Beast Master
Recenzja
W poprzednim tomiku, po tym jak Leo uratował Yuiko, chłopak powiedział, że jej życie było dla niego o wiele cenniejsze niż pamiątka po matce. Od tamtej pory jednak relacje między nimi nie uległy żadnym zmianom. Kiedy Sasamoto stwierdza, że zachowują się jak para, i wyraża zdziwienie, że nie są razem, Yuiko bardzo się peszy. W efekcie nazywa Leo dzieciakiem i wtedy na jaw wychodzi, że de facto jest on o rok starszy od niej. A na dodatek za kilka dni skończy 18 lat i osiągnie pełnoletniość. Yuiko ma dylemat: jaki prezent wypada kupić komuś tak bliskiemu: przyjacielowi, ale jednak nie chłopakowi? Ten problem schodzi jednak na daleki plan, kiedy Leo na jej oczach zostaje potrącony przez samochód… A to dopiero początek nieprzyjemnych wypadków związanych z przeszłością chłopaka, którą Yuiko wreszcie pozna w całości. Oj, będzie się działo…
Drugi i ostatni tomik Beast Master w zasadzie zawiera tylko dwa rozdziały historii właściwiej i jeden bonusowy. Dzieje się zatem dużo i szybko, co nie znaczy, że źle. Historia po prostu jest poprowadzona sprawnie, bez dłużyzn i komplikowania bohaterom życia bardziej niż to konieczne. Zastosowane tutaj rozwiązania fabularne są z pewnością schematami spotykanymi nieraz w mangach shoujo, ale zostały dobrze skomponowane i wykorzystane. Co tu kryć, omawiana manga jest jednym z moich ulubionych romansów i uważam, że jako całość wypada wyjątkowo uroczo, a przy tym nie jest przesłodzona. Rozdział dodatkowy również wyszedł bardzo ładnie i sprawia, że manga pozostawia naprawdę pozytywne wrażenie. Jest lekka, potrafi rozśmieszyć i generalnie ma w sobie „to coś”.
Kilka słów należy się również oneshotowi zamieszczonemu w tym tomiku. Nosi on tytuł Cactus Summer Surprise i jest wyjątkowo długi, bo mieści się na aż 81. stronach, co oznacza, że zajmuje blisko połowę mangi. W moim odczuciu jest tak samo dobry jak historia właściwa, co, nie oszukujmy się, zdarza się dość rzadko. Opowiada o licealistce Akirze i jej starym przyjacielu Kaito Amemiyi, z którym dawno temu pokłóciła się i odtąd trwają w stanie niekończącej się wojny. Dziewczyna ma nietypowe hobby: hoduje kaktusy. Z chęcią przygarnia więc roślinkę, którą dostała od szkolnej pielęgniarki. Pojawia się jednak dość poważny problem – w pewnym momencie, podczas kolejnej sprzeczki z Kaito, kaktus zamienia się z nim duszami… Brzmi idiotycznie? Wcale nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Jednym z głównych bohaterów jest duch, realizmu więc nie należy tutaj szukać, ale cała reszta potrafi bardzo pozytywnie zaskoczyć. To po prostu naprawdę ciepła, zabawna, a chwilami naprawdę wzruszająca (przyznam się, że podczas ostatnich stron byłam bliska łez) historia. Z pewnością warta uwagi.
Wydanie prezentuje nienajgorszy poziom. Tłumaczenie jest mocno stylizowane na język młodzieżowy – da się to odczuć zwłaszcza w przypadku Cactus Summer Surprise – i moim zdaniem efekt jest całkiem niezły, na pewno bez poważniejszych wpadek, o ile mogę stwierdzić. Błędów językowych ani innych tego typu nie znalazłam, trafiła się natomiast jedna literówka – na stronie 138. bohaterka mówi „dałam tego kaktusa Amemi”, kiedy nazwisko bohatera brzmi „Amemiya”. Jest to jednak zwykłe przeoczenie, nic poważnego. Obwoluta została utrzymana w podobnym stylu jak przy poprzedniej części i prezentuje się całkiem ładnie, a co najważniejsze, dobrze zabezpiecza tomik. Do jakości papieru i druku nie mam większych zastrzeżeń, są w porządku. Nie zniknął największy problem poprzedniej części. Kiedy porównuję z polską wersją amerykańskie wydanie Beast Master, którego jestem szczęśliwą posiadaczką, nadal widzę, że brakuje w niej całkiem sporych fragmentów większości stron.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 1.2014 |
2 | Tom 2 | Waneko | 3.2014 |