Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 kreska: 8/10
fabuła: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,60

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 137
Średnia: 8,14
σ=1,38

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Vassalord

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2006-2013
Liczba tomów: 7
Wydanie polskie: 2012-2013
Liczba tomów: 7
Tytuły alternatywne:
  • ヴァッサロード
Tytuły powiązane:

Wampiry, tajemnicze organizacje, mafia i tytułowy Vassalord, czyli narkotyk, o którym jedni marzą, a inni chcą go zniszczyć. Mieszanka wybuchowa z dużą ilością humoru, przebojowymi bohaterami i piękną kreską.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Charley Chrishunds jest wampirem­‑cyborgiem, co nie przeszkadza mu służyć Bogu, z nadzieją, że kiedyś zostanie prawdziwym księdzem. Tymczasem w imieniu Watykanu poluje na wampiry – to nie tylko wyraz wiary, ale przede wszystkim rodzaj pokuty, bo chociaż Charley się stara, jeść jednak musi. Ponieważ polowanie na niewinnych ludzi nie wchodzi w grę, bohater korzysta z dobroci swojego pana­‑twórcy, wyjątkowo wiekowego wampira, Johnny'ego Rayflo. Problem polega na tym, że Rayflo to rozpieszczone duże dziecko, a biedny Cherry (pieszczotliwe przezwisko Chrishundsa, nadane przez Johnny'ego) jest zmuszony znosić jego towarzystwo, acz łatwo zauważyć, iż wiążąca panów więź jest niezwykle silna.

Składające się z siedmiu tomów dzieło pani Nanae Chrono rozpoczyna się od zamkniętych historii, których fabuła kręci się wokół zleceń, jakie Chris otrzymuje z Watykanu. Naturalnie nadopiekuńczy Rayflo chętnie pomaga partnerowi w rozwiązywaniu mrocznych zagadek i w razie potrzeby służy za szwedzki stół. Panowie są siłą napędową komiksu i chociaż różnią się praktycznie pod każdym względem, trudno nie zauważyć, że mamy do czynienia z idealnie zgranym duetem. Na szczęście różnice charakterów nie przekładają się na możliwości intelektualne i fizyczne, acz życiowe doświadczenie oraz wiek przemawiają na korzyść Johnny'ego. Warto jednak podkreślić, że niezależnie od położenia, bohaterowie potrafią działać szybko i sprawnie, zarówno razem, jak i w pojedynkę. Szalenie podobało mi się podkreślenie przez autorkę faktu, że panowie znają się nie od dzisiaj i w razie potrzeby są w stanie przewidzieć, co zrobi i jak zachowa się ten drugi. Co prawda nie mamy do czynienia ze związkiem idealnym, gdyż Rayflo ukrywa przed Cherrym kilka bardzo istotnych tajemnic, ale są to rzeczy takiego kalibru, że zachowanie wampira nie powinno nikogo dziwić. Im dalej jednak jesteśmy, tym więcej do tej pory zakrytych kart poznaje Chris.

Największym problemem Cherry'ego jest przeświadczenie, że nie zasłużył na to, by żyć. Nie jest przy tym kimś, kto będzie się użalać nad sobą – zamiast płakać w kąciku, postanawia odkupić swoje winy, nawet jeśli są tylko wytworem jego wyobraźni. Chris ma bardzo poważne podejście do świata i rzadko okazuje emocje, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie żyć bez Johnny'ego i nie mam na myśli posiłków. Panowie są ze sobą związani od bardzo dawna, a Cherry traktuje Rayflo jak ojca, brata i partnera, acz potrzebuje trochę czasu i solidnej motywacji, by zacząć mówić wprost o swoich uczuciach. Johnny to przeciwieństwo naszego cyborga­‑pogromcy – jest otwarty i chętnie okazuje przywiązanie do Chrisa, ale ma też drugą stronę, którą ukrywa. Choć jest już wiekowym krwiopijcą, ma wrogów stanowiących poważny problem. Autorka stworzyła postać silną, inteligentną i uroczą, ale wszelkie umiejętności i moce Johnny’ego mieszczą się w granicach rozsądku. Relacje panów są dość specyficzne, jednak zdecydowanie nie stoją w miejscu. Przez siedem tomów pod wpływem mnóstwa wydarzeń zachowanie bohaterów względem siebie zmienia się w bardzo widoczny sposób. Składa się na to wiele czynników, ale miło jest zobaczyć, jak wykreowane przez Nanae Chrono postacie ożywają i tworzą pewną iluzję związku, na tyle wiarygodnie, że czytelnik nie odczuwa wszechobecnej woli autorki.

Oprócz dwójki protagonistów poznajemy także sporo innych bohaterów, stworzonych z równym wyczuciem i starannością. Trochę szkoda, że miejsce jest ograniczone, a i głównych bohaterów nie może być zbyt wielu, gdyż przez to nie wszyscy mogą rozwinąć skrzydła. Jedyne „ale” można mieć do antagonisty, Alpharda Wayne'a. Powiela on pewien niezbyt lubiany schemat, który zazwyczaj bardzo łatwo zepsuć, jednak nawet w tym przypadku mangaczka dała sobie radę i w ostatecznym rozrachunku nie zgrzytałam zębami z irytacji.

Nie jest tajemnicą, że Vassalord zawiera wątki shounen­‑ai, a sceny posiłków to czystej wody fanserwis. Cóż, mangaczka chętnie podkreśla uczucia bohaterów, ale w żadnym momencie nie przekracza pewnej granicy, a i wszelkie podteksty dawkuje z wyczuciem, mając świadomość, że najważniejsza jest sensacyjna fabuła. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób sama świadomość tego typu wątków będzie wystarczająco odrzucająca, ponieważ jednak ciekawych i nieprzedramatyzowanych mang o wampirach nie ma za wiele, zachęcam do próby zwalczenia uprzedzeń.

Wróćmy jednak do wspomnianej wyżej fabuły – pojedyncze historie szybko ustępują miejsca bardziej złożonej intrydze, w której centrum znajduje się tytułowy Vassalord, tajemniczy narkotyk o wyjątkowym działaniu. W międzyczasie autorka odsłania także przeszłość bohaterów, ważną o tyle, że ma ona związek z aktualnymi wydarzeniami. Bardzo szybko Johnny i Cherry poznają (choć nie osobiście) wspomnianego wyżej Alpharda Wayne'a, ale i zyskują sprzymierzeńców – detektywa Craiga, siostrę Rayflo i jej uroczą towarzyszkę Sheryl, a także pewnego świra o wdzięcznym przezwisku 86. Fabuła dosłownie pędzi naprzód, acz trzeba przyznać, że pani Chrono trzyma w ryzach wszystkie wątki, przeplatając je zgrabnie i z pomysłem. Niestety zakończenie, jakkolwiek udane i wyjaśniające wszystkie wątpliwości, pozostawia pewien niedosyt, ponieważ nagle okazuje się, że dotychczasowe wydarzenia stanowiły tylko preludium do czegoś poważniejszego. Mangaczka planowała dłuższe dzieło, ale podczas pracy nad siódmym tomem otrzymała od wydawcy informację, że ma on być ostatni, i siłą rzeczy musiała porzucić część planów fabularnych. Mam jednak cichą nadzieję, że może kiedyś powstanie kontynuacja i szalone koncepty Nanae Chrono nie zmarnują się.

W ogóle autorka wydaje się wyjątkowo interesującą osobą, która podbija serce czytelnika szczerością oraz dystansem, z jakim podchodzi do własnej twórczości. Mangaczka nie dorabia żadnej filozofii do Vassalorda, pisząc wprost, że miała ochotę porysować zajedwabistych bishounenów, pobawić się fanserwisem męsko­‑męskim i urzeczywistnić swoje fantazje. Tym, co odróżnia ją od wielu innych twórców, jest profesjonalizm, z jakim zabrała się do pracy. Owszem, chwilami widać tu „płytkie” potraktowanie zachodniej kultury, najczęściej objawiające się wyszukaniem pęczka fajnie brzmiących nazw i upchnięciem ich, gdzie się da, ale nie ma takich przypadków zbyt wiele. Widać, że pani Chrono coś tam mimo wszystko wie o chrześcijaństwie i kulturze europejskiej, a użyte określenia niosą jakiś przekaz, bardzo często silnie związany z ich pochodzeniem. Zresztą podziw wzbudza chociażby fakt, że mangaczka zdecydowała się na podróż po Europie, by zobaczyć miejsca, które zamierzała wykorzystać jako tło wydarzeń. Co więcej, wyniosła z tej wycieczki bardzo wiele, bo odwzorowanie lokacji jest tak wierne, że na podstawie rysunków spokojnie można odgadywać kraj, a nawet zabytki.

Strona graficzna mangi zachwyca – wszystko jest dopracowane i dopieszczone i na próżno szukać w Vassalordzie charakterystycznych dla komiksu japońskiego usterek. Projekty postaci są wyjątkowo przyjemne dla oka – otrzymujemy całe stado przystojnych panów, zbudowanych jak należy, ubranych według najnowszej mody, normalnie palce lizać. Warto wspomnieć, że oprócz ideałów na dwóch nogach jest tu sporo postaci zupełnie normalnych i przeciętnych. To dość istotny szczegół, który świadczy o warsztacie artystki – projekty nie są wykonane przez kalkę, a znajomość anatomii ma bardzo dobrą. O tłach wspomniałam już co nieco, są szczegółowe, należycie zakomponowane i przede wszystkim realistyczne, a nawet naturalistyczne. Chociaż pani Chrono nie stroni od rastrów i szarości, w mandze dominuje kontrast czerni i bieli. Kontur jest płynny i zróżnicowany, momentami trochę kanciasty. Vassalord to cukierek dla oka i chociaż pod tym względem wolę Peace Maker Kurogane, nadal uważam, że autorka jest znakomitą i w pełni profesjonalną artystką.

Vassalord jest jedną z ciekawszych mang o wampirach na polskim rynku. Chociaż nie brak tu humoru, a i wątek „romansowy” przewija się cały czas, komiks bliższy jest klimatem Hellsingowi niż mdłemu Vampire Knight. Mangaczka stworzyła szalenie barwne i ciekawe postaci, które wplątała w misterną fabularną pajęczynę. Co prawda nadal żałuję, że pewne wątki nie znalazły rozwiązania, ale i tak jestem pełna podziwu, jak sprawnie udało się pani Chrono to wszystko zakończyć, nie serwując przy okazji czytelnikom steku bzdur. O dziwo, nawet antagonista prezentuje się nie najgorzej, mimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na porażkę. Zresztą nie brakuje w Vassalordzie bohaterów, którzy aż się proszą o jakąś dodatkową historię, niekoniecznie z udziałem Cherry'ego i Rayflo. Cóż, mam nadzieję, że mangaczka wróci kiedyś do tej opowieści, tymczasem pozostaje mi się cieszyć tymi siedmioma tomami przedniej zabawy.

moshi_moshi, 25 grudnia 2013

Recenzje alternatywne

  • Amarth - 23 października 2008
    Ocena: 9/10

    Nie całkiem honorowe krwiodawstwo, czyli opowieść o wampirach – podejście n­‑te. więcej >>>

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Mag Garden
Wydawca polski: Studio JG
Autor: Nanae Chrono
Tłumacz: Paulina Ślusarczyk-Bryła

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Studio JG 7.2012
2 Tom 2 Studio JG 10.2012
3 Tom 3 Studio JG 11.2012
4 Tom 4 Studio JG 2.2013
5 Tom 5 Studio JG 4.2013
6 Tom 6 Studio JG 10.2013
7 Tom 7 Studio JG 11.2013