Dogs: Bullets & Carnage
Recenzja
Po – nie da się ukryć – kilku słabszych tomach Miwa Shirow odzyskał formę i ósmy tom Dogs prezentuje się już całkiem nieźle. Jego motywem przewodnim jest wątek Angeliki Einstürzen, która okazuje się jeszcze bardziej demoniczna niż wydawało się to na podstawie lektury poprzednich tomów. W końcu następuje konfrontacja między bohaterami a Angeliką, aczkolwiek, jak można było się na tym etapie spodziewać, nasza nemezis wychodzi z niej w zasadzie bez szwanku; niemniej dowiadujemy się kilku istotnych szczegółów o tej ważnej postaci. A poza tym po raz pierwszy od kilku tomów postacie dostały okazję, aby usiąść, porozmawiać i wyjaśnić sobie kilka spraw, przy okazji oświecając i czytelnika.
Jakkolwiek w ósmym tomie Dogs: Bullets & Carnage nie brak przemocy, schodzi ona na drugi plan, stając się jedynie motorem napędzającym fabułę. O ile w poprzednich tomach można było odnieść wrażenie, że autor prezentuje walkę dla samego tylko zapełnienia kadrów, bez pomysłu na jej wykorzystanie fabularne, tak tutaj każde starcie pokazuje zarazem nowe oblicze bohaterów. Przykładowo, Magato – wcześniej jednowymiarowy, pozbawiony celu i z charakterem niewykraczającym poza obłąkańczą żądzę krwi – tu okazuje się postacią równie tragiczną, co Bishop czy Heine. Zresztą, nie tylko on; w ósmym tomie dawni wrogowie stają się sojusznikami, a wśród dotychczasowych przyjaciół zaczynają się pierwsze prawdziwe niesnaski.
Obwoluta eksponuje tym razem żeńską część obsady, tj. Naoko i Nill, z Heinem i paroma mniej ważnymi postaciami na drugim planie. Przyznam, że na mnie przynajmniej obwoluty tej mangi – przeładowane szczegółami i mało czytelne – w większości przypadków nie robiły zbyt dobrego wrażenia, ale akurat ta z ósmego tomu została całkiem zgrabnie zakomponowana. A niezależnie od walorów estetycznych (czy też ich braku), trzeba powiedzieć że taka dodatkowa ochrona bardzo przedłuża żywotność komiksu.
Cóż, nie można powiedzieć, aby strona wydawnicza recenzowanego tomu różniła się zbytnio od poprzednich. Numeracja stron zniknęła całkowicie (względnie nie ma jej prawie wcale, bo kto wie – kilka cyferek mogło umknąć mej uwadze na paru stronach), ale poza tym nadal jest to przyzwoity standard Waneko, z dobrym papierem, dobrym drukiem i tłumaczeniem wysokiej jakości. Zwraca uwagę bardzo dobre liternictwo – nie lada to sztuka tak dobrze wkomponować tekst w rysunek, szczególnie w takiej mandze jak Dogs, w której wydawca wykonał dodatkową pracę polegającą na usunięciu japońskich, a wstawieniu polskich onomatopei. Na większości stron zamieszczone zostały wewnętrzne marginesy, dzięki czemu przy lekturze nie występuje jakże częsty problem z siłowym rozginaniem tomiku. Podsumowując część „wydawniczą” trzeba stwierdzić, że chyba tylko osoba przyzwyczajona do luksusowych wydań komiksów zachodnich mogłaby mieć do Dogs zastrzeżenia, a i to najwyżej natury estetycznej, bo niedociągnięcia – jakkolwiek istnieją – nie psują lektury.
Recenzowany tomik nie zawiera dodatków, chyba żeby za takowy uznać dwie strony reklam zamieszczone na samym końcu czy też kolorową ilustrację na wstępie. Biorąc jednak pod uwagę, że przeciętny czytelnik zadowala się samym komiksem (i nie są mu już potrzebne fanarty, blogowate wynurzenia autora czy też mało wyraźne zdjęcia), nie sposób czynić z tego jakikolwiek zarzut wobec wydania.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 6.2013 |
2 | Tom 2 | Waneko | 8.2013 |
3 | Tom 3 | Waneko | 10.2013 |
4 | Tom 4 | Waneko | 12.2013 |
5 | Tom 5 | Waneko | 2.2014 |
6 | Tom 6 | Waneko | 4.2014 |
7 | Tom 7 | Waneko | 6.2014 |
8 | Tom 8 | Waneko | 8.2014 |
9 | Tom 9 | Waneko | 10.2014 |
10 | Tom 10 | Waneko | 12.2014 |