Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Tablis

  • Avatar
    Tablis 25.10.2011 00:55
    Wydra wydra, zmodyfikowana genetycznie i zcyborgizowana
    Komentarz do recenzji "Biomega"
    Z „koszmarnością” fabuły bym nie przesadzał. Jeśli tutaj użyjemy tego słowa, to później robimy się bezradni wobec opisu pewnych innych tytułów. Jak dla mnie Nihei trzyma swój standard w pierwszej części, z pewnością linia fabularna jest bardziej spójna niż w Blame!, zapewne mniej niż w NOiSE – wyraźna korelacja z ich długością.

    Te „śmiesznostki”, czy jak to ja nazwałem „rozwiązania techniczne” ;) przeżyć się da, ale poważny klimat psują. Mi się nawet podoba, że Nihei niewiele tłumaczy, bo niewiele tłumaczy w sposób, który skłania do fantazjowania. Tutaj zawiódł, ale bardzo nie narzekam – mi do połowy czytało się naprawdę dobrze. Moja teoria co się stało jest następująca: Nihei chciał po staremu z grubsza wszystko poskładać do kupy, niestety zmuszono go do napisania większej ilości tomów niż chciał (tutaj tak twierdzą [link] ), więc to przesunął, po czym okazało się, że jednak ma kończyć, więc w 3 rozdziały wszystko zamknął (to widać ewidentnie) i na nic już nie starczyło czasu.

    Patrząc po najnowszym Knights of Cydonia nabieram jednak podejrzeń, że ten sposób prowadzenia fabuły to nie tyle wybór artysty, co jedyny sposób, w jaki Nihei to robić potrafi, bo bardziej klasyczna wychodzi mu… bleh.
  • Avatar
    M
    Tablis 29.09.2011 21:23
    Bez przesady z pochwałami: 7/10
    Komentarz do recenzji "Mx0"
    To prawda, że bohater z uwagi na okoliczności używa w Mx0 ośrodkowego układu nerwowego częściej niż zazwyczaj w shounenach, ale to nie czyni tej pozycji tak wybitną jak możnaby wywnioskować z większości opinii.

    Podstawowym problemem jest fabuła skacząca od jednego egzaminu z magii lub incydentu w szkole (od egzaminu słabo odróżnialnego). Taiga musi wykombinować, jak z sytuacji wybrnąć, co mu się udaje, po czym następuje kolejny zbliżony incydent. Przez dobre 2 tomy maglowane są międzyklasowe zawody! Manga dla której największym wyzwaniem dla bohatera są (ubarwione) egzaminy w szkole? Tylko japończycy to potrafią. Nie mówię, że mnie to odrzuciło, ale na pewno nie wywołało entuzjazmu.

    Dużo można ugrać na bohaterach. Sympatyczni, rzeczywiście nie zachowują się jak idioci, co im się chwali, ale ciągle płascy. Wszystko od razu na wierzchu, wszelkie konflikty jak na patelni. Spojrzeń z kilku stron, stopniowego pogłębiania charakteru tutaj nie uświadczymy.

    Jak widać moje zarzuty nie są wielkiej wagi, bo i to nie jest zła manga. To przyzwoity shounen. Tylko przyzwoity.
  • Avatar
    M
    Tablis 29.09.2011 18:45
    Wrażenia średnio pozytywne 7/10
    Komentarz do recenzji "Remina - gwiazda piekieł"
    Fakt, lovercratowskości klimatowi nie można odmówić. Pomysł jest prosty, w swej prostocie genialny, niestety wykonanie kuleje. Obserwowanie bolesnego procesu pożerania naszej planety jest zrealizowane doskonale i budzi grozę, ale nie wystarczy na 1 tomową mangę. Itou wprowadził więc wątek pościgu głównej bohaterki, który wypada tragicznie. Począwszy od rozdziału 2. Remina jest ścigana przez ludzi z nożami po ulicach. Jest ścigana, łapią ją i biją, ucieka, epizod w ukryciu, znajdują ją, jest ścigana, łapią ją i biją, ucieka… Jedyną różnicą jest, że ścigających z nożami przybywa. Ludzkie zdziczenie, które miało budzić strach i obrzydzenie robi się zwyczajnie nudne, a pod koniec groteskowe i absurdalne ze względu na skalę i wykonanie ( kliknij: ukryte ). Ich zakapturzony lider był też najwyraźniej nieśmiertelny – wybuchy atomowe, tsunami, cyklony ogólnoziemskie mu nie straszne. Aż dziw, że  kliknij: ukryte .

    Gdyby ten wątek ograniczyć i pokazać kilka innych aspektów katastrofy (możliwości są dziesiątki) byłoby dużo, dużo lepiej. Niestety stałą cechą mang Itou jest czepianie się jednego tematu i doprowadzanie go w skali do karykatury. Mizerność postaci trafnie wypunktowała recenzja.

    Brawa z kolei za kreację planety Remina. Całkowicie nieludzka, wręcz niepoznawalna (Lem się kłania), to istotnie strach na kosmiczną skalę, odmalowany na wielu dopracowanych całostronnych grafikach. Już lepiej w tej mandzie byłaby tylko ona. 7/10.
  • Avatar
    M
    Tablis 22.08.2011 13:37
    Świetna recenzja!
    Komentarz do recenzji "Sex=Love2"
    Recenzja naprawdę zachęciła mnie do zapoznania się z tytułem.

    Zgadzam się z recenzentką. Wszyscy mężczyźni w tej mandzie mają obrażenia mózgu i myślą tylko o kopulcji. Trudno ich zresztą od siebie odróżnić, po fryzurze co najwyżej. Główna bohaterka Jakiejtam ma większe obrażenia (udar niedokrwienny chyba) – nie myśli nawet o tym, po prostu daje się gwałcić. Co do rysunku to komiksy fanowskie stoją na dużo większym poziomie.

    Niemniej miałem sporo rubasznej uciechy, to tak złe, że aż zabawne.

    Nie zgadzam się natomiast z interpretacją tytułu. Sex znaczy więcej niż Love, ale o ile Love > 1 (lub < 0). Przy interpretacji od 0 – brak Love, do 1 – Love totalny, Love znaczy więcej niż Sex, i to myślę jest prawdziwe przesłanie tego tytułu, tylko takie nie wprost, żeby nie powiedzieć przeciw.

    Enjoy: 1/10.