Fullmetal Alchemist
Recenzja
Po dwóch dość sielankowych tomach akcja znowu przyspiesza. Chociaż tym razem nie tylko bracia Elric rozrabiają. Motorem wszystkich zdarzeń są nowi przeciwnicy, których poznaliśmy w poprzednim tomie. Przeciwnicy, którzy wiedzą stanowczo za dużo o transmutowanej duszy Al'a i chcą tę wiedzę wykorzystać. Zaś miejscem wszelkiego rodzaju pogoni, walk i odkrywania tajemnic sprzed lat nadal miasto Dublith. Dobra, było bardzo ogólnie, teraz czas na trochę szczegółów: Alphonse uczy się samodzielnego podejmowania decyzji, Ed daje przykład krasomówczej mowy, Mistrz bierze sprawy chłopców w swoje (niebezpieczne) ręce, a do tego wszystkiego włącza się jeszcze prezydent King Bradley. Dzieje się naprawdę sporo. Jakby tego było mało, ostatni rozdział kończy się niesamowitym odkryciem, które może wywrócić do góry nogami całą fabułę… Czy to wystarczy jako zachęta? Zatem siódmy tomik w rączki i czytać!
Teraz słowo o technice.Tom wydany został tak samo, jak poprzednie części. Humor (oraz jego tłumaczenie) trzyma poziom, podobnie jak kreska oraz kadrowanie. Na samym końcu znajdziemy garść bonusów: kilkustronicowy epizod z podporucznikiem Havocem w roli głównej, jeden pasek komiksowy i cała strona komiksu o autorce, otrzymującej nagrodę wydawnictwa Shogokkan w kategorii „najlepsza manga dla chłopców”. Gratulujemy. Chociaż, o ile się orientuję fanów płci żeńskiej FMA także nie brakuje…