Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 4/10 kreska: 8/10
fabuła: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 96
Średnia: 7,47
σ=1,91

Wylosuj ponownieTop 10

Defense Devil

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2009-2011
Liczba tomów: 10
Tytuły alternatywne:
  • ディフェンスデビル
Tytuły powiązane:

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego demoniczny prawnik nie powinien ratować świata? Nie? Bo w efekcie powstaje wyjątkowo marna manga.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Black Cat

Recenzja / Opis

Kucabara jest prawnikiem. Jest także demonem i nie, nie chodzi o to, że to taki bezduszny formalista. Nasz protagonista to demon z krwi i kości mieszkający w przedsionku piekła, a jego klientami są zagubione ludzkie dusze. Kucabara pomaga udowodnić ich niewinność i ratuje od potępienia. Przy czym demoniczny prawnik nie robi tego bezinteresownie, lecz w zamian za pomoc otrzymuje od swoich klientów ich mroczną esencję, która czasowo wzmacnia jego siły. Szkoda tylko, że radosne, prawnicze czasy kończą się bezpowrotnie, gdy diabelskie siły zaczynają coraz mocniej integrować w ludzki świat. Nasz bohater postanawia powstrzymać (z pomocą pewnej walecznej siostry zakonnej) odpowiadającego za ten chaos władcę piekieł, którym okazuje się nie kto inny jak jego własny brat.

Jeśli początek opisu fabularnego nie pasuje wam do końcówki, to wiedzcie, że w mandze dokładnie tak to wygląda. Obserwujemy trzy sprawy, w których Kucabara próbuje dowieść niewinności zatrudniających go dusz. Zagadki są raczej przeciętne, ale czyta się o nich dobrze. Pojawia się jednak problem – w pewnym momencie autor przypomniał sobie o dwóch rzeczach. Po pierwsze: że historia jest za mało dramatyczna i wypadałoby, żeby bohater zaczął ratować świat. Druga rzecz, o której sobie przypomniał, to fanserwis, a konkretnie mała jego ilość. W końcu wszyscy wiedzą, że nic tak nie podnosi sprzedaży jak zwiększona ilość golizny i fetyszy!! I tak Defense Devil zaczęło się staczać w otchłań brawury, naiwności, tkliwych tekstów o przyjaźni, majtek i pryszniców. Czytelnikom zaś przyjdzie zaznać prawdziwego piekła, gdy będą się przebijać przez kolejne kręgi sztampy. Trochę może przesadzam, tempo wydarzeń i ich realizacja prezentują się dobrze, szkoda tylko, że większość posunięć naszych bohaterów jest do bólu przewidywalna. Jedyna oryginalna rzecz, czyli idea demona­‑prawnika, zostaje porzucona po piętnastym rozdziale wraz z wprowadzeniem Idamarii. Teoretycznie Kucabara wciąż nim jest, lecz bardziej w teorii niż w praktyce.

Bohaterowie pierwszoplanowi zasługują na współczucie. Parę razy udowadniają, że mają coś takiego jak charakter, ale nie dane jest im się nim zbyt często cieszyć, gdyż ich zachowanie jest dostosowywane do aktualnych wydarzeń, fabuły i widzimisię autora. Kucabarę poznajemy jako całkiem sympatycznego, przeciętnego demona o swoistym kodeksie, dodatkowo zafascynowanego ludzkim światem. Niestety, na potrzeby fabuły zaczyna on wpadać z jednej skrajności w drugą i raz jest kompletnie naiwnym idiotą rzucającym zboczone teksty, by za chwilę okazać się nad wyraz inteligentnym, współczującym księciem. Z tego powodu można odnieść wrażenie, że autorzy nie mogli się zdecydować, jaki charakter ma mieć postać, którą stworzyli, albo po prostu nie obchodziło ich to zbytnio. Na podobny syndrom cierpi Idamaria, która jest silną, zdecydowaną kobietą, nienawidzącą piekielnych podmiotów. Tyle że postanowiono, iż idealnie nadaje się ona na główny obiekt fanserwisowy i zaczęto losowo przydzielać jej momenty słabości w obecności protagonisty. W efekcie, mamy na przykład takie cuda jak moment, w którym zakonnica i demon­‑prawnik jadą windą, kiedy bez konkretnego powodu Idamaria zaczyna z rozpaczą w głosie mówić, jaka jest przestraszona, samotna i smutna, by nagle objąć Kucabarę. Później wraca do swojej normalnej oschłości względem demonów, ale takich dziwnych scen jest więcej. Z głównej trójki w miarę składną osobowość ma tylko Bichula pełniący rolę maskotki drużyny, lecz tutaj akurat jego nadmierna emocjonalność, próby udawania demoniczności i ciągłe krzyczenie na Kucabarę w ogóle nie przypadło mi do gustu. Postaci drugoplanowe nie ratują sytuacji, gdyż dla odmiany ich charaktery są spójne, choć kompletnie sztampowe. Mamy na przykład Jupiter, czyli biedne, skrzywdzone dziecko niemowę, które ciągle trzeba ratować przed złymi ludźmi/demonami, przebiegłego księdza Sermę czy demona Shugarla. Właściwie role wszystkich bohaterów pobocznych można bez trudu określić na pierwszy rzut oka, gdyż nikt nie będzie próbował wyjść poza przypisany mu szablon.

Pisałam o bohaterach, a nie wspomniałam pewnej dwójce, czyli o Elimonie i prysznicu. Nie zrobiłam tego specjalnie, gdyż bardziej pasują oni do części poświęconej fanserwisowi. Wielbiciele tego typu rozrywek będą się czuć uszczęśliwieni. Może na początku tego nie widać, ale elementów ecchi uświadczymy tutaj dość dużo. Mamy na przykład Elimonę, która pomaga Kucabarze i Bichuli, a przy okazji jest zboczoną nimfomanką i wiecznie przebiera się w fanserwiśne stroje. Mamy także prysznic… taki najzwyklejszy, jaki montuje się w łazienkach. Otóż w Defense Devil pojawia się on w pewnym momencie tak często, że zaczęłam go wliczać w poczet bohaterów. Zwykle widzimy go w towarzystwie Idamarii i mam wrażenie, że gdy tylko akacja rozgrywa się w ludzkim świecie, to nie opuszczamy ani jednej z jej kąpieli. W dodatku w pewnym momencie prysznic otrzymuje ważną rolę fabularną. Aż mi trochę smutno, że od czasu przeniesienia miejsca akcji do piekła prawie go nie widujemy.

Kreska jest moim zdaniem za dobra jak na taki przeciętny tytuł. Widać, że rysownik ma dobry warsztat. Pełne szczegółów tła sprawiają, że widoki miejskie naprawdę cieszą oczy. Równie dobrze wypadają przeróżne groteskowo­‑makabryczne postaci i miejsca. Poszczególne piekła naprawdę robią wrażenie i szkoda, że gdy bohaterowie wreszcie zawitają do demonicznego świata na dłuższy czas, to czytelnicy muszą obserwować całkiem przeciętne krajobrazy (wciąż mnie zastanawia, co tam robi jeziorko ze zjeżdżalniami na samym środku pustkowia…). Przy czym jest jedna rzecz, która naprawdę mnie gryzie, a mianowicie projekty postaci czy może raczej sposób ich rysowania. Brakuje między innymi standaryzacji i na przykład Kucabara przez jeden rozdział potrafi być rysowany na kilka różnych sposobów, zwłaszcza jego włosy zdają się żyć własnym życiem. Były też drobne problemy z dopasowaniem sposobu odwzorowania postaci do sytuacji. Tutaj dobrym przykładem okazuje się Idamaria, jest bowiem scena, gdzie widzimy tę siostrę zakonną mordującą z dużą skutecznością demony. Pośród tego tańca śmierci dostajemy nagle kadr ukazujący… jej cudną, niemal dziecięcą twarzyczkę i duże błyszczące oczy. Słowo daje, brakowało mi tam tylko płatków sakury i Idamaria z podobną miną mogłaby uchodzić za zbyt zasadniczą dziewczynę, która właśnie przygotowuje się do wyznania uczuć swojej szkolnej miłości.

Miałam ochotę ocenić tę mangę niżej, by lepiej oddać moje zawiedzione nadzieje związane z tym tytułem, ale kreska jeszcze jakoś ratuje całość, a ja nie chcę wyjść na mściwą recenzentkę. Do grupy docelowej tej mangi zaliczyłabym miłośników fanserwisu, którym nie przeszkadza sztampowa fabuła, tudzież miłośników schematycznej fabuły, którym nie przeszkadza fanserwis. Reszcie ludzkości raczej odradzam, chyba że jest im obojętny brak spójności w charakterach bohaterów i całkowita przewidywalność historii.

Tren, 17 listopada 2010

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shogakukan
Autor: In-Wan Youn, Kyung-Il Yang