Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 kreska: 8/10
fabuła: 5/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 14 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 267
Średnia: 7,99
σ=1,71

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Hellsing

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1997-2009
Liczba tomów: 10
Wydanie polskie: 2004-2010
Liczba tomów: 10
Tytuły alternatywne:
  • The Legend of a Vampire Hunter
  • ヘルシング

Czy pakując do jednego worka wampiry, nazistów, księży, psychopatów, morderców i fontanny krwi da się stworzyć dobrą mangę? Niekoniecznie, choć efekt końcowy jest wart zobaczenia.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Rzecz dzieje się w zwykłym, małym, angielskim miasteczku Cheddars, do którego przybywa bardzo dziwny ksiądz. Unika on światła dziennego i sprawia podejrzane wrażenie, które szybko okazuje się mieć podstawy, gdyż w okolicy zaczynają ginąć ludzie. Niedługo potem wszyscy mieszkańcy Cheddars giną bez wieści, a wysłane na miejsce oddziały policji nie dają znaku życia. Gdy sytuacja wymyka się spod kontroli, na miejsce przybywa dwoje przedstawicieli organizacji Hellsing, zajmującej się eksterminacją nadnaturalnych istot, w tym głównie wampirów. Jest to zaledwie pierwszy z wielu „incydentów” mających miejsce w Anglii, a wszystkie one wydają się mieć punkt wspólny, związany z wydarzeniami sprzed półwiecza rozgrywającymi się w Warszawie, gdzie naziści eksperymentowali nad przemienianiem ludzi w wampiry.

Hellsing jest obecnie kultowym tytułem i pierwszym bestsellerem autorstwa Kohty Hirano. Na dzień dzisiejszy seria doczekała się, poza dziesięcioma tomami oryginalnej mangi, także powstającego w nieskończoność prequela – Hellsing: The Dawn, trzynastoodcinkowej serii telewizyjnej, trzech odcinków specjalnych oraz planowanej na dziesięć części ekranizacji całej mangi, zatytułowanej Hellsing Ultimate. Ta niezwykła popularność mocno zaskakuje, tym bardziej, że trudno uznać ten tytuł za w pełni udany. Ale po kolei…

Choć powyższy opis może się wydać intrygujący, Hellsing nie ma najlepszej fabuły. Akcja jest prowadzona jednotorowo, a wszystkie zadania zlecane bohaterom okazują się częścią głównego wątku, którego przebieg nie jest zbytnio skomplikowany. Ot, bohaterowie są przerzucani z jednego miejsca w drugie, by położyć z powrotem do grobu kolejnych nieumarłych lub inne potwory, przy okazji walcząc z wysłannikami rzymskokatolickiej organizacji Iscariote, również specjalizującej się w zabijaniu wampirów. Z czasem jednak „fabuła” zmienia się w wieloetapową całonocną bitwę w jednym z europejskich miast, sporo tracąc na jakości. Niekończące się rzezie z czasem stają się nudne, a część rozwiązań i zwrotów akcji trudno uznać za udane. Świetnym przykładem jest choćby ostatni tom, w którym jeden z bohaterów ginie w przekombinowany sposób, a inny włóczy się bez sensu pomimo szalejącego wokół piekła. Jednak już od początku cała historia jest raczej tłem, potrzebnym, by uzasadnić walki toczone przez bohaterów Hellsinga, a będące jego głównym daniem.

No właśnie – mangę wyróżnia bardzo wyolbrzymiona i odrealniona przemoc. Wręcz jedną z cech charakterystycznych tej serii jest sposób walki głównego bohatera, Alucarda, polegający na pozwoleniu przeciwnikowi na pierwszy ruch i postrzelenie/pocięcie/podziurawienie siebie, a następnie zregenerowaniu ran i odpłaceniu mu z nawiązką. Co ciekawe, Al nie jest jedyną postacią posiadającą zdolność regeneracji, dzięki czemu walki nieraz wyglądają jak rzezie polegające na eksterminowaniu przez jedną postać całych grup statystów lub wzajemnym okaleczaniu się do czasu, aż jeden z bohaterów nie będzie w stanie zregenerować obrażeń. Jednak wbrew pozorom nie jest to poziom okrucieństwa rodem z horrorów gore lub splatterów, gdyż pomimo fruwających w powietrzu fragmentów ciał, autor zrezygnował z pokazywania wnętrzności i przemocy seksualnej. W zamian za to z postaci tryskają istne fontanny krwi, a sposoby walki za pomocą choćby przecinających wszystko kart, wyciąganiu znikąd setek mieczy­‑bagnetów lub przemiany w demonicznego psa, są tak szalone, że trudno traktować je z powagą.

Za to piekielnie mocnym punktem mangi są postacie. Dość trudno o drugi tytuł z równie barwną zbieraniną drani, wariatów, morderców i potworów. Pierwszym spośród nich jest Alucard, będący głównym łowcą Hellsinga. Niestraszne mu kule, obcięcie kończyn, rozrywanie na strzępy czy nawet dekapitacja, a dzięki trzymanym w obu rękach pistoletom, przy których nawet kultowe magnum wydaje się zabawką na kapiszony oraz licznym nadnaturalnym zdolnościom, skutecznie pełni rolę jednoosobowej armii. Problem polega na tym, że Alucard nie jest człowiekiem, o czym świadczą choćby nienaturalnie długie kły i imię będące zaskakującym anagramem. W dodatku jest najprawdopodobniej najstarszym i najpotężniejszym przedstawicielem swego rodzaju. Pomimo to bardzo daleko mu do np. tytułowego bohatera Vampire Hunter D, gdyż wciąż pije ludzką krew i nie ma najmniejszych oporów przed zabiciem każdego, kto wejdzie mu w drogę. Tak naprawdę jedynym, co go odróżnia od innych stworów swego rodzaju, jest całkowite oddanie przywódczyni Hellsinga – Integrze, pogarda dla innych potworów oraz niezwykła duma. Bez tego byłby tylko monstrum.

Żeby Al i czytelnicy nie czuli się samotni, do Hellsinga bardzo szybko trafia inna postać sprawiająca wrażenie osoby bardzo nie na miejscu. Jest to Victoria Seras – młoda policjantka wyglądająca, jakby została żywcem wyciągnięta z komedii sensacyjnej pokroju Burn Up. W tym szaleństwie jest jednak metoda i wbrew pozorom Victoria nie okazuje się tylko źródłem erotyki i idiotką, lecz także wartościowym żołnierzem, w późniejszych tomach pełniącym funkcję ruchomego stanowiska artyleryjskiego i przeciwlotniczego. Praca w Hellsingu nie przychodzi jej łatwo, tym bardziej, że niemal od początku towarzyszy jej dylemat dotyczący własnego człowieczeństwa, a w dodatku przez dłuższy czas jest traktowana przez innych (w tym autora) jak maskotka i źródło gagów.

Jednak najważniejszą postacią w organizacji kierującą nią od trzynastego roku życia, jest Integra, a dokładniej: sir Integral Wingates Hellsing. Ciężkie przeżycia i ogromna odpowiedzialność uczyniły z niej inteligentną, szalenie odważną i pozornie bezwzględną przywódczynię, potrafiącą podejmować bardzo trudne decyzje. Jest też chyba jedyną osobą zdolną do kontrolowania Alucarda i wydawania mu rozkazów. Z drugiej jednak strony nietrudno zauważyć, że pod jej wodzą Hellsing nie jest zbyt silną organizacją, której możliwości zależą dosłownie od kilku osób, podczas gdy zwykły personel w starciu z monstrami radzi sobie dobrze jedynie w umieraniu.

Poza tą trójką występuje istna parada potworów, nazistów, stukniętych księży, najemników, zombi, rycerzy zakonnych i przeróżnych cudaków. Do wyboru – do koloru. Pojawia się nawet zakonnica z kataną, cyborg z przeszłości (i nie chodzi mi o byłego gubernatora Kalifornii), wilkołak, Bruce Willis oraz przedziwny duet braci wampirów, darzonych przez autora niezwykłą i niezrozumiałą dla mnie sympatią. Wychodzi z tego wyjątkowo zróżnicowana i nierealistyczna, ale zarazem bardzo udana mieszanka, a część z postaci potrafi zapaść w pamięć. Jedynym, do czego mogę się przyczepić, jest brak zwyczajnych, normalnych postaci, z którymi można się utożsamiać i które stanowiłyby kontrast dla pozostałych bohaterów.

Spośród tej barwnej zgrai degeneratów warto szczególnie wyróżnić głównego negatywnego bohatera – Majora, będącego naprawdę świetnie skonstruowanym i fascynującym czarnym charakterem. Jest on niepozornym, niskim grubaskiem o aparycji stereotypowego otaku w średnim wieku, dla którego wojna jest wszystkim i celem samym w sobie. Nieważny jest nawet jej wynik, gdyż wszystkim, czego Major pragnie, jest obserwowanie dokonywanych zniszczeń oraz śmierci zadawanej przez jego żołnierzy. Chce on jednocześnie znaleźć sobie godnego przeciwnika, z którego pokonania mógłby być dumny. Do tego potrzebuje jednak swoich podwładnych, gdyż sam nie potrafiłby zastrzelić z pistoletu nawet oddalonej o kilka metrów osoby, a w starciu z wampirem pełniłby jedynie rolę wyjątkowo niestrawnego posiłku. Jakby tego było mało, jest dumny z bycia człowiekiem i nawet w obliczu śmierci nie zmieniłby się w wampira, choć to, co znajduje się wewnątrz jego głowy, ma niewiele wspólnego z człowieczeństwem.

Sama kreska bywa mocno nierówna, choć ogólnie jest jednym z głównych plusów tego tytułu. Początkowo sprawia tylko poprawne wrażenie, głównie z powodu błędów w anatomii i dziwnego wyglądu twarzy postaci, spowodowanego przez długie nosy, lecz z czasem bardzo zyskuje na szczegółowości i to w takim stopniu, że autora można by umieścić w jednym rzędzie z Jiro Taniguchim i Naokim Urasawą. Kohtę Hirano trudno jednak uznać za najbardziej pracowitego mangakę na świecie i dopieszczonym kadrom często towarzyszą zrobione małym kosztem i paskudne rysunki super­‑deformed, a bohaterowie z kadru na kadr potrafią gubić elementy stroju. Na uwagę zasługuje również oryginalny styl rysunku. Postacie niejednokrotnie są przedstawione jako czarne sylwetki i widać zaledwie ich kontury oraz istotne detale. Bez wątpienia taki efekt bardzo ułatwia rysowanie, ale jest też estetyczny i powoduje, że postacie wyglądają tajemniczo i demonicznie. Łatwo zauważyć różnicę w rysowaniu bohaterów pierwszo- i drugoplanowych, w porównaniu do pozostałych. Ważniejsze postacie są przedstawione w bardziej umownym stylu, a ich fryzury i oczy nie wyglądają naturalnie, podczas gdy statyści są przedstawieni niemal realistycznie. Specyficzną cechą stylu autora są także nietypowe, wręcz teatralne pozy, przybierane przez bohaterów oraz wyraziste, grube kontury.

Trzy pierwsze tomiki zawierają także po rozdziale mangi Crossfire, opowiadającej o misjach wypełnianych przez dwie wysłanniczki Iscariote – rzymskokatolickiego odpowiednika Hellsinga podlegającego władzy papieża. Szkopuł w tym, że fabuła każdej z części jest bardzo podobna i pretekstowa, a sprowadza się do wyrżnięcia kolejno: terrorystów islamskich, komunistycznych rewolucjonistów i heretyków. To sprawia, że wspomniany dodatek bardzo szybko robi się monotonny, mimo że początkowo stanowi powiew świeżości.

Hellsing polecam głównie osobom szukającym tytułu akcji z dużą ilością przerysowanej przemocy, wyrazistymi charakterami postaci i niezłą kreską. Świetnie powinny się również bawić miłośnicy horrorów, o ile będą oczekiwać tytułu w stylu amerykańskiego kina klasy B, w którym „strach” ogranicza sie do makabry i chlustających wiader krwi. Bo niestety, choć Hellsing z zasady jest klasyfikowany jako horror, nie jest w stanie wywołać poczucia zagrożenia nawet czytany w nocy, przy świetle świec i podczas gwałtownej burzy za oknem. I szczerze mówiąc, pomimo kiepskiego poczucia humoru autora, przypomina raczej pastisz typowych dla tego gatunku motywów.

C.Serafin, 14 lutego 2012

Recenzje alternatywne

  • Ysengrinn - 26 października 2006
    Ocena: 7/10

    Gratka dla miłośników wampirów, o dziwo wcale oryginalna. Manga także dla chcących wiedzieć, co robią katoliccy księża, gdy nikt nie patrzy. więcej >>>

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shonen Gahosha
Wydawca polski: J.P.Fantastica
Autor: Kouta Hirano
Tłumacz: Rafał Rzepka

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 J.P.Fantastica 4.2004
2 Tom 2 J.P.Fantastica 6.2004
3 Tom 3 J.P.Fantastica 8.2004
4 Tom 4 J.P.Fantastica 10.2004
5 Tom 5 J.P.Fantastica 24.12.2004
6 Tom 6 J.P.Fantastica 3.2005
7 Tom 7 J.P.Fantastica 5.2005
8 Tom 8 J.P.Fantastica 9.2007
9 Tom 9 J.P.Fantastica 8.2008
10 Tom 10 J.P.Fantastica 4.2010

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Hellsing - artykuł na Wikipedii Nieoficjalny pl
Hellsing: fanfiki na Czytelni Tanuki Nieoficjalny pl
Podyskutuj o Hellsing na forum Kotatsu Nieoficjalny pl