Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 kreska: 7/10
fabuła: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 69
Średnia: 7,2
σ=1,63

Wylosuj ponownieTop 10

Private Prince

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2005-2007
Liczba tomów: 5
Tytuły alternatywne:
  • プライベート・プリンス
Gatunki: Dramat, Komedia, Romans

Kariera czy miłość? Trudne pytanie… A nie da się mieć obu tych rzeczy naraz?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: moshi_moshi

Recenzja / Opis

Miyako jest studentką prestiżowego Uniwersytetu Eito. Jej matka nie pochwala naukowych ambicji córki i najchętniej widziałaby ją jako przykładną żonę jakiegoś miłego chłopaka, prowadzącą rodzinny interes. Tymczasem dziewczyna dowiaduje się, że na uczelni ma zacząć edukację książę Wilfred, członek rodziny królewskiej Estolii. Nie, bohaterka nie marzy o zostaniu księżniczką, ale tak się przypadkiem składa, że jej praca magisterska dotyczy prababki księcia i spotkanie z nim to świetna okazja do zdobycia potrzebnych materiałów źródłowych. Przyjaciółka Miyako załatwia jej zaproszenie na ekskluzywne przyjęcie, gdzie będzie miała możliwość porozmawiać z Wilfredem. Niestety, eskapada kończy się jedną wielką katastrofą…

Czy manga Maki Enjouji jest schematyczna? Jak najbardziej, ale kogo to obchodzi! Miałam okazję przeczytać kilka dzieł tej pani i za każdym razem kończyłam lekturę bardzo zadowolona. Autorka nie stara się na siłę wymyślić czegoś nowego, lecz zgrabnie wykorzystuje znane scenariusze, dodając im nieco pikanterii. Jej romanse balansują na cieniutkiej granicy między shoujo a josei, często nieznacznie ją przekraczając na korzyść tego drugiego gatunku. Tak jest i tym razem. Miyako to już studentka, praktycznie dorosła kobieta, a nie podlotek, który zakochuje się pierwszy raz. Takoż Wilfred nie jest chłopcem, któremu do szczęścia wystarczy tylko pocałunek. Cóż, udawanie że dwoje dorosłych ludzi będzie się tylko trzymać za rączki jest nieco niepoważne, chociaż zdarzają się też mangi gdzie przesadza się w drugą stronę i cały związek bohaterów ogranicza się do czysto fizycznej namiętności. Dlatego cieszę się, że mangaczka potrafi zachować równowagę w relacjach głównej pary, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że Miyako i książę szybko zacieśnią więzy. Fabuła płynie sobie spokojnie, niepopędzana przez nikogo, niezatrzymywana przez nagłe zwroty akcji czy nieprzewidziane okoliczności. Jedynie pod koniec tempo trochę wzrasta, robi się bardziej emocjonalnie, ale przecież to charakterystyczne dla finału każdego dzieła.

O dziwo, mimo teoretycznie „baśniowej” konwencji, całość wyszła całkiem realistycznie. Kolejna nieistniejąca monarchia okazała się bardzo nowoczesna i postępowa, chociaż obserwując doniesienia z europejskich dworów, nikogo nie powinno to dziwić. Widać moda na mezalianse stała się już codziennością, a artystom nie pozostaje nic innego jak z tego korzystać. W zasadzie miło dla odmiany zobaczyć rodziców, którzy nie rzucają swoim dzieciom kłód pod nogi. Poza tym autorka ładnie (chociaż niezwykle subtelnie) podkreśliła różnice kulturowe dzielące bohaterów: przeciwstawiła Miyako pochodzącą z konserwatywnej, tradycjonalistycznej rodziny, nieco rozpuszczonemu Wilfredowi, który chociaż ma błękitną krew, nie odczuwa aż takiej presji ze strony dworu.

Przyznaję, że zdarzały się momenty, kiedy główna bohaterka mnie irytowała. W jej zachowaniu czasami brakowało konsekwencji, ale od biedy można to uznać za objawy zakochania. Przy okazji warto zaznaczyć, że Maki Enjouji nie starała się stworzyć kobiety wyzwolonej, szalenie pewnej siebie i przebojowej. Miyako to zwyczajna dziewczyna, można nawet powiedzieć przeciętna, która nie spędza godzin przed lustrem, nie ma śmiałości do mężczyzn, a całą swoją energię poświęca na naukę. To nie jest kujon, a raczej osoba całkowicie zafascynowana tym, co robi i chociażby z tego względu szanuję ją jako postać. Owszem, czasami zbyt łatwo ulegała kaprysom księcia, ale kiedy w grę wchodzą uczucia, rozum schodzi na dalszy plan. Poza tym, jednak nie robiła tego zupełnie bezcelowo czy żeby przypodobać się Wilfredowi, lecz cały czas miała solidną motywację. Co prawda, wszystko zostało zaplanowane przez księcia, który ze względu na pewien „drobny” szczegół już przy pierwszym spotkaniu zainteresował się bohaterką, ale przecież rzadko jest tak, że wszystko idzie po naszej myśli. Chociaż pierwsze wrażenie nie było pozytywne, to jednak szybko przekonałam się do młodego arystokraty. Odruchy ma wyjątkowo męskie i niespecjalnie się z tym kryje, jednak kiedy trzeba, potrafi zachować się dojrzale i wziąć odpowiedzialność za swoje czyny (kilkakrotnie ma okazję to udowodnić). Poza tym, co tu dużo mówić, Wilfred jest szalenie uroczy i nawet jeżeli zdarzają mu się bardzo nieczyste zagrania, to nie sposób go nie lubić. Postacie drugoplanowe również są sympatyczne i pełne życia. Zwraca uwagę fakt, że nikogo nie przedstawiono tu w skrajnie negatywnym świetle. Nawet surowa i uparta matka bohaterki ma solidną podstawę, by zachowywać się tak, a nie inaczej. W gruncie rzeczy trudno jej się dziwić, że chce dla córki jak najlepiej, zwłaszcza że przytoczona przez nią argumentacja zazwyczaj jest całkiem sensowna. Warto też wspomnieć o bardzo interesującym rodzeństwie księcia, które nie przepuści żadnej okazji, żeby spłatać mu małego figla, ale oczywiście wszystko w granicach bratersko­‑siostrzanej miłości.

Kreska Maki Enjouji jest charakterystyczna i ładna. Tak, „ładna” – to słowo idealnie oddaje styl autorki, która rysuje modelowych bishounenów i śliczne bishoujo. Trochę nie podoba mi się fakt, że wielu mangaków nie potrafi wyjść poza dwie, trzy twarze, którym najwyżej zmienia fryzury i w ten sposób powstają kolejne komiksy. Niestety, w przypadku tej pani dokładnie tak to wygląda, ale lepsze to niż eksperymenty z anatomią. Cóż, wymaganie od produkcji masowych artystycznej inwencji nie jest najlepszym pomysłem i należy się cieszyć, że przynajmniej jest na co popatrzeć. Artystka chętnie używa rastrów i chociaż nie zaliczyłabym ich do szczególnie efektownych, oszczędza jej to sporo pracy przy rysowaniu ubrań. Zdecydowanie najgorzej mają się tła. Jest ich zastraszająco mało – poszczególne panele są w trzech czwartych wypełnione postaciami, tak żeby już nic nie trzeba było wciskać. Poza tym jest sporo zbliżeń na twarze (przedstawianie emocji nie stanowi dla mangaczki żadnego problemu) i jakieś nieokreślone przestrzenie, które ratują całość przed zbyt dużą ilością bieli. Nie jest źle, ale do ideału jeszcze sporo brakuje.

Private Prince to kawałek dobrej, rzemieślniczej roboty. Przedstawiona historia jest nieskomplikowana i przyjemna w odbiorze. Za dodatkowy plus należy uznać fakt, że zalicza się ona do w sumie nielicznej grupy mang skierowanych dla starszych czytelniczek. Miło spędziłam czas, zagłębiając się w perypetie pary głównych bohaterów, zwłaszcza że zostały one okraszone sporą dawką wyśmienitego humoru. Polecam przede wszystkim osobom, które mają ochotę na coś lekkiego i ciepłego.

moshi_moshi, 7 lipca 2010

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Autor: Maki Enjouji