Pitu pitu
Recenzja
Okładka pierwszego tomu Pitu pitu, artystycznie dosyć uboga, raczej nie zachęca do lektury. A szkoda, bo już stronę dalej możemy zapoznać się ze znakomitym komiksem, kto wie czy nie najlepszą ze wszystkich wydanych w 2010 r. mang.
Opisywanie fabuły pierwszego tomu o tyle mija się z celem, że składa się nań dwadzieścia pięć krótkich, zupełnie ze sobą niezwiązanych rozdziałów. Gdyby nawet jednak Pitu pitu miało bardziej tradycyjną strukturę, trudno sobie wyobrazić streszczanie opowieści w najlepszym razie podpadających pod realizm magiczny, a często kompletnie surrealistycznych. Autor stosuje bowiem niezwykłość jak przyprawę, dodając do historii jedynie pojedyncze elementy nadnaturalne (jak w Pruszek albo Mirra), mocniej popuszczając wodze fantazji (Tsukimi w muzeum, Razem w lodówce), albo wręcz idąc w zupełny symbolizm (W tak zimny dzień lepiej nie spacerować, patrząc w niebo). Podobnie zmienia się kreska, od klasycznie „mangowej” do eksperymentalnej, podchodzącej wręcz pod karykaturę.
Od strony wydawniczej Pitu pitu prezentuje tradycyjnie wysoki poziom, do jakiego przez lata przyzwyczaiło nas wydawnictwo Hanami. Nie mam tu na myśli jedynie takich oczywistości, jak papier wysokiej jakości czy dobry druk, ale np. numerację stron czy szerokie marginesy – coś, co nadal nie jest powszechnym standardem w przypadku mang ukazujących się nakładem innych wydawnictw. W przypisach zamieszczone zostały tłumaczenia japońskich terminów (np. Inari albo kappa), obawiam się jednak, że i tak masa nawiązań do kultury czy mitologii będzie całkowicie nieczytelna dla polskiego odbiorcy. Tłumaczenia Radosława Bolałka z oczywistych względów nie potrafię ocenić pod względem merytorycznym, jednak czyta się je dobrze, nie znalazłem też literówek czy innych błędów redakcyjnych. W kilku miejscach (np. na stronie 103. albo 228.) tekst wypowiedzi nie zmieścił się w dymku, ale to jedyne błędy jakie zauważyłem w wydaniu. Natomiast całkowicie celowym, ale chyba nieco niefortunnym zabiegiem było zapisywanie monologu wewnętrznego postaci czcionką imitującą pismo ręczne. Wygląda to może oryginalnie, ale jednak utrudnia lekturę, zlewając się niekiedy z tłem (vide str. 150).
Na czwartej stronie okładki możemy przeczytać krótką biografię autora, ale poza tym nie znajdziemy w Pitu pitu żadnych dodatków; w sumie, z całego tomu jedynie cztery strony zostały poświęcone na zawartość inną niż sam komiks.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Hanami | 10.2010 |
2 | Tom 2 | Hanami | 2.2011 |