Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Monster Musume

Tom 1
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-80010-69-7
Liczba stron: 166
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Kiedy jakiś rok z haczykiem temu trafiłem na mangę Monster Musume, reklamowaną wówczas hasłem „Czy Japończycy powariowali już do reszty?”, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek zobaczę ją nad Wisłą. Za dziwne toto było, na dodatek zupełnie niepasujące do naszego, zdominowanego przez nastoletnie fanki yaoi, rynku. Ktoś odważył się jednak zaryzykować i opublikować ten niezwykły komiks w Polsce, a na dodatek premiera mangi zbiegła się z emisją anime. Toteż z prawdziwą przyjemnością podjąłem się recenzowania polskiego wydania tego uroczo kopniętego tytułu.

Fabuła na pierwszy rzut oka nie oszałamia oryginalnością – mamy chłopaka, pod którego dachem z różnych przyczyn lądują piękne kobiety… No, powiedzmy, bo tym razem wszystko zaczyna się od Mii, lamii, którą Kimihito Kurusu przygarnia pod opiekę. W świecie, w którym istoty z mitów i legend ujawniły swoją obecność, coraz częściej na ulicach można spotkać przedstawicielki różnych dziwnych ras. Niektóre z nich przybyły do Japonii w ramach wymiany kulturowej. W wyniku działań niezbyt kompetentnej panny Smith Mia zamieszkała z Kurusu – i choć zakochała się w nim na zabój, to lekkiego romansu z tego nie będzie. Po pierwsze, przepisy zabraniają kategorycznie kontaktów seksualnych między ludźmi a „człekokształtnymi inaczej”, a po drugie, Mia szybko przestaje być jedyną dziewczyną „nie z tej Ziemi” mieszkającą w tym domu – już w pierwszym tomie dołączają do niej harpia o imieniu Papi oraz centaurzyca Centorea (Cerea). A w kolejce czekają już kolejne…

Okładka robi bardzo dobre wrażenie i właściwie nie różni się niczym od japońskiej. Matowa biel ładnie kontrastuje z lakierowanym kolorem obrazka. Ksywka autora znalazła się w tym samym miejscu, czym polskie wydanie pozytywnie wyróżnia się na tle amerykańskiego (gdzie upchnięto ją w dolnej części okładki, na obrazku). Logo wydawcy, Ośmiu Macek, znalazło się w lewym dolnym rogu i jest właściwie niewidoczne, gdyż nakłada się częściowo na ogon bohaterki, będący w podobnym kolorze. Na ostatniej stronie obwoluty znalazła się z kolei grafika z bohaterkami, krótki opis tego, o czym ten komiks opowiada, oraz informacja, iż mamy do czynienia z pozycją dla dorosłych. Warto zauważyć, że wydawca zdecydował się na tego rodzaju adnotację zamiast popularnego „ograniczenia wiekowego”. W kąciku znalazły się natomiast wężowe oko, pióro i podkowa – symbolizujące bohaterki tego tomu. Coś podobnego widziałem już w polskim wydaniu K­‑ON!. Polecam gorąco zajrzeć pod obwolutę – znajdziecie tam nieco ciekawostek o głównych bohaterkach.

Pierwsze cztery strony są w kolorze, zaś uwagę zwraca rozkładówka z Mią na drugiej i trzeciej stronie – ze starannie wyczyszczonymi onomatopejami japońskimi (których w oryginale było tu sporo), zastąpionymi jedną, większą, polską „zwiju wij”, na dodatek półprzezroczystą. Powtórzony tutaj tytuł mangi jest także mniej inwazyjnie ułożony niż w oryginale, dzięki czemu obrazek zdecydowanie zyskuje na czytelności. To zresztą stała cecha polskiego wydania – każdy, kto miał do czynienia z mangami, wie, jak bardzo Japończycy kochają wszędzie wciskać onomatopeje, często trudne do oddania w innych językach i niejako „zachwaszczające” kadry. Ich polskie wersje zostały zrobione dość zgrabnie, z naciskiem na oddanie stylu charakterystycznego dla dość luźnego, młodzieżowego języka (jak np. „wyszczerz” na stronie 37, „burak” na stronie 7). Zauważyłem natomiast, że w niektórych miejscach jest ich w polskim wydaniu nieco mniej (np. strona 42, pierwszy kadr od góry: w oryginale mamy tu onomatopejkę przy każdym ze staników, w polskiej wersji – tylko przy tym z lewej). Myślę, że nie jest to złe rozwiązanie, bo w niektórych miejscach nagromadzenie wyrazów dźwiękonaśladowczych zaczyna być irytujące. Zdarzają się natomiast onomatopeje brzmiące ciut dziwnie, vide „balą”, towarzyszące prezentacji obfitego biustu Mii na stronie 42. Ale trzeba przyznać, że przynajmniej postarano się o różnorodność – prezentacji o wiele większego biustu Centorei na stronie 163 towarzyszy już nie niepozorne „balą”, ale „Balooony!”.

Ktoś mógłby pomyśleć, że w przypadku mangi ecchi kwestia przekładu będzie rzeczą drugorzędną. Nie tutaj. Już sam tytuł może uchodzić za jedną z największych zmór translacyjnych, jeśli chodzi o wydane w Polsce komiksy japońskie. Na okładce polskiego wydania znalazło się Monster Musume: Codzienność z potworzycami. Cóż, konia z rzędem temu, kto znajdzie w naszym języku słowo będące odpowiednikiem monster musume. Na szczęście ten cokolwiek dziwnie brzmiący termin nie pojawia się nigdzie poza tytułem. W mandze wszystkie „nieziemskie” dziewczęta określa się mianem „gatunku Legendariae”, co brzmi już całkiem elegancko. A to dopiero początek – kto miał już do czynienia z tą serią, ten wie, że każda z postaci ma charakterystyczny styl wypowiedzi. Mia w oryginale zawsze zwraca się do głównego bohatera per „darling”, nawiązując do jednej z najsłynniejszych „dziewczyn nie z tej Ziemi” w dziejach mangi i anime, czyli Lum Invader z Urusei Yatsura. W polskim przekładzie powtarzane w kółko „darling” zastąpiono kilkoma różnymi zwrotami, takimi jak „słoneczko”, „kochanie”, „skarbeniek” itd. Wypada to całkiem zgrabnie i co najważniejsze, pozwala uniknąć powtarzania jednego słowa, które w języku polskim nie brzmi najlepiej.

Stylizowany na podniosły i pełen patosu sposób mówienia Centorei został oddany nieźle; oczywiście, jest on miejscami tak napuszony, że aż śmieszny, ale sądzę, że takie było zamierzenie autora. Podobnie rzecz się ma ze sposobem wyrażania się Papi – jej przekręcanie słów jest częste i miejscami naprawdę zabawne. Oba te przypadki zwracają także uwagę z innego powodu – fanowskie przekłady w porównaniu z polskim sprawiają wrażenie mocno zubożonych pod względem indywidualizacji języka bohaterek. Natomiast to, że na okładce znalazła się informacja, iż komiks jest dla dorosłych, pozwoliło tłumaczce na swobodę, jeśli chodzi o przekleństwa. Nie ma ich dużo, ale są tu sceny, w których mocniejsze, bardziej soczyste słowo wydaje się nieodzowne (jak choćby na stronie 58, gdzie uderzony przez głównego bohatera menel krzyczy: „Ja pierdolę! Boli, kurwa, boli!”, lub na stronie 66, gdzie w wyobrażeniu Mii megamęski „skarbek” mówi: „Wpierdol chcecie?”). Warto dodać, że kiedy trzeba, mamy także i bardziej pomysłowe docinki, jak choćby „ty babokoniu!” na stronie 121 czy „łuskonoga kmiotka” na stronie 153. No i wreszcie znajdziemy tu nieliczne, ale cieszące oko typowo polskie wstawki, jak choćby śpiewana przez Mię piosenka na stronie 65. Tłumaczka, Sara Manasterska, dała sobie radę całkiem nieźle.

Polskie wydanie może się także pochwalić przypisami do niektórych kwestii. Dlatego np. nie przełożono japońskiego tytułu piosenki zespołu ANM 48 Everyday Kemomimi, ale pod obrazkiem umieszczono wyjaśnienie, do czego nawiązuje zarówno nazwa grupy, jak i tytuł piosenki. Podobnie rzecz się ma np. z noszeniem przez Centoreę miecza lub kwestią robienia sushi z konia. Cenię takie szczegóły, bo świadczą o dopracowaniu wydania.

Do pełni szczęścia brakuje mi chyba numeracji wszystkich stron – niestety tylko część może się nią pochwalić (przez co kilka razy musiałem liczyć kilkanaście stron, by odnieść się do danego fragmentu w tej recenzji). Cienki, nieco prześwitujący papier to niestety mankament większości wydawanych w Polsce mang i Monster Musume nie jest tu wyjątkiem. Nie znalazłem natomiast żadnych wpadek językowych ani błędów, lub też czegoś, co brzmiałoby w moich uszach dziwnie. Mógłbym się natomiast czepić takich detali, jak choćby nieprzetłumaczony napis na witrynie hotelu na stronie 49 – lektura Hiroki Endo – krótkie historie wzbudziła we mnie czujność w takich kwestiach. Mimo to polskie wydanie Monster Musume oceniam wysoko – to bardzo przyzwoita średnia, jeśli chodzi o nasz rynek. Pozostaje nadzieja, że kolejne tomy serii utrzymają ten standard.

Grisznak, 21 sierpnia 2015
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Osiem Macek (Studio JG) 8.2015
2 Tom 2 Osiem Macek (Studio JG) 10.2015
3 Tom 3 Osiem Macek (Studio JG) 1.2016
4 Tom 4 Osiem Macek (Studio JG) 3.2016
5 Tom 5 Osiem Macek (Studio JG) 6.2016
6 Tom 6 Osiem Macek (Studio JG) 8.2016
7 Tom 7 Osiem Macek (Studio JG) 11.2016
8 Tom 8 Osiem Macek (Studio JG) 2.2017
9 Tom 9 Osiem Macek (Studio JG) 3.2017
10 Tom 10 Osiem Macek (Studio JG) 1.2018
11 Tom 11 Osiem Macek (Studio JG) 5.2018
12 Tom 12 Osiem Macek (Studio JG) 10.2018
13 Tom 13 Osiem Macek (Studio JG) 1.2019
14 Tom 14 Osiem Macek (Studio JG) 6.2019
15 Tom 15 Osiem Macek (Studio JG) 5.2020
16 Tom 16 Osiem Macek (Studio JG) 3.2022