Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Przyjaciółki

Tom 1
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-64891-29-8
Liczba stron: 256
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Przyjaciółki to jedna z tych mang, których nigdy bym się w Polsce nie spodziewała. Wydawało mi się, że jest za mało znana i… zwyczajnie zbyt dobra, żeby pojawiła się u nas. Dzięki wydawnictwu Waneko miło się jednak rozczarowałam, ba!, czuję się wręcz przez nie rozpieszczana dobrymi tytułami shoujo – najpierw Orange, teraz Przyjaciółki

Nie mam zamiaru zarysowywać tutaj fabuły – jeśli ktoś jest zainteresowany, kilka ogólnych zdań znajduje się na stronie wydawcy. Tych, którzy poczują, że to za mało, gorąco zapraszam do recenzji głównej na Tanuki, która jest tak doskonała, że doprawdy nie ma potrzeby, żebym dodawała coś od siebie. Zamiast tego skupię się na wrażeniach z polskiego wydania.

W Przyjaciółkach mamy do czynienia z opowieścią o przyjaźni. Nie tylko, jak sugerowałby to nasz polski tytuł, między dziewczynami – rozdział drugi jest w całości poświęcony przyjaźni pomiędzy dwoma bohaterami płci męskiej, Tsuchidą i Narugamim; jest to zresztą kwestia, która przez dłuższy czas, nawet gdy ponownie skupiamy się na postaciach Eiko i Moe (czy też raczej: Eiko, Moe i Narugamiego), tkwi tuż pod główną, najbardziej wierzchnią warstwą historii, gdzieś w świadomości czytelnika. W oryginalnym tytule, 友だちの話, nie mamy rozróżnienia na płeć, to po prostu opowieści – o przyjaciołach, opowiedziane przez przyjaciół, kolejno: Eiko, Narugamiego i Moe. Historie te zostały nam podane w smakowitym, nieco większym niż zwykle formacie 195x135 mm, w którym Waneko wydaje na przykład DOGS. Jest to wyjątkowo dobry pomysł, pozwala bowiem bardziej cieszyć się urokliwą kreską Aiji Yamakawy, zwłaszcza że pod kolorową, ściąganą obwolutą czytelnika czeka dodatkowa niespodzianka – okładka nie jest bowiem jej czarno­‑białą wersją, lecz zupełnie innym, bardzo ładnym rysunkiem. Nie dostrzegłam żadnych stron ujemnych powiększenia formatu – nie ma pikselozy czy rozmazania, kreska jest czysta i wyraźna, jakość druku bardzo dobra. Wszelkie onomatopeje i napisy zostały dokładnie wyczyszczone i przetłumaczone, nie zlekceważono nawet takich drobiazgów jak nadruk na wachlarzu, mało widoczny tytuł gazety, czy naklejka na opakowaniu po bułce, pojawiających się w ciemnym kadrze będącym intencjonalnie mało czytelnym chaosem. Podobała mi się też numeracja, która nie dość, że występowała bardzo często, to na dodatek była duża i czytelna, umieszczona zawsze na dole pośrodku strony, chyba że jej obecność oznaczałaby istotną ingerencję w kadr bądź rysunek.

Przyjaciółki mają, jak na mangę jednotomową, dość dużą objętość, dzieje się bardzo wiele, tym niemniej przeszłam przez całą historię płynnie. Tłumaczenie jest całkiem zgrabne i wystarczająco młodzieżowe, pozytywnie zaskoczył mnie też fakt, że słowa „sylwek” i „walentynki” (str. 15) napisane są małą literą – ja sama mimo woli zwykle piszę je wielką, ale internetowa wersja słownika języka polskiego PWN jako poprawne podaje wersje zamieszczone w mandze. Zdarzyło się jednak kilka momentów, kiedy tłumaczka (oraz/bądź edytor graficzny) najwyraźniej trochę się zamotała, a co za tym idzie, ja też. Na stronie 68 w prawym górnym kadrze mamy twarz Eiko i wewnętrzną wypowiedź bohatera: „Serio jestem słaba. W ogóle nie potrafię się postawić”. Nie mam dostępu do oryginału, ale biorąc pod uwagę, że jest to rozdział drugi, kiedy narratorem jest Narugami, wydaje mi się, że powinna być to raczej kwestia wypowiedziana w pierwszej osobie w rodzaju męskim (Narugami), opisująca osobę trzecią (Eiko). Z kolei na stronie 96 ktoś w dolnym środkowym kadrze pomylił podpisy – biorąc pod uwagę rozplanowanie postaci i najzwyklejszą umiejętność kojarzenia oraz rozumienia metafor i porównań, w danej sytuacji to Eiko powinna być przerażonym królikiem, a Moe drapieżnym lampartem. W jednym miejscu odniosłam też wrażenie, że tłumaczka zaszalała z weną i interpretacją. Wypowiedziana w myślach przez Eiko o Moe kwestia: „To moja muza… i to przy niej czuję, że żyję” (str. 33) brzmi po prostu źle. Pomijam już fakt, że gdybym powiedziała coś takiego do mojej najlepszej przyjaciółki, ta w odpowiedzi popukałaby się w czoło i spytała, co piłam, bo chociaż jest przyzwyczajona do spontanicznego przytulania i uścisków z mojej strony oraz różnych głupawek, takie artystyczne wyznania i wzniosłe deklaracje przyjaźni to już wyższa, teatralna i nienaturalna, szkoła jazdy. Przede wszystkim jednak powyższa wypowiedź nieszczególnie pasuje do tej konkretnej postaci. Raz, że Eiko nie jest aż tak zdołowana i zblazowana, żeby rzucać takimi tekstami. Dwa, że niby czemu muzą, jaką muzą, muzą czego? Czy Eiko jest artystką? Nieoficjalne fanowskie angielskie tłumaczenie podaje bardziej przystępną, wyważoną wersję: „Podziwiam ją. A skoro ona myśli o mnie tak dobrze… to nie jestem chyba aż tak beznadziejna”.

Kolejnym dużym plusem Przyjaciółek jest spora ilość dodatków. Najpierw, skończywszy czytać o perypetiach Eiko i Moe, mamy przyjemność zapoznać się z bonusową, niezależną historią Dowiem się o nim wszystkiego. Kiedy już myślimy, że to koniec, natrafiamy na osiem stron przeróżnych informacji od autorek. Aiji Yamakawa i Kazune Kawahara nie ograniczyły się do kilku zdań na skrzydełku obwoluty. Możemy poznać ich myśli dotyczące współpracy przy Przyjaciółkach, zobaczyć szkice postaci i przeczytać króciutkie wywiady. Dodatkowo odpowiedzialna za scenariusz pani Kawahara narysowała czwórkę głównych bohaterów swoim własnym, charakterystycznym stylem, dobrze znanym wielbicielom na przykład takiego Koukou Debut, Aozora Yell, czy Ai no Tame ni. Waneko uznało, że nie może być od wymienionych powyżej pań gorsze, bo ze swojej strony dołączyło też osiem stron – ale reklam.

Easnadh, 8 maja 2015
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 4.2015