Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Tokyo Ghoul:re

Tom 16
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2020
ISBN: 978-83-8096-631-4
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Czy to się czytelnikom podoba, czy nie, najwyższy czas na definitywny koniec Tokyo Ghoula. I całe szczęście, bo w porównaniu z pierwszą serią ta nie sprawia wrażenia, iż wszystko skończyło się tak samo nagle, jak się zaczęło. No, to do lektury!

Tokio staje przed kolejnym kryzysem – tym razem przez dziwne, olbrzymie twory, które pojawiły się w kilku dzielnicach. Nie są jednak mobilne, jak poprzednie monstrualne zagrożenie, za to produkują humanoidalne potwory (stąd zostają nazwane „jajowodami”). Co gorsza, część z tych potworów poza zabijaniem ludzi rozsiewa toksyny, które sprawiają, że najzwyklejsi obywatele przemieniają się w ghule, a granica między ludźmi a ghulami przestała istnieć. Aby dotrzeć do sedna problemu, Kaneki wraz z Ayato udają się więc do 24. dzielnicy, by zwalczyć źródło zarazy.

No dobrze, Kaneki ponownie umyka z łapsk kostuchy, by wrócić do tych, których kocha, i znów walczyć za lepsze jutro. Któż więc będzie ostatnim bossem do pokonania? Przez lwią część historii śledziliśmy zażartą walkę pomiędzy ghulami i ludźmi, ale jak to zwykle bywa – pomału to tu, to tam zaczęła się ujawniać trzecia strona tego konfliktu – ta, która pociągała do tej pory za sznurki. Teraz ich plany ujrzały światło dzienne, wreszcie wypełzli z ukrycia i można im stawić czoło. Zwykle w shounenach ostatnia rozgrywka sprowadza się do kulminacyjnego pojedynku – w tej serii jest to ciąg kulminacyjnych pojedynków, a zażarte walki toczą się równolegle. Zjednoczone siły ghuli i ludzi zostają napadnięte przez członków organizacji „V”, a następnie przez coś, co przypomina reanimowaną czystą nekromancją „Sowę” – dobrze nam znanego ghula, który regularnie zbierał śmiertelne żniwo w poprzednich kulminacyjnych epizodach mangi. Są też pojedynki bardziej osobiste, pełne emocji – Amon stawiający czoło swojemu przybranemu ojcu, czyli Donato; Yomo, który musi się zmierzyć ze swoim przyjacielem Utą (no i wreszcie dowiadujemy się, co znaczy jego tatuaż!); wreszcie pojedynek Kanekiego i Furuty, któremu do tej pory wszystko uchodziło płazem. Muszę przyznać, że potyczki te stanowiły bardzo ciekawe zwieńczenie licznych wątków, które Ishida Sui tkał przez wiele tomów. Przy czym trzeba dodać, że oponenci wyraźnie mają sobie dużo do powiedzenia i wytłumaczenia (się), lecz jak wiadomo, żeby zmusić oponenta do gadania, najpierw trzeba mu solidnie natrzaskać po mordzie. Kto się będzie śmiał ostatni, gdy już opadnie bitewny kurz? Jednego możemy być pewni – Tokio już nigdy nie będzie takie, jak jeszcze niedawno; stary porządek świata upadł na dobre.

W ogólnym rozrachunku oceniam zakończenie tej serii jako całkiem satysfakcjonujące. Nie udało się jednak uniknąć pewnych wpadek… O ile pierwsza seria zachwyciła mnie bryzgającą krwią i przede wszystkim ukatrupianiem nawet znaczących postaci, tak ta stanowi jej zaprzeczenie – nigdy do końca nie możemy być pewni, kto powróci zza grobu (co zrobiło się albo absurdalne, albo w najlepszym wypadku nużące). Zgodnie z kanonami gatunku w ostatecznym starciu biorą udział wszyscy znaczący gracze, którzy przewinęli się przez karty historii (nawet jeśli części z nich się nawet już nie pamięta). Tom ostatni jest też grubszy niż poprzednie – znalazło się w nim miejsce na epilog po przeskoku czasowym, czyli „sześć lat po”. Znajdziemy w nim dalsze losy bohaterów oraz odpowiedź na pytanie, czy Kanekiemu udało się w uniknąć smutnego losu, który przez cały czas go prześladował, czy może jednak zginął, poświęcając życie dla najbliższych.

Jak wspomniałam, ostatni tom Tokyo Ghoul:re jest znacznie grubszy od pozostałych – obejmuje aż piętnaście rozdziałów (zwykle jest około dziesięciu), przez co cena okładkowa jest trochę wyższa. Na okładce naturalnie pojawia się główny bohater (w ostatecznej odsłonie…?), czyli Ken Kaneki. Wnętrze wypada na medal, tak samo jak przez cały tok wydawniczy – jakość druku jest należyta, tłumaczenie soczyste, onomatopeje wkomponowane, nie odnotowałam też żadnych wpadek natury gramatycznej czy spójnościowej. Polskie wydanie stanęło na wysokości zadania i można się dzięki temu delektować lekturą. Na samym końcu zamiast zwyczajowego kącika z groteskowymi historiami bonusowymi jest kilka słów od autora. Powiem szczerze, że po ich przeczytaniu znalazłam odpowiedzi na dręczące mnie podczas lektury odczucia – dowiadujemy się, że autor jest kompletnym nowicjuszem, mamy też okazję poczytać o jego podejściu do rysowania i do tworzonej przez siebie historii. Podsumowując, niesamowitym uczuciem było śledzenie tej mangi oraz tego, jak bardzo autor się rozwijał wraz z nią (choć czasem zdarzało mu się pogubić, co dało się odczuć). Ja historię polubiłam, ale bez większego żalu ją żegnam – był już najwyższy czas, by ze sceny zejść (i nie przeciągać sztucznie popularnego shounena tylko ze względu na trzepanie kasy…).

Nanami, 3 marca 2020
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 8.2017
2 Tom 2 Waneko 10.2017
3 Tom 3 Waneko 12.2017
4 Tom 4 Waneko 2.2018
5 Tom 5 Waneko 4.2018
6 Tom 6 Waneko 6.2018
7 Tom 7 Waneko 8.2018
8 Tom 8 Waneko 10.2018
9 Tom 9 Waneko 12.2018
10 Tom 10 Waneko 2.2019
11 Tom 11 Waneko 4.2019
12 Tom 12 Waneko 6.2019
13 Tom 13 Waneko 8.2019
14 Tom 14 Waneko 10.2019
15 Tom 15 Waneko 12.2019
16 Tom 16 Waneko 2.2020