Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 3/10 kreska: 6/10
fabuła: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 29
Średnia: 6,69
σ=1,86

Wylosuj ponownieTop 10

Kami-sama no Iu Toori

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2003
Liczba tomów: 2
Tytuły alternatywne:
  • As the Death God Dictates
  • 神様の言うとおり
Gatunki: Dramat, Romans
Widownia: Shoujo; Postaci: Bóstwa, Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność

Wyobraźcie sobie, że macie szesnaście lat, jesteście młodą dziewczyną, która właśnie zaczęła obiecujące licealne życie… I wtedy nagle zjawia się bóg śmierci, oznajmiając, że został wam miesiąc życia.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

To właśnie zdarzyło się Ayumi Maki, przeciętnej dziewczynie z przeciętnego japońskiego liceum. Jej życie upływało na całkiem zwyczajnych, żeby nie powiedzieć – rutynowych czynnościach: spóźnianiu się do szkoły, oblewaniu sprawdzianów, a w międzyczasie plotkach z dwoma przyjaciółkami. I wtedy, pewnego wybitnie pechowego dnia, Ayumi zauważa siedzącego na parapecie okna ubranego na biało chłopaka, który mruczy coś do siebie. Zaskoczony tym, że dziewczyna potrafi go widzieć, chłopak wyskakuje przez wyżej wymienione okno (trzecie piętro!), a Ayu ma dwa wyjścia: albo przyznać, że ma zwidy zwiastujące początek jakiejś choroby psychicznej, albo… że spotkała właśnie boga śmierci, który powiedział, że umrze za trzydzieści dni. Zaraz, zaraz. Tak nie może być! Przecież jest pewien chłopak, który… no, wiadomo, a ona nie zrobiła jeszcze nic, żeby mu zdradzić swoje uczucia! No i w ogóle – szesnaście lat to za wcześnie na umieranie, prawda?!

Tak mniej więcej rozpoczyna się dwutomowa manga Ao Mimori Kamisama no Iutoori (As the Death God Dictates). Podstawowe pytanie, jakie się nasuwa, to: czy w dwóch tomikach można zawrzeć oryginalną i ciekawą historię, z dobrze rozwiniętą fabułą i interesującymi bohaterami? Ano właśnie – zazwyczaj raczej nie. Tak też jest i tutaj. Postaci są albo szablonowe, albo płaskie, albo jedno i drugie. Ayumi to typowa bohaterka mang shoujo, którą za pomocą jednego słowa (i na dodatek używając eufemizmu) można określić „sierota”. Nie jest ani za bardzo ładna, ani mądra, notorycznie spóźnia się do szkoły i spada z krzesła, zdarza jej się także wpaść na ścianę. Aha, no tak – ale ma dobre serce i jest miła. Taki typ bohaterki jest do zniesienia, ale do pewnego czasu i do pewnej ilości mang shoujo. Z kolei obiekt jej uczuć, Musashi Hiroe, może i jest kandydatem na całkiem sympatyczną postać, ale niestety nie została mu dana szansa, by się rozwinąć. Jest i tyle, chyba tylko po to, żeby kłócić się z Ayumi albo ją ratować. Natomiast bóg śmierci, chociaż ma jasne włoski i oczka oraz ubiera się na biało, jest emo. Widocznie mangaczka doszła do wniosku, że nie ma to jak tęskniący za nieznanym mu człowieczeństwem bishounen, któremu po twarzy co jakiś czas malowniczo spływają łzy.

Fabuła opiera się na… Desperackiej walce Ayumi z przeznaczeniem? Szalonym korzystaniu z ostatnich dni życia? Ha, chcielibyście. Ayu miota się to tu, to tam, to z tym, to z tamtym, a w sercu ma iście nastoletni mętlik, rozterki i dylematy. Zabawne, iż na myśl o tym, że umrze, w głowie głównej bohaterki najpierw pojawia się obraz ukochanego, potem przyjaciółek, a dopiero na samym końcu rodziców. Przyznaję – mangaczka podsunęła nam zarys pewnej historii, ale to wszystko. Stwarza tylko pozory, że Ayumi robi coś, by zmienić swój los, podczas gdy w rzeczywistości nie robi nic. Wydaje się, że może to ulec zmianie, gdy na horyzoncie pojawia się kolejny shinigami, który nie jest tak sentymentalny jak emo­‑blondasek i chce dobrze wykonać swoją pracę, ale niestety – pojawia się dopiero pod koniec mangi i nie ma czasu porządnie zamieszać. W jednym należą się jednak pani Ao Mimori gratulacje – w dwóch tomach zdołała upchnąć Wielki Tragiczny Problem Bez Wyjścia, zwykły romans, miłosny trójkąt, kilka dramatycznych sytuacji z narażaniem życia, problemy w związku i kłótnię kochanków oraz podejrzenie o zdradę, a na końcu poświęcenie z miłości. Nie każdemu może się udać taka sztuka.

Techniczna strona mangi jest przeciętna, ale do przyjęcia. Kreska jest miła dla oka, a postaci zazwyczaj są narysowane starannie (wyjąwszy emo­‑blondaska, który nakreślony jest raczej za pomocą delikatnych linii, bez jakichkolwiek cieni, ale to może miało podkreślić jego eteryczność). Razić mogą jednak puste, białe tła, które nawet nie mają siły udawać ścian czy nieba. Jeśli autorka myślała, że uda jej się to zrekompensować w założeniu malowniczymi smugami lub kwiatkami, to trochę się jednak pomyliła. Ostatecznie od braku tła mogłyby odciągnąć uwagę narysowane w przyciągający oko sposób postaci, ale tak niestety się nie dzieje – chociaż, jak mówiłam, kreska mangaczki jest staranna, to nie zachwyca w jakiś szczególny sposób.

Właściwie od samego początku recenzji znęcam się nad tą mangą straszliwie. Nie chcę jednak zostać źle zrozumiana – nie jest to gniot totalny. Przeciwnie, to dość przyjemna, krótka historyjka na jeden wieczór, która może służyć jako całkiem niezła chwilowa odskocznia i przerywnik podczas czytania tytułów „cięższych” lub bardziej skomplikowanych. Nawet pomimo owego „przerażającego i nieuniknionego” Widma Śmierci, które towarzyszy czytelnikowi od pierwszego rozdziału – przecież wszyscy i tak dobrze wiedzą, jak kończą się mangi shoujo.

Easnadh, 25 czerwca 2008

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shueisha
Autor: Ao Mimori