrafi je tłumaczyć. Ogólny zarys fabuły jest prosty, ale na przestrzeni stu stron udało się upchać kilka drobiazgów i niuansów, które nabierają znaczenia dopiero, kiedy się nad nimi chwilę zastanowić.

Z kolei wypełniający resztę tomu epilog mangi W stolicy kwiatów wywarł na mnie wrażenie, jakby był fanfikiem – to zbiór scen, które może i chcielibyśmy zobaczyć, jednak niewiele wnoszą do fabuły i charakteryzacji bohaterów. W kilku momentach dotyka głębszych tematów, ale zatrzymuje się zanim powie coś znaczącego. Jest tu na przykład scena, która cudownie dotyka jednocześnie niepewności płciowej Youichiego i seksualnej Misakiego, po czym ucina temat w okropnie rozczarowujący sposób. Efekt jest taki, że czyta się te rozdziały dobrze, ale jest to ciągnięcie historii, która najciekawsze ma już za sobą.

Lekkie rozczarowanie jest wzmocnione przez wyczuwalną w tym tomiku schematyczność mang Takarai. Ma ona ulubiony zbiór romantycznych tekstów, które jej postacie wygłaszają wielokrotnie w mniej lub bardziej zmodyfikowanych wersjach; autorka znajduje też wyjątkowe upodobanie w niektórych motywach – wszyscy jej bohaterowie muszą z jakichś powodów znać się z dzieciństwa, inaczej się w jej kwiatowych mangach po prostu nie da. Odniosłem wrażenie, że zwyczajnie ułatwiła sobie życie, nie wychodząc poza opanowane przez nią fabularne szablony, podobnie jak ułatwiła sobie życie, pomijając rysowanie większości elementów tła. Jest za to dużo bieli i różnych zajmujących miejsce rastrów. Otoczenie się pojawia, ale co kilka kadrów i często fragmentarycznie. Rysunki w rodzaju podłogi z tatami niknącej w pustce trochę rażą, a i ogólnie słabe zakotwiczenie bohaterów w przestrzeni przeszkadza w lekturze. Sylwetki ludzkie ciągle są dopracowane wzorowo, reżyseria też nie zawodzi i to ratuje sytuację.

Jeśli chodzi o kwestie techniczne i tłumaczenie, Kotori trzyma poziom, czyli jest się z czego cieszyć, choć tomik może sprawić problemy polskiemu czytelnikowi, na co wydawnictwo nie bardzo mogło coś poradzić. W obu opowieściach poruszane są specyficzne japońskie kwestie kulturowe, które dla kogoś wcześniej z nimi nieobeznanego mogą byś kompletnie niezrozumiałe. Na początku mangi Motoharu martwi się, że Akira przestał do niego mówić po imieniu, co jest sytuacją trudną do wyobrażenia sobie w polskich realiach językowych, bo alternatywą jest forma per „pan”, o wiele za formalna. Pod koniec mangi występuje też sytuacja, która zdziwiła nawet mnie, mimo że zdawałem sobie sprawę z istnienia poruszanego zjawiska. Bez spojlowania za dużo – podejście Japończyków do adopcji jest wybitnie liberalne.

Trochę chwaliłem, trochę ganiłem, ale lekturę ogólnie uznaję za przyjemną. Mimo to mam już dosyć kwiatowych mang od Rihito Takarai. Coś nowego poproszę!

Tablis, 26 listopada 2015
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Kotori 11.2015