Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Grisznak

  • Avatar
    M
    Grisznak 16.05.2019 12:53
    Komentarz do recenzji "Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością"
    Gratuluję autorowi recenzji odwagi – przyznam, że sam bałem się recenzować tej mangi. Choć uważam ją za jeden z najlepszych tego typu tytułów i, obok może Ricc'te Kanji i rzeczy Yamaji Ebine, za jedną z najlepszych realistycznych pozycji yuri, to jednak stwierdziłem, że to jest tytuł, którego uczciwą recenzję mogłaby napisać kobieta, w dodatku lesbijka, bo tak naprawdę to jest rzecz o nich i dla nich. Kiedy uczestniczyłem w dyskusjach na temat tej mangi z jej czytelniczkami, które nierzadko nie czytują nawet mang, nie raz słyszałem „O, jakie to jest prawdziwe!”, „Tak samo było u mnie!” itd. Trochę to jak z „kocimi” seriami – w pełni je doceni i należycie zrozumie tylko człowiek, który sam ma kota.
  • Avatar
    M
    Grisznak 28.05.2018 09:29
    Komentarz do recenzji "Meitantei Conan"
    W Polsce Conan nie miał szans jako manga, bo nie dostał anime w telewizji. Większość ludzi, których znałem, a którzy w latach 90 czy na początku następnej dekady znali Conana, to byli ludzie, którzy śledzili go w innych językach. A kryminał jest tym gatunkiem, który wymaga nieco większej biegłości w znajomości języka niż jakiś tam shonen czy shoujo.
  • Avatar
    M
    Grisznak 7.05.2018 09:04
    Komentarz do recenzji "Wrobiona w magię"
    Kupiłem z ciekawości i nie zawiodłem się – bardzo udana komedia, sypiąca hojnie nawiązaniami, bezpretensjonalna i fajna, polskie tłumaczenie też nie zawodzi.
  • Avatar
    Grisznak 9.12.2017 10:48
    Komentarz do recenzji "Kangoku Gakuen"
    Może i dobrze, bo manga mocno straciła w ostatnich rozdziałach, z kapitalnego seinena z mocną dawką erotyki skręciła w stronę bliższą hentai, w efekcie czego nie bawi już tak jak bawiła. Wyczuć można zmęczenie materiału.
  • Avatar
    Grisznak 27.11.2017 09:12
    Re: Komentarz po lekturze Księgi Uświadomienia
    Komentarz do recenzji "Gdy zapłaczą cykady - Księga uświadomienia"
    Ja polecam kontynuować, zwłaszcza, dla dwóch ostatnich ksiąg, które są zdecydowanie najlepsze i najmocniejsze w całej serii. Anime nie dałem rady – odrzuciło mnie, dopiero sięgnięcie po mangę sprawiło, że polubiłem tę historię.
  • Avatar
    Grisznak 24.03.2017 20:24
    Po trzydziestym drugim tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik trzydziesty drugi. O, czyżby początek wątku miłosnego? No nie bardzo, może i zresztą dobrze? Araki chyba niespecjalnie je lubi, patrząc na to, jak często pojawiają się one w tej mandze i jak są przedstawiane. Co nie zmienia faktu, że Yukako była całkiem udaną psychopatką, wchodząc do grona tych nielicznych, bardziej udanych postaci kobiecych w „Jojo…”. Miejmy nadzieję, że jej występ nie zakończył sie na tym tomie. No i Koichi, którego początkowo widziałem bardziej w roli maskotki czy rozśmieszacza, okazuje się być pełnokrwistym bohaterem. Choć nadal wygląda jak Super Sayianin.
  • Avatar
    Grisznak 23.03.2017 20:27
    Po trzydziestym pierwszyn tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik trzydziesty pierwszy. O, Super Sayanin. Serio, Koichi używający standu wygląda dokładnie jakby uciekł z planu DB. ciekawe, czy to aby nie celowe zamierzenie. Za to seria ta powoli zaczyna się kształtować i iść, mam takie wrażenie w kierunku szkolnego shonena. Wiek bohaterów, szkolne mundurki, osadzenie akcji w jednym miasteczku – wygląda na to, że Araki postanowił sprawdzić, czy da się serię „odmłodzić”. Wręcz mam wrażenie, że JoJo idzie jak Final Fantasy, które sukcesywnie, od szóstki wzwyż miało coraz to młodszą obsadę. No i fakt, że kacja toczy się w zwykłym, japońskim miasteczku sprawia, że trochę na tym traci klimat – bo jednak osadzenie wszystkiego w realiach współczesnej Japonii odbiera autorowi okazję, przynajmniej na razie, aby pobawić się w bardziej nastrojowe lokacje. Już się w sumie pogodziłem z faktem, że gotyku a'la „Phantom Blood” już w tym komiksie nie uświadczę, niemniej tęsknić powoli zaczynam za odrobiną fantazji rysunkowej, której nie brakowało przecież także i w „Battle Tendency”.
  • Avatar
    Grisznak 20.03.2017 21:10
    Po trzydziestym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik trzydziesty. Wow, sam jestem pod wrażeniem, że dałem radę już trzydziestu tomom. Jak na mniej, fana krótszych serii, to naprawdę porządny rezultat. Względem tego tomu – brzmi to trochę jak powtórka z początku Stardust Crusaders, czyli łapiemy złego i wbijamy mu przyjaźń do głowy metodą Nanohy. Uroczo wypadło też spotkanie Joetaro z matką Josuke, aż szkoda, że było takie krótkie… Za to Stand z żołnierzykami – absolutnie przepiękny, wręcz marzenie każdego fana gier wojennych, takiego jak ja. Ciekaw jestem, czy cała ta historyjka zamknie się w Japonii czy też wyjdzie poza jej granice (co byłoby fajne). No i wciąż kwestią otwartą pozostaje to, z kim Jotaro spłodzi kolejne pokolenie Jojków. Chyba, że ten obowiązek spadnie na Josuke. Albo dowiemy się, że Joseph miał naprawdę ciekawe życie i bardzo, ale to bardzo swobodne podejście do wierności…
  • Avatar
    Grisznak 19.03.2017 20:29
    Po dwudziestym dziewiątym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty dziewiąty. Dobra, w zasadzie z rozpędu zacząłem lekturę części czwartej. Ciut szkoda, że nie ma Josepha, polubiłem go i miałem nadzieję go jeszcze zobaczyć, nawet gdyby jego rola podobna była już tylko do Speedwagona w drugiej. No nic, pozostaje nadzieja, że się jeszcze zjawi.
    Josuke sprawia sensowne wrażenie, w każdym razie ma kilka cech charakterystycznych, czyli sporo, jak na tę serię. Joetaro wypada przy nim nawet ciutkę nijako. No i znowu ładna mamuśka? Coś mi się wydaje, że Araki ma pewien fetysz…
    No i zasada, że każdy Joestar ma tylko jedną panienkę poszła sie właśnie kochać. Czyli drogę do haremu, jeśli kiedyś autorowi przyjdzie na to ochota, mamy w zasadzie szeroko otwartą.
  • Avatar
    Grisznak 17.03.2017 19:22
    Po dwudziestym ósmym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty ósmy. walka finałowa – mocna, jak najbardziej. Na początku trochę narzekałem, że Dio w sumie nie walczy szczególnie fantazyjnie, po prostu chamsko spamuje The World i tyle, bez polotu, w porównaniu z paroma poprzednimi przeciwnikami, niemniej czytało się to szybko i lekko. No i wreszcie wiem dokładnie, skąd się wzięło sławetne „Wrrr!” połączone z walcem drogowym.
    Jako że tomik ten kończy część trzecią, to wypada jej poświęcić kilka słów podsumowania. Owszem, była ciut słabsza od dwóch poprzednich. W porównaniu z pierwszą brakowało jej tego klimatu, którego tamta miała zdecydowanie najwięcej. W porównaniu z drugą – zwięzłości. Druga miała mniej postaci, ale na dobrą sprawę przedstawiono je głębiej niż szóstkę z tego fragmentu. Zaskoczył mnie brak panienki dla Joetoro, bo jakoś w końcu trzeba będzie przedłużyć ród.
    Jeśli chodzi o postaci – cóż, najbardziej polubiłem chyba JoJo seniora (choć zmienił się, trzeba to przyznać) oraz Iggy'ego. Pozostała czwórka sprawiała wrażenie ledwie nakreślonych, brakowało tu jednak nieco rysu charakterologicznego.
    I o czym już chyba kiedyś pisałem, ale nie jestem pewien – „Stardust Crusaders” to świetna kopalnia fajnych pomysłów na moce, te naprawdę ratowały sytuację w momentach, kiedy sama historia mocno się już ciągnęła. Acz będę obstawał przy opinii, że gdyby Araki wziął do pomocy jakiegoś zdolnego scenarzystę, to mogłoby to wyjść jeszcze lepiej.
  • Avatar
    Grisznak 16.03.2017 18:38
    Po dwudziestym siódmym
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    ojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty siódmy. No, doczekałem się. I nie powiem, walka z Dio jest efektowna. Można i jego moc nie jest tak bajerancka jak inne standy, które tu mieliśmy, ale nie zmienia to faktu, że same starcia z im wypadają odpowiednio epicko. Może ciut drażnić klasycznie shonenowa zasada „jeden na jednego”, niemniej przyznać musze, było na co czekać. Trzeci trup mnie jakoś nie zmartwił – problemem Arakiego jest to, że jednak nie przedstawia postaci na tyle głęboko, aby, nawet przy dłuższej obecności, czytelnik miał sposobność się z nimi zżyć aż tak bardzo. Niemniej, skoro to przedostatni tom, to znaczy, że walka z Dio nie będzie jednak dragonballowych rozmiarów, co mnie nawet cieszy.
  • Avatar
    Grisznak 14.03.2017 20:53
    Po dwudziestym szóstym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty szósty. Ha, wychodzi na to, że rekord w skasowaniu przeciwnika w jak najkrótszym czasie należy do Iggy'go, który w tym tomiku zrobił to ekspresowo. Ale mam wrażenie, że i sam autor przyspiesza, nie chcąc już przesadnie długo odwlekać finału i dlatego zignorował tę postać, dając jej zginąć tak szybko. Za to Wanilia – o proszę, ta walka była naprawdę udana. No i mamy remove kebab po raz drugi. O ile jednak Abdula nie było mi jakoś szczególnie żal – jak się raz umiera, to tragedia, jak więcej – to już statystyka, to jednak śmierć drugiej postaci była o wiele bardziej zaskakująca i nieprzyjemna z czytelniczego punktu widzenia. Cóż, zbliża się finał, więc było to do przewidzenia.
  • Avatar
    Grisznak 13.03.2017 20:52
    Po dwudziestym piątym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty piąty. Kurde, trafił się gracz. I jak na złość, mamy dwa gatunki gier, których bodaj najbardziej nie lubię – wyścigi i baseball. Nie mogli sobie odpalić jakieś strzelanki w typie Scorch albo, dajmy na to, coś w rodzaju Spy vs Spy? Nie żebym narzekał na całokształt, wyścig był naprawdę fajny i emocjonujący. Gorzej z drugą połową, bo o baseballu nie mam zielonego pojęcia i przeklikałem ją dość szybko, do samego niemal finału, który, przyznaję, był naprawdę wesoły. Dobra, teraz już będzie Dio?
  • Avatar
    Grisznak 12.03.2017 18:06
    Re: Po pierwszym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty czwarty. No jak Superman po prostu, up up and away. Po pierwsze, walka Iggyego z ptakiem była naprawdę udana – niby dość konwencjonalna, a miała w sobie naprawdę sporą ilość czadu. No i ilu autorów odważyłoby się na taki pojedynek w swoich mangach i potrafiło go jeszcze tak udanie przedstawić? Do tego wrócił Kakyoin, a ekipa wreszcie dotarła do siedziby Dio. Długo to trwało, trzeba przyznać, ale pozostaje nadzieja, że teraz będzie już z górki i że faktycznie najgorsze już za mną
  • Avatar
    Grisznak 11.03.2017 19:57
    Po dwudziestym trzecim tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty trzeci. A nie, Dio wciąż w oddali. Acz co ciekawe, walka bez bicia się, tego chyba jeszcze w tej serii nie było. Ponadto wrócił Hol Horse, co cieszy, przynajmniej jeden z tej bandy dostał nieco więcej czasu niż reszta. No dobra, dwóch, choć tego małolata w skrzynce nie licze. A propos małolatów, ciekawe, czy ta dziewuszka, która latała za ekipą po Indiach jeszcze wróci, czy była czysto epizodycznym dodatkiem. No i ucieszył mnie powrót Reksia. Z ciekawostek – zaliczyłem endingi i openingi do pierwszej i drugiej serii anime. Wow, Yes było dla mnie zaskoczeniem roku, zwłaszcza, że pojawił się tam jeden z moich absolutnie ulubionych (obok „Homeworld”, „Close to the Edge” i „And you and I”) utworów tego zespołu. Co prawda barbarzyńsko wręcz skrócony, ale kto wie, może dzięki dzięki niemu ktoś zainteresował się muzyką tej jednej z najbardziej bajkowych kapel brytyjskiego rocka progresywnego?
  • Avatar
    Grisznak 10.03.2017 19:45
    Po dwudziestym drugim tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty drugi. No, chyba już zbliża się powoli koniec tej zgrai randomów służących Dio, w każdym razie wiele na to wskazuje. Jeśli tak, to śmiało mogę stwierdzić, że udało mi się przebić przez najgorszy chyba jak na razie fragment tej mangi. Może wreszcie za jakiś czas pokażą w akcji samego Dio? Choć pewnie Za Warudo nie będzie równie efektowne w wersji mangowej jak w wersji z gry czy z anime. Przy okazji, szczerze żałuję, że Araki tak zmarnował sporo fajnych pomysłów na moce, przyznając je postaciom totalnie bez znaczenia dla przebiegu historii. Acz pan zmieniający w dziecko i kombinacje Polnareffa obserwowało się przeuroczo. Inna sprawa, że finał tego epizodu znowu pozostawił z niedosytem, bo wręcz prosiło się tu o wątek romantyczny.
  • Avatar
    Grisznak 10.03.2017 13:03
    Re: Po dwudziestym pierwszym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Kompetentni znajomi twierdzą, że dalej jest lepiej. Więc wierze i czytam dalej.
    Pierwsze tomy (wciąż chyba najlepsza część tej historii) też były doskonałe w czerni i bieli. Po prostu w tym etapie jakość dostępnych w necie skanów była bardzo marna, więc postanowiłem poszukać czegoś lepszego, aby po prostu oczu nie męczyć.
  • Avatar
    Grisznak 9.03.2017 20:45
    Po dwudziestym pierwszym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty pierwszy. Zaczynam popadać w samozachwyt – w sensie podziwiam samego siebie, że jestem w stanie czytać te kolejne nic nie wnoszące tomiki. Bo ten tomik niestety także zaliczył się do ich grona. Co prawda mam wrażenie, że autor jakby nieco skracał kolejne „egipskie” walki, ale i tak zmęczenie materiału jest odczuwalne cały czas. Acz Bast jest bodaj pierwszą przyzwoicie wyglądającą przeciwniczką w całej tej mandze, to znowu pewne novum, choć Oingo i Boingo pozostaną chyba jednak moimi ulubieńcami, jeśli chodzi o wrogów z tego wątku. No i przerzucenie się na kolorową wersję jednak pomogło, o wiele czytelniej to wygląda i przyjemniej się to czyta.
  • Avatar
    Grisznak 9.03.2017 12:53
    Re: Po dwudziestym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Nie. Ja jestem średnio kompatybilny z długimi seriami, więc jeśli nie narzucę sobie dyscypliny w czytaniu, to szybko od takiej serii odlecę.
  • Avatar
    Grisznak 8.03.2017 19:02
    Po dwudziestym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dwudziesty. Skończyły się karty tarota na wrogów, to bierzemy sobie bogów egipskich. Serio, Araki? Może jeszcze kolejna porcja, to akurat będzie można zrobić Sporty, Scary, Ginger, Posh i Baby? Przyznam, że czytam już po łebkach, lecąc przez te kolejne, nic nie wnoszące i nie rozwijające szczególnie fabuły, walki, wahając się, czy po prostu nie przeskoczyć dwóch­‑trzech tomów do przodu – resztki recenzenckiej rzetelności trzymają mnie przy tym. W każdym razie teraz już wiem, czemu ludzie narzekali na wersję animowaną tej części. Pomysły nadal bywają niezłe (vide panowie z komiksem przewidującym przyszłość – to naprawdę było pyszne i wesołe), ale jednak zmęczenie materiału jest wyczuwalne.Brakuje tu bardzo postaci drugiego planu w moim odczuciu.
  • Avatar
    Grisznak 7.03.2017 20:24
    Po dziewiętnastym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik dziewiętnasty. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pogorszył się rysunek. Pewnie to i kwestia tego, że od pewnego czasu skany są kiepskiej jakości, ale ewidentnie Araki unika rysowania czeoś bardziej szalonego czy rozbudowanego, jakby mu się spieszyło. Oczywiście, to nie jest poziom „Bleach”, ale widać wyraźnie uproszczenia, oszczędzanie na tłach i przede wszystkim – brak rozmachu. Wszystko mieści się w średniej normie. A względem treści – nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te tomy to klasyczne wypełniacze, które można by przeskoczyć bez żadnej większej straty na historii. Nawet jeśli niektóre pomysły na Standy są całkiem niezłe. No i okazuje się, że jednak remove kebab nie jest tu takie proste, a zmarli mogą się okazać całkiem żywotni.
  • Avatar
    Grisznak 6.03.2017 20:55
    Re: Po dziewiętnastym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Zaliczyłem kiedyś całe Saint Seiya, więc łatwo mnie nie zmoże, niemniej, to tak cholernie sztampowe i losowe, że nawet fajne patenty na moce nie maskują fabularnej biedy tej części mangi. Jeśli następna będzie podobna, to obawiam się, że jednak nie pociągnę wtedy długo.
  • Avatar
    Grisznak 6.03.2017 16:59
    Po dziewiętnastym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik osiemnasty. Nudy ciąg dalszy, niestety ta część robi się mocno schematyczna. Bo ile można jechać przez ten świat niczym Tony Halik i po drodze kasować jakichś randomów wyskakujących jak z kapelusza? No wiem, długo, nawet bardzo długo, zaś autorowi wyraźnie ta koncepcja tasiemca się spodobała. Nie ma tu specjalnie co robić z fabułą, zaś walki są ewidentnie coraz bardziej rozciągane po dragonballowemu. Zdaje się, że zbliżam się do punktu krytycznego tej mangi i za jakiś czas przyjdzie się przekonać, czy ona mnie, czy ja ją.
  • Avatar
    Grisznak 5.03.2017 16:43
    Po siedemnastym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure, tomik siedemnasty. Od pewnego czasu jakość skanów mocno się pogorszyła, co wpływa negatywnie na przyjemność lektury. Do tego od czasu finału tomu dwunastego nie widziałem kolorowych stron, trochę szkoda. No i historia coraz bardziej zaczyna sie ciągnąć jak guma w majtkach, bohaterowie jadą sobie przez Azję, spotykają kolejnego dziwaka, tłuką się z nim, jadą dalej… Fabuły to w żaden sposób do przodu nie posuwa, wizerunków bohaterów też nie pogłębia, krótko mówiąc, zaczyna powoli wiać nudą. Przydałoby się, aby już dojechali do Dio albo chociaż zdarzyło się coś ciekawszego. A jakbym miał za co chwalić – powróciły te rockowe odniesienia, mamy Enyę i mamy Steely Dan :)
  • Avatar
    Grisznak 4.03.2017 18:17
    Po szesnastym tomiku...
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    Jojo's Bizarre Adventure tomik szesnasty. No faktycznie, pierwszy w tej części trup. Ciekawe, kiedy kolejny. Swoją drogą, czy mi się wydaje, czy autor zrezygnował z tej swojej konwencji nazywania wszystkich na rockowo? Bo aż pusto się zrobiło pod tym względem w porównaniu z wcześniejszymi, gdzie nawet niewielkie potworki potrafiły tworzyć pełen skład Led Zeppelin. Niewątpliwie natomiast autor nauczył się szanować obsadę – każdy z bohaterów ma okazję się wykazać, powalczyć i nawet wygrać. A i wrogowie nadal mają ciekawe i niebanalne pomysły na walki. Trup zaś sprawił, że w chwili obecnej trudno przewidzieć, czy któraś z kolejnych walk także nie skończy się śmiercią którejś z postaci.