Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Smacznego! Kocham Cię!

Tom 1
Wydawca: Studio JG (www)
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-80012-66-0
Liczba stron: 162
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Gwiazdkowe prezenty bywają zaskakujące, zwłaszcza jeśli jednym z nich jest znaleziony na ulicy przymierający głodem przystojniak. A dokładnie taki trafia się Hiroto. Okazuje się, że Haru, bo tak ma na imię znajda, został wyrzucony z mieszkania przez dziewczynę po tym, jak wyznał, że jednak nic do niej nie czuje. Ponieważ nasz bohater ma dobre serce, zabiera chłopaka do domu i częstuje własnoręcznie przygotowanymi specjałami. Choć są to tylko resztki przyniesione z restauracji, którą Hiroto prowadzi, Haru jest w siódmym niebie i z miejsca się zakochuje. A także od razu wyznaje swoje uczucia. Mający w przeszłości nieprzyjemne doświadczenia ze związkami z (w teorii) heteroseksualnymi mężczyznami Hiroto początkowo odrzuca jego uczucia. Ale przecież przeznaczenia nie da się uniknąć…

Poza historią Hiroto i Haru w tomiku znajduje się także oneshot poświęcony ich współlokatorom – wyluzowanemu Riku i cynicznemu Koucie, którzy znają się jeszcze z liceum. Z czasem ich przyjaźń przerodziła się w znacznie głębsze uczucie i od tej pory są razem. Ostatnie strony zawierają dwa bonusy do głównej fabuły. Pierwszy poświęcony jest problemom związanym z różnicą wieku między naszą dwójką bohaterów (dzieli ich aż dwanaście lat), a przede wszystkim słabszą kondycją fizyczną Hiroto, która przeszkadza mu podczas zbliżeń z kochankiem. Drugi dodatek przedstawia trójkę uroczych kocich lokatorów domu, w którym mieszkają mężczyźni.

Smacznego! Kocham cię! to krótka, rozgrzewająca serce opowiastka romantyczna spod znaku yaoi, autorstwa Tomo Kurashashi, mangaczki, której prac do tej pory nie mieliśmy okazji czytać w polskim wydaniu. Sięgnięcie po jej twórczość wydaje mi się dobrym krokiem, mamy bowiem do czynienia z lekką, niezobowiązującą historią, z zaledwie kilkoma pikantniejszymi scenami (przedstawionymi wszakże niezbyt obrazowo), która sprawdzi się w sam raz na jeden wieczór, ale do której miło jest czasem wrócić. Pani Kurahashi ma do tego naprawdę ładny styl i jej bohaterowie prezentują się przyjemnie dla oka. Liczę więc, że na tym tytule się nie skończy, a Studio JG zdecyduje się na podarowanie nam jeszcze jakiejś mangi jej autorstwa.

Jakościowo wydanie stoi na przyzwoitym poziomie, acz nie wszystko mi się w nim podoba. Z zalet wymieniłabym głównie dobrą jakość druku i niezłe tłumaczenie. Szczególnie na to drugie jestem wyczulona, miło mi zatem przyznać, że tym razem tłumaczka wykonała kawał dobrej roboty, dzięki czemu czyta się to przyjemnie („Daj mi jeść, sługo” kupiło mnie całkowicie). Bohaterowie wypowiadają się raczej w potocznym stylu, ale w żadnym miejscu nie wyłapałam dziwnych, pseudomłodzieżowych zwrotów, którymi czasem raczą nas tłumacze, pragnący na siłę nadać wypowiedziom pozory naturalności. Niestety, zdarza się też kilka stwierdzeń, które po prostu do siebie nie pasują, najlepszym przykładem fragment rozmowy między Haru a jego kolegą ze studiów w trzecim rozdziale. Dialog jest mocno nielogiczny, brzmi bowiem, jakby Haru wiedział o traumie Hiroto, a na tym etapie historii jest to nieprawdą. Zdecydowanie też użyłabym innej transkrypcji nazwisk. Głównie chodzi tu o przedłużone dźwięki, które nie zostały nijak zaakcentowane i jedynie przy pierwszym użyciu pojawia się nota od tłumacza z wersją z makronem.

Jeśli chodzi o wady, to przede wszystkim pojawia się problem z czytelnością tekstu przy wewnętrznym marginesie kartki. Nawet na samym początku zdarzają się fragmenty, których przeczytanie wymaga znacznego odgięcia stron, co mocno niszczy mangę. Pod tym względem o wiele lepiej prezentują się starsze pozycje z tego wydawnictwa, jak chociażby Croquis czy Liberty! Liberty!. Albo Studio JG zmuszone zostało do wprowadzenia sporych oszczędności, albo po prostu nie stara się już tak jak kiedyś. Do tego wszystkiego dolne panele zostały nieco przycięte, co w większości przypadków nie gra większej roli, ale w jednej scenie powoduje lekki zamęt, gdy Haru zwraca się do kota, którego prawie nie widać. Poza tym nieszczególnie przypadło mi do gustu to, że żadna strona nie została ponumerowana, a także użycie dziwnej czcionki do zapisu niektórych kwestii w tle, zupełnie nie widać bowiem na niej polskich znaków. Listę skarg i zażaleń kończy ułożenie tytułu na obwolucie, a także zastosowana czcionka. Wygląda to niezbyt estetycznie, lepiej sprawdziłoby się coś prostszego. Generalnie rzecz biorąc, Studio JG ma nad czym pracować przed kolejną publikacją.

Kysz, 15 stycznia 2018
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Studio JG 12.2017