Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Manga

School Days

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2006-2007
Liczba tomów: 2
Tytuły alternatywne:
  • スクールデイズ
Gatunki: Dramat, Romans
Postaci: Uczniowie/studenci; Rating: Przemoc; Pierwowzór: Gra (bishoujo); Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Harem, Trójkąt romantyczny

Mówi się, że z pustego i Salomon nie naleje. Na szczęście zdarzają się wyjątki od reguły. Nawet z beznadziejnej gry można stworzyć całkiem udaną, choć schematyczną mangę.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Black Cat

Recenzja / Opis

Rok 2005 zapisał się na stałe (choć niezbyt chlubnie) w historii japońskich gier erotycznych. To właśnie wtedy ukazało się School Days – produkcja, która z miejsca wzbudziła liczne kontrowersje (notabene zwiększyły one tylko sprzedaż). Wielokrotnie piętnowano ją za brutalność, przy okazji dostało się też scenom erotycznym (School Days było jedną z pierwszych gier tego typu, w której podczas nich nie towarzyszyły nam statystyczne plansze, a prawdziwe animacje). Nawet niskie noty, jakie gra otrzymywała w recenzjach, nie były jednak w stanie nic zmienić. Sprzedawała się bardzo dobrze (i sprzedaje do tej pory, o czym świadczy fakt, że do tej pory powstały trzy gry z serii).

Dlaczego o tym wspominam przy okazji recenzji mangi? Ponieważ wrodzona recenzencka ciekawość kazała mi zapoznać się z jej pierwowzorem. Szczegóły przemilczę w trosce o czytelników (może napiszę kiedyś recenzję gry jako osobny artykuł). Zdecydowanie lepiej wypadło w tym zestawieniu anime (choć większość pewnie będzie miała odmienne zdanie, więc na wszelki wypadek zapraszam do polemiki). Tak czy inaczej, pełen sceptycyzmu wziąłem się za lekturę dwutomowej adaptacji…

Historia nam przedstawiana nie należy do szczególnie odkrywczych: Makoto Itou, uczeń liceum Sakakino, jak wielu japońskich nastolatków jeździ codziennie do szkoły pociągiem. Pewnego dnia zwraca uwagę na czytającą książki dziewczynę, którą dzień w dzień spotyka w przedziale. Chłopak zaczyna się nią coraz bardziej interesować, jednak jest zbyt nieśmiały, by choćby podjąć próbę rozmowy. Zdobywa się jedynie na zrobienie jej ukradkiem zdjęcia. W liceum Sakakino panuje bowiem przesąd, że uczucia zostaną odwzajemnione, jeśli przez dwa tygodnie zdjęcie ukochanej osoby nie zostanie przez nikogo odkryte. Makoto jednak na nadmiar szczęścia narzekać nie może. Już pierwszego dnia jego nowa koleżanka z ławki, Sekai Saionji, odkrywa tajemnicze zdjęcie. W ramach zadośćuczynienia za niepowodzenie „miłosnego czaru” postanawia pomóc chłopakowi w zbliżeniu się do Katsury Kotonohy (bo tak nazywa się tajemnicza dziewczyna). Makoto przyjmuje jej ofertę i już wkrótce udaje mu się zdobyć swój obiekt westchnień. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że Sekai skrycie się w nim podkochuje.

Fabuła nie jest zdecydowanie najmocniejszą stroną tej mangi. Mówiąc wprost, powiela schematy stosowane już setki razy i ma raczej znaczenie drugorzędne. Na szczęście nie nudzi czytelnika na tyle, by odczuwał on przemożną chęć rzucenia mangi w kąt (a niestety czasem tak się zdarza). Wydarzenia rozgrywają się w sposób względnie dynamiczny, a główny bohater nie należy do osób, które nie mogą wyznać ukochanej osobie uczucia przez dwadzieścia rozdziałów (choć to pewnie w dużej mierze zasługa wsparcia Sekai). Jego dylemat (w przeciwieństwie do serii anime) nie jest raczej przejaskrawiony i w dużej mierze sprowadza się do wyboru pomiędzy Sekai a Kotonohą. Gdyby porównać Makoto z gry, anime i mangi z pewnością ten ostatni wydałby się postacią najbardziej prawdopodobną. Osobne brawa należą się też twórcom za postać Kotonohy, która w zestawieniu z tą z gry i anime (notabene powstałego później niż manga) jest zdecydowanie odważniejsza i bardziej śmiała.

Niestety na tle całkiem dobrej kreacji postaci pierwszoplanowych bardzo słabo wypadają te, które spełniają rolę drugorzędną. Otwarcie przyznaję, że gdyby nie znajomość pierwowzoru, nie zapamiętałbym prawie nikogo. Mamy więc sympatycznego szkolnego amanta, Taisuke Sawanagę, koleżankę Sekai, Setsunę Kiyourę, która niski wzrost nadrabia sprytem i opiekuńczością (a do tego jest przewodniczącą klasy). Mamy również szkolny gang, któremu przewodzi Otome Katou, utalentowaną koszykarkę Nanami, rezolutną Kokoro (młodszą siostrę Kotonohy) oraz niezdarną Hikari. Pogłębienie charakterów tych postaci mogłoby posłużyć za kanwę naprawdę interesującej mangi. Mogłoby, lecz zdaje się, że twórcy wiedzieli lepiej. W rezultacie większość postaci drugoplanowych występuje zaledwie w jednej lub dwóch scenach (a manga liczy przecież dwa tomy!). Zdecydowany minus!

Inną sprawą pozostaje kreska. Z całą pewnością należy przyznać, że manga jest naprawdę starannie narysowana. Uwagę zwracają szczególnie dopracowane postacie (popatrzcie na włosy Kotonohy – narysowanie czegoś takiego to naprawdę nie lada wyczyn). Niestety bardzo dobre wrażenie psuje oszczędność w tłach i rysunki postaci w trybie super­‑deformed. Mimo wszystko nie mogę się już niczego więcej przyczepić. Kadry są naprawdę solidne.

Chociaż manga powstała na bazie gry erotycznej, to szczerze mówiąc, gdybym o tym nie wiedział, w ogóle nie zwróciłbym na to uwagi. Dlaczego? Ponieważ twórcy postawili na zasadę „złotego środka” i nie straszą nas widokami bielizny bohaterek, tak typowymi dla serii haremowych lub ecchi. Wspomniane powyżej ujęcia pojawiają się raptem kilka razy i nie zajmują całych kadrów. School Days pomimo niezbyt chlubnego pierwowzoru nie jest też pozycją stricte erotyczną. W całej mandze jest raptem jedna scena, którą można by na siłę podpiąć pod tę kategorię, ale pokazana z tak dużą powściągliwością, że bez obaw o zniszczenie moralności mógłby ją obejrzeć chociażby dziesięciolatek. Zdecydowanie odróżnia to mangę od gry, w której co chwilę sprężyny trzeszczały od miłosnych uniesień bohaterów.

Nie samym trójkącikiem miłosnym School Days żyje. Tym, co wyróżniało grę spośród wielu podobnych, były kontrowersyjne zakończenia. Zależnie od naszej złej woli, można było doprowadzić jedną z bohaterek do skrajnego załamania psychicznego, samobójstwa, a nawet do morderstwa (o poniżaniu przez klasę czy brutalnym gwałcie już nie wspomnę). Tu jednak jest inaczej. Zakończenie, choć z pewnością nie należy do szczęśliwych, nie jest jednak tak idiotyczne, jak niektóre z gry. Co więcej, pozostawia pewien niedosyt, a czytelnik musi sobie wiele rzeczy sam dopowiedzieć. Czy jest realistyczne? Tu zdania są podzielone i każdy musi je zinterpretować po swojemu. Mnie pozostawiło w pewnej melancholii i z całą masą pytań. Czy jest to wada czy zaleta, każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Komu więc mogę z czystym sumieniem School Days polecić? Z pewnością osobom, które rozczarowało przejaskrawione zakończenie serii anime. Czy hiperbolizacja w tamtym przypadku była wadą? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż zależy to od gustu i osobistych poglądów. Mangowe zakończenie jest jednak dużo bardziej strawne dla przeciętnego odbiorcy, a tematyka (i zachowania bohaterów) nie przytłaczają w takim stopniu. Pomimo powielania schematów, które widzieliśmy już w wielu podobnych tytułach, serię mangową zaliczam do całkiem udanych, a przede wszystkim bardzo dobrze narysowanych (co niestety nie jest zjawiskiem tak częstym). Można przynajmniej spróbować…

Shinpuu, 19 sierpnia 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kadokawa Shoten
Autor: Homare Sakazuki, Overflow

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o School Days na forum Kotatsu Nieoficjalny pl