Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Grisznak

  • Avatar
    Grisznak 26.01.2011 20:35
    re:
    Komentarz do recenzji "Saint Seiya"
    Wbrew pozorom, w tym nie ma sprzeczności. Szablonowość jest immanentną cechą Saint Seiya, ale w manga wypada pod tym względem nieco lepiej niż anime.
  • Avatar
    Grisznak 21.12.2010 11:21
    Re: Uwaga, uwaga
    Komentarz do recenzji "Uzumaki"
    Ma ją „zamiar wydać” od jakichś trzech lat z hakiem. Nie ma się co napalać póki nie pojawi się w sklepach
  • Avatar
    M
    Grisznak 26.11.2010 20:41
    Dziwne, ale jest w tym szaleństwie metoda
    Komentarz do recenzji "Česary"
    Pierwszy tomik przeczytałem niedawno. Broniłem się rękami i nogami, bo słowo „yaoi” działa na mnie jak płachta na byka. Dobra, przeczytałem i yaoi za bardzo nie dostrzegłem, co pewnie oznacza tyle, że jest to najbardziej hardkorowy jaojec, jakie powstał. Ale żarty na bok, bo „Česary” to nade wszystko znakomita komedia absurdalna, mam wrażenie, że jakoś pasująca do pomysłów literackich awangardy lat 20 i 30. Czytać to trzeba powoli i uważnie, ale nagrodą jest regularny śmiech. Sam czytałem to w pociągu. Tak się złożyło, że gdy wsiadłem, wdałem się najpierw w rozmowę ze współpasażerkami, udając osobę niezwykle mądrą, co na paniach pewne wrażenie zrobiło. Dziwne potem miały miny, gdy wyjąłem z torby komiks (o tempora, o mores!) i zacząłem czytać, dziko rżąc ze śmiechu co kilka stron. Ot, jak pozory lubią mylić.
    Jednego tylko nie mogę stwierdzić – pierwszy tom stoi na wysokim, pod kątem poczucia humoru, poziomie, natomiast w kwestii historii mam wątpliwości, czy ciągnięcie tego dalej ma sens. Kolejnych nie czytałem, więc nie wiem.
    I jeszcze jedno – to niesamowite, jak autorka bardzo udanego ale zarazem przystępnego „Dead Nota” potrafiła stworzyć coś tak pozytywnie zakręconego. Duży szacunek z mojej strony.
  • Avatar
    Grisznak 14.09.2010 17:52
    re:
    Komentarz do recenzji "Sex=Love2"
    A widziałaś kiedyś taką na oczy?
  • Avatar
    Grisznak 28.08.2010 18:35
    Re: Rzecz godna uwagi
    Komentarz do recenzji "Vitamin"
    [link] – dość dokładna recenzja tejże, może cię zainteresuje.
  • Avatar
    Grisznak 28.08.2010 17:59
    Re: Rzecz godna uwagi
    Komentarz do recenzji "Vitamin"
    Polecam zapoznać się choćby z gra „Yume Miru Kusuri”, bardzo dobrze, choć fakt, brutalnie, pokazującą zjawisko mobbingu w japońskich liceach.
  • Avatar
    M
    Grisznak 23.08.2010 19:30
    Tokyo Hotel w wersji mangowej
    Komentarz do recenzji "Morfina"
    Hanami ostatnimi czasy zasmakowało w emo mangach. „Beautiful People”, „Anagram”, „Morfina”... Poruszające to jak klapa od śmietnika.
  • Avatar
    Grisznak 27.07.2010 16:57
    Re: Tokłeb
    Komentarz do recenzji "Sekai no Owari to Yoakemae"
    Napisałem dla Tanuka jakieś 200 recenzji, za żadną nie dostałem ani grosza, nie widzę zatem podstaw do twierdzenia, iż pisząc o recenzjach publikowanych na tym portalu, traktuję to zagadnienie jak, cytuję, „jakąś zwykłą pracę zarobkową”. Zresztą, owa „zwykła praca zarobkowa” to znacznie wyższy poziom dziennikarskiego fachu, którym zajmują się już zawodowi recenzenci. Przez całe Tanuki przewinęły się może 3, góra cztery osoby, którym w życiu za pisanie recenzji płacono (nie tutaj, oczywiście).

    I nie, forma recenzowanej pozycji nie usprawiedliwia miałkości recenzji. Każdy tytuł da się zrecenzować po ludzku, trzeba po prostu umieć zapanować nad własnym samozachwytem i umieć się powstrzymać przed tym i owym. Tego uczy m.in. doświadczenie w pisaniu do magazynów drukowanych – tam masz jasno określone ramy i nie jest ważne, czy recenzujesz tytuł niesamowicie ambitny czy też lekkostrawny – masz te maks. 1500 znaków i musisz się w nich zmieścić. To znakomicie uczy odpowiedzialności za każde słowo, czyli tego, co jest jednym z Twoich podstawowych problemów. Pisanie w Internecie sprzyja wodolejstwu, czego przykładem są recenzje Twoje albo Gentle Monstera na anime. Swego czasu miałem sposobność recenzować najcięższy chyba gatunkowo i treściowo tytuł na Tanuki – „Bradherley no Basha”. Dało się napisać normalną recenzję? Dało. Nie tytuł jest winny, ale autor recenzji. Gwarantuję ci, że da się napisać normalną recenzję „Dark Side of The Moon” Pink Floyd tak jako jak „Diamond Bitch” Dody. Mówiąc krótko – można napisać nawet 10 stron – tylko kto to przeczyta?

    Korekta na Tanuki od pewnego czasu dość mocno siadła, ograniczając się do sprawdzania ortografii. Dlatego też jestem pewien, że Twoje recenzje publikowane będą, o to możesz być spokojny. Natomiast zwróć uwagę na komentarze – ile osób komentujących Twoje recenzje, dyskutuje z wyrażonymi przez Ciebie sądami? Bo patrząc na komentarze pod nimi, mam wrażenie, że czytelnicy w zdecydowanej większości po prostu komentują tytuł, recenzji nie zauważając.
  • Avatar
    Grisznak 27.07.2010 09:18
    Re: Tokłeb
    Komentarz do recenzji "Sekai no Owari to Yoakemae"
    Ocenę wystawiłem recenzji, nie mandze.
    Piszę z o tyle wygodnej pozycji, że nie jestem już w redakcji i nie mam wpływu na to, co jest puszczane na Tanuku (ergo, jest to opinia prywatnej osoby, szeregowego czytelnika). Uczciwie przyznam, że gdybym był w korekcie, z powyższego tekstu wyleciałaby tak 1/4 co bardziej kwiecistych treści, trochę zdań a recenzję odesłałbym do poprawki, prosząc o co najmniej kilka konkretnych zdań wartościujących.
    Przyczyny problemu jestem w stanie zrozumieć. Pisuję recenzje jakieś 15 lat. Miałem w życiu taki okres, kiedy faktycznie uwierzyłem, że recenzja jest nade wszystko dla jej autora, zatem wolno mu pisać ją tak, jak mu się żywnie podoba. Na szczęście, szybko się z tego wyleczyłem. Recenzje piszemy zawsze dla naszych czytelników – to oni są najważniejsi. Skoro zaś piszemy dla nich, to forma i treść winny czynić recenzję:
    a) komunikatywną
    b) konkretną
    c) zawierającą jasno określone sądy
    Nawet jeśli recenzent ma ochotę, powinien raczej kontrolować własną egzaltację i pamiętać, że po jego recenzję sięgną osoby zainteresowane opinią na temat danego tytułu. Gdy zaś przeczytają już pierwszy akapit, w którym o mandze nie ma ani słowa, to najpewniej nie będą już czytać dalej. Recenzja to nie wypracowanie w szkole – nie chodzi w niej o to, aby zaimponować pani od polskiego oczytaniem i bogatym słownictwem. Owszem, są sytuacje, kiedy sama treść tytułu wymaga dłuższej formy. Dwie najdłuższe recenzje na Tanuki („Uteny” autorstwa Ave i „Space Battleship Yamato” mojego autorstwa) są tego dowodem, ale zwracam uwagę zarazem, że obie są wyjątkami na tle innych, krótkich, konkretnych i rzeczowych. U ciebie zaś ten rozwlekły, egzaltowany, pseudoliteracki styl to niestety norma.
    Czytelnik „Tanuki”, wedle danych, jakie miałem, gdy jeszcze byłem w redakcji, poświęca recenzji góra minutę, półtorej. Gdy zobaczy sześć ton tekstu, zaczynającego się na dodatek od rzeczy zupełnie niezwiązanych z interesującym go tytułem, najprawdopodobniej zamknie okno i na tym jego kontakt z recenzja się zakończy.
    I tak na koniec – zajrzałem do twojej recenzji „Ikagami”. Rzeczowa, konkretna (od oceny całościowej słusznie się wstrzymujesz), pokazująca mocne i słabe strony komiksu. Da się? Da się. Można? Można.
  • Avatar
    R
    Grisznak 26.07.2010 20:15
    Bełkot
    Komentarz do recenzji "Sekai no Owari to Yoakemae"
    Z każdym razem, gdy usiłuję przeczytać teksty Sześciotonowej Papużki, odpadam zwykle po jednej trzeciej, najdalej po połowie. Tu jest podobnie. Wodniste, pełne słowotoku, które gdyby wziąć w ręce i ścisnąć – zostałaby tylko woda, zero treści. O ile kiedyś było lepiej, tak od pewnego czasu autor chyba naprawdę uwierzył w to, że tworzy jakąś tam „sztukę” i ma już czytelnika w głębokim poważaniu. Zero konkretów, jakieś tam dywagacje, styl egzaltowanego gimnazjalisty i sześć ton waty słownej. Długo się wstrzymywałem, ale w końcu ktoś to musi napisać.
  • Avatar
    M
    Grisznak 6.06.2010 21:40
    A jak Anagram, M jak miłość
    Komentarz do recenzji "Anagram"
    Ech, ciężka to manga. Może gdybym był kobietą, bardziej by do mnie przemawiała, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że choć rozumiem problemy bohaterki, historia tu przedstawiona jest po prostu nijaka. Jest nudna i mało atrakcyjna, a autorka nie siliła się, aby uczynić ją nawet ciut bardziej interesującą.
  • Avatar
    Grisznak 15.05.2010 12:20
    Re: Obiektywność? Dajcie spokój.
    Komentarz do recenzji "Sex=Love2"
    Jeden post, a tyle dowodów nieuctwa… Po pierwsze, uprasza się o czytanie ze zrozumieniem.
    - raz, w poście powyżej wyraźnie używam formy męskiej
    - dwa, rodzaj mojej ksywki jest wyraźnie męski
    - trzy, gdyby osoba powyżej czytała „Władcę Pierścieni” J.R.R. Tolkiena, wiedziałaby, skąd pochodzi i do jakiej płci odnosi się miano „Grisznak”.

    Poza tym, cenzura na Tanuki jak najbardziej istnieje i nie kryjemy tego.

    Wreszcie, okeślenia „brzydki”, „słaby”, owszem, mają wydźwięk pejoratywny, ale są w zasadzie dopuszczalna formą krytyki. „Paszkwil” jest w moim odczuciu krokiem ciut dalej, zwłaszcza, że osoba, która tego słowa użyła, sprawiała wrażenie, iż nie do końca rozumie jego znaczenie.
  • Avatar
    Grisznak 6.05.2010 22:29
    Re: Obiektywność? Dajcie spokój.
    Komentarz do recenzji "Sex=Love2"
    Primo, prosiłbym w imieniu mojej redakcyjnej koleżanki, abyś nie używał słowa „paszkwil”, ma ono bowiem wydźwięk jednoznacznie pejoratywny.
    Secundo, zachęcam choćby do lektury recenzji „Cutey Honey”, by przekonać się, że Alira nie recenzuje wyłącznie łatwych w kopaniu gniotów. Poza tym zapraszam na Czytelnię, gdzie znajdziesz kilka tekstów jej autorstwa.
  • Avatar
    Grisznak 6.05.2010 21:37
    Re: Obiektywność? Dajcie spokój.
    Komentarz do recenzji "Sex=Love2"
    odnoszę wrażenie, że ten tekst (podobnie jak dwa poprzednie) raczej zachęca niż odstrasza do mangi.

    Bo właśnie na tym polega dobrze napisana recenzja kopiąca. Ma ona przekonać czytelnika, że obiekt recenzji jest tak beznadziejny iż gorzej już się nie da. Chodzi o to, aby odbiorca recenzji pomyślał, że coś jest taką kaszanką, że aż warto by na to rzucić okiem.
    Doświadczenie niemal 15 lat pisania recenzji pozwala mi wysnuć jeden wniosek: ludzie najchętniej sięgają po tytuły wychwalane pod niebiosa lub miażdżone walcem. Recenzje Aliry idealnie to potwierdzają.
  • Avatar
    Grisznak 21.01.2010 23:27
    Re: Bardzo porządnie wydany tomik!
    Komentarz do recenzji "Vampire Knight"
    nie dopatrzyłam się też literówek i innych tego typu błędów.

    Bez czytania samej mangi, już na skrzydełkach obwoluty, brakuje dwóch przecinków.
  • Avatar
    M
    Grisznak 18.12.2009 20:40
    głupie, ale...
    Komentarz do recenzji "Beautiful People"
    ...nie wiem nawet dokładnie czemu, ale dobrze mi się to czytało. Treścią trzyma poziom opowiadanek, które pisywałem w liceum, kreska słaba… i niech to diabli, ale przeczytałem całość trzy razy pod rząd i jakoś nie czułem zawodu. To dziwne, w zasadzie nie mam pojęcia, co mi się tu spodobało – nie powinno teoretycznie nic. A jednak, pewnie jeszcze do tego wrócę.
  • Avatar
    M
    Grisznak 24.11.2009 15:29
    kicha
    Komentarz do recenzji "Skrzydła serafina"
    A w zasadzie to podroby. Autor, który świetnie sprawdza się w mangach hentai, postanowił stworzyć coś z fabułą. Czasem to wychodzi (vide Oh! Great), ale przeważnie kończy się fiaskiem (jak w przypadku mang Urushihary). Tutaj rzecz ma się podobnie – fabuła jest tak powyginana, że naprawdę trudno doszukać się w niej sensu. Fanserwis niby jest, ale gdyby porównać z innymi mangami tego autora, wypada on blado. Co więcej, mam wrażenie, że nawet nie przyłożył się do narysowania tej mangi – pełno tu rysunków zwyczajnie słabych, których w jego hentajach próżno szukać. Generalnie – kiszka wątrobianka.
  • Avatar
    Grisznak 24.11.2009 15:25
    Re: dlaczego?
    Komentarz do recenzji "Neon Genesis Evangelion"
    Można zaryzykować stwierdzenie, że w przypadku NGE powolne wydawanie tomów jest elementem strategii marketingowej. Jej rozciągnięcie w czasie umożliwiło stworzenie pomostu, od czasów starej Evy do dzisiejszych, kiedy powstaje nowa. Dzięki temu fani nie zapomnieli o tytule i czuli się z nim jakoś tam związani.
  • Avatar
    M
    Grisznak 30.06.2009 08:06
    Flipside
    Komentarz do recenzji "Flipside"
    Jedna z nielicznych mang yuri w konwencji typowego fantasy, w dodatku całkiem udana. Raczej z tych typowych, jeśli chodzi o fantasy, nie odstających może tak bardzo od wszelkiego rodzaju „Mrocznych elfów” czy „Demonów Daktyli”, ale sprawnie skonstruowana fabularnie. Dobrze się czyta, zaś rysunek, choć nie rewelacyjny, nie przeszkadza w lekturze.
  • Avatar
    M
    Grisznak 16.06.2009 13:10
    Dobra rzecz
    Komentarz do recenzji "Shiroi Heya no Futari"
    Nie da się ukryć, jeden z tych tytułów, do których zawsze wracam ze sporym sentymentem, gdyż to po prostu bardzo dobra manga. Dobra, oldschoolowa kreska (raczej stylowa niż trącąca myszką), zręcznie upleciona intryga i ciekawe postaci. Wszystko podane w być może nieco zbyt dramatycznym sosie, ale jeśli przyjmiemy konwencję, to nie powinno to przeszkadzać.
  • Avatar
    Grisznak 5.06.2009 23:17
    Re: Odnośnie tłumaczenia rosyjskich wtrętów
    Komentarz do recenzji "Black Lagoon"
    Tassadar napisał(a):
    Zarzucasz że trudno ich polubić. Cóż postacie BL, a ZWŁASZCZA Revy, nie są kolejnymi sympatycznymi złoczyńcami, tylko łotrami z krwi i kości. I o to chodzi.

    Nie są. Łotrami z krwi i kości są bandziory napadające na statki w Somalii. Załoga BL jest dokładnie po środku – autor bał się stworzyć realistycznych bandziorów, bo manga z z takimi postaciami byłaby zapewne dla większości nudna – zamiast tego wrzucono cycatą, fanserwiśną panienkę, cool i true.
  • Avatar
    Grisznak 30.05.2009 11:22
    Re: A propos pierwszego tomu...
    Komentarz do recenzji "Black Lagoon"
    Góral napisał(a):
    Black Lagoon nie jest mangą, którą można dobrze poznać po 1­‑szym tomie. Zarówno fabuła jak i bohaterowie jeszcze nie raz pozytywnie zaskoczą, gwarantuję. Relacje między bohaterami stopniowo będą stawać się coraz ciekawsze, ale tego nie da się zrobic w sposób płynny mając tylko 180 stron rysunków z miejscami na dymki z tekstem. Co prawda nie będzie tu jakichś wybitnych osobowości, jednak w mojej opinii większość z nich będzie ciekawsza niż Alucard i nie mniej interesująca niż Integra z Hellsinga.


    Ktoś tu, mam wrażenie, nie zauważył (nie pytam, czy celowo), że napisałem wyraźnie: „Pierwszy tom Black Lagoon nie przekonał mnie szczególnie, aczkolwiek zaznaczam, że ocena ta nie odnosi się do całej serii, która, być może, okaże się znacznie ciekawsza, potwierdzając przy tym stare powiedzenie „Pierwsze śliwki – robaczywki”.

    Góral napisał(a):
    W kazdym razie na pewno nie nazwałbym Revy czy Dutcha pospolitymi bandziorami, a już tym bardziej „cool”.

    To gratuluję ciekawego podejścia do kwestii praworządności. Rozmowa na temat przewożonego przez nich dziecka potwierdza bowiem całkowitą atrofię jakichkolwiek standardów moralnych. Oczywiście, nie wykluczam, że w kolejnych tomach nagle zmienią się w anioły, jednak recenzja dotyczy wyłącznie pierwszego tomu.
  • Avatar
    Grisznak 28.05.2009 17:09
    Re: hmm
    Komentarz do recenzji "Tokyo Mew Mew"
    ja napisał(a):
    Grisznak Ty chyba tez piszesz w Otaku bo czesto spotykam tam taki podpis chyba ze to poprostu zbieg okolicznosci:P

    Nie, to nie zbieg okoliczności.
  • Avatar
    M
    Grisznak 17.03.2009 22:29
    słabizna
    Komentarz do recenzji "Azel Seimaden"
    Słabe. Kiepski rysunek, do tego niezbyt wciągająca fabuła. Przekonało mnie, żeby Seimadena nie dotykać.
  • Avatar
    M
    Grisznak 10.03.2009 11:02
    super
    Komentarz do recenzji "Wybranki Jej Wysokości"
    Bez dwóch zdań najlepsza komedia yuri w dziejach gatunku (co prawda konkurencja nie jest zbyt liczna, ale mimo wszystko). Świetny przykład na to, że do tego gatunku można podejść na luzie, bez angstu, traum i samobójstw w finale. Zdecydowanie godne polecenia, nawet tym, którzy po yuri na co dzień nie sięgają.