Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 9/10 kreska: 8/10
fabuła: 8/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

4/10
Głosów: 18
Średnia: 3,94
σ=2,22

Wylosuj ponownieTop 10

Tokyo Mew Mew a La Mode

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2003-2004
Liczba tomów: 2
Tytuły alternatywne:
  • 東京ミュウミュウあ・ら・もーど
Widownia: Shoujo; Postaci: Magical girls/boys, Obcy; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność

Kontynuacja jednej z najbardziej znanych serii magical girls ostatnich lat. Czy można zastąpić kilku bohaterów nowymi i nie zniechęcić czytelnika? Zapytajcie Mii Ikumi!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Neko_ko_Neko

Recenzja / Opis

Tokyo Mew Mew a La Mode jest kontynuacją jednej z najbardziej popularnych mang magical girls, dostępnej także po polsku Tokyo Mew Mew (A La Mode także miało zostać u nas wydane, ale wydawnictwo zrezygnowało). Na jej podstawie powstało również 52­‑odcinkowe anime i specjalna, zmieniona amerykańska wersja Mew Mew Power.

Manga opowiada o pięciu dziewczynach, których geny zostały połączone z genami znajdujących się na wymarciu zwierząt z Czerwonej księgi. Nie do końca udany eksperyment przeprowadziło dwóch właścicieli pewnej kawiarenki: Ryo Shirogane i Keiichiro Akasaka. W ten oto sposób grupa nastolatek stała się superbohaterkami broniącymi świat przed kosmitami, którzy próbowali zniszczyć ekosystem naszej planety. Na pierwszym planie poza przygodami piątki dziewcząt znalazły się też rozmaite związki romantyczne.

Warto zwrócić uwagę, że pierwsza seria jest mangą autorstwa Mii Ikumi i Reiko Yoshidy, zaś nad A La Mode pracowała już tylko Mia Ikumi. To duża różnica, ponieważ pani Yoshida ma znacznie większe doświadczenie, zarówno w romansach, jak i w magical girls. Jej nazwisko znane jest z napisów końcowych do słynnych anime z magicznymi dziewczynami, na przykład Słodkich słodkich czarów, Ojamajo Doremi czy Umi Monogatari, współtworzyła też scenariusze popularnych serii romantycznych: Kaikan Phrase, Romeo x Juliet, Peach Girl czy Nodame Cantabile. Mia Ikumi natomiast poza Tokyo Mew Mew kojarzona jest głównie jako autorka ciut niekonwencjonalnej mangi magical girls, zatytułowanej Super Doll Licca­‑chan, na podstawie której również powstało anime. Od razu uprzedzam, że aby zrozumieć w pełni A La Mode, lepiej jest znać pierwszą serię albo chociaż przeczytać jej recenzję, streszczenie lub opis.

Jak powstała owa manga? Otóż pani Ikumi po zakończeniu Tokyo Mew Mew postanowiła stworzyć kontynuację w tych samych klimatach shoujo, komedia, romans, science­‑fiction, przygodowe, parodia. Wrzuciła do garnka tradycyjnie: truskawki, liście mięty, sałatę, budyń, granaty, kota, papużkę, morświna, małpkę, wilka… i coś nowego: maliny, królika i innego kota. Dodała do tej historii: kilku nowych bohaterów, nowych wrogów, parę zmian fabularnych. Zachowała natomiast uczniów, magical girls, zwierzęce dodatki, stroje pokojówek, kosmitów, współczesną Japonię jako miejsce akcji. Dosypała magii i supermocy… I tak oto powstało Tokyo Mew Mew a La Mode.

Na pierwszych kartach spotykamy… nie, nie Ichigo, która jak zwykle idzie roześmiana na randkę z Aoyamą. Spotykamy dziewczynę, która w siódmym tomie Tokyo Mew Mew chciała odwiedzić kawiarenkę podczas ślubu głównych bohaterów. Owa dziewczyna nazywa się Berry Shirayuki i właśnie ma się spotkać ze swoim najlepszym przyjacielem, Tasuku Meguro. Nieco później bohaterka potyka się na schodach i gdy już już ma upaść… ratuje ją nasz stary znajomy – Shirogane. Berry chce mu podziękować, więc idzie za nim aż do kawiarenki. Nagle rozbłyska dziwne światło i do ciała Shirayuki wnikają królik oraz kot. Staje się ona szóstą Mew Mew. Dlaczego?

Jak pamiętamy z Tokyo Mew Mew Aoyama miał wyjechać na stypendium do Anglii, a Ichigo postanowiła mu towarzyszyć. Niestety w tej serii nie zobaczymy Quiche’a, Tarty i Pie. Też jest mi przykro z tego powodu, ale zapewniam, że żyją i mają się świetnie (nie licząc przeziębienia Quiche’a). W czasie ich nieobecności pojawiło się w Tokio nowe niebezpieczeństwo. Tak, zgadza się – nowe. Do miasta przybyła grupa kosmitów zwana Zakonem Świętej Róży. Mogą oni stanowić większe zagrożenie niż słudzy Deep Blue, ponieważ ich głównym sposobem ataku jest hipnoza. Oczywiście nie zabraknie też Chimer Anima (których Quiche i reszta zapomnieli ze sobą zabrać). Z tego właśnie powodu powołano nową liderkę Mew Mew, która od razu staje się głównym celem kosmitów. A jaką rolę przyjdzie odegrać Tasuku? Zobaczycie sami.

Pod względem fabularnym Tokyo Mew Mew a La Mode nieco różni się od Tokyo Mew Mew. Zachowano całą romantyczność serii, ale nie znajdziemy tu już wątków ekologicznych. Zamiast tego będzie trochę psychologii, co ma związek z celem Zakonu. Rycerzom, w przeciwieństwie do poprzednich wrogów naszych kelnerek, nie zależy na ekosystemie Ziemi. Pragną oni utworzyć własną utopię i narzucić Ziemianom swoją ideologię. Zmieniła się też taktyka walk. Poprzednio parę razy pojawiała się krew – w końcu wrogowie walczyli głównie za pomocą noży i mieczy. Tutaj z kolei dostajemy podejrzane dźwięki i ruchome obrazki wprowadzające ludzi w trans i buntujące ich przeciwko Mew Mew. Poza tym główną treść mangi stanowią spotkania Berry i Tasuku oraz różne zabawne sceny. Jak na Tokyo Mew Mew przystało oczywiście na pierwszy plan wysunął się wątek romantyczny wyżej wymienionych bohaterów. Fabuła bez problemu mieści się w dwóch tomikach, choć mogłaby być ciut dłuższa. Zakończenie jest optymistyczne i bardzo mi się podoba. Jako dodatki dostajemy dopiski autorki, oneshot pt. Rabbit Starfall oraz przygody Petite Mew Mew, w których pojawia się bohaterka gry z Tokyo Mew Mew, Ringo Akai, o której Mia Ikumi wspomniała w szóstym tomie.

Kwestię nowych bohaterów rozwiązano w dość ciekawy sposób. Berry została tak zaprojektowana, żeby z charakteru przypomina Ichigo. Właściwie różni je jedynie to, że Shirayuki ani razu nie pokłóciła się z Shiroganem (wyręczył ją Tasuku). Meguro natomiast jest tak samo opiekuńczy jak Aoyama, ale woli rolki od kendo i jest trochę szalony. Jeżeli chodzi o kosmitów, to mamy owianą tajemnicą piątkę: czworo rycerzy i przywódcę – Księcia. Happy Child, zwana też Utamaro, jest typem wiecznie radosnego malucha, w związku z czym przypomina Tartę. Blue Bayou i Sweet Juliet wydają się bardzo podobni do Pie, a Royal Highness bardzo interesuje się Berry, chociaż według mnie powinien wziąć u Quiche’a korepetycje z podrywów. Książę Duke nie ma tak okrutnego charakteru jak Deep Blue, powiem więcej – wydaje się miły. Pojawia się jeszcze jedna nowa postać – Ucha, robot w kształcie truskawki z króliczymi uszkami, czyli ulepszona wersja Mashy. Tak więc dostajemy grono nowych bohaterów stworzonych na podobieństwo starych. W sumie pomysł jest genialny – dzięki temu autorka zminimalizowała ryzyko związane z brakiem akceptacji ze strony fanów. Nie oznacza to jednak, że każdemu muszą się oni spodobać. Niektórzy uważają, że Ichigo i jej przyjaciółki są niepowtarzalne, a wokół Berry nie warto robić wielkiego halo. Ja osobiście akceptuję wszystkich poza kilkoma wrogami. Quiche, Tarta i Pie mieli jednak złote serca i Zakon Świętej Róży ich nie zastąpi. Starzy bohaterowie pojawiają się na drugim planie, co nie oznacza, że w ogóle ich nie spotkamy: każdemu poświęcone będzie trochę czasu.

Grafika mangi stoi na dość wysokim poziomie. Tła nie pojawiają się często, ale są bardzo dopracowane. Autorka rysuje piękne twarze z puszystymi włosami i dużymi, ładnymi oczami. Bardzo spodobały mi się też projekty ubrań. Głównej bohaterce jest ślicznie z uszami królika i kocim ogonem, a jej biały strój dobrze komponuje się z ubraniami przyjaciółek. Rycerze Świętej Róży noszą stroje z minionych epok i weneckie maski, co nadaje im aurę tajemniczości. Według mnie najlepszym pomysłem jest wdzianko Księcia – biały stożkowaty kaptur z małymi owalnymi dziurkami na oczy i długa toga, przypominające stroje Ku Klux Klanu lub habity niektórych mnichów hiszpańskich. Obydwa nawiązania pasują wprost idealnie do przywódcy Zakonu.

Ciekawie wyglądają okładki tomików. Z obydwu uśmiecha się do nas Berry, tradycyjnie ukazana na truskawkowym tle i otoczona wieńcem z gwiazdek. W pierwszym tomie występuje w postaci Mew Mew, w drugim pokazana jest w stroju kelnerki. Obie okładki prezentują się uroczo.

Uważam, że Tokyo Mew Mew a La Mode jest udaną kontynuacją jednej z najpopularniejszych serii magical girls ostatnich lat. Wielka szkoda, że nie została wydana w Polsce. Komu można polecić tę mangę? Przede wszystkim fanom Tokyo Mew Mew, shoujo i romansów. Są też czytelnicy, według których Tokyo Mew Mew a La Mode jest lepsze od swojej poprzedniczki. Jeżeli ktoś zna już pierwszą część i zaakceptuje wyżej wymienione zmiany, powinien być zadowolony z tego, co tu znajdzie.

Donia, 30 sierpnia 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kodansha
Autor: Mia Ikumi