Berserk
Recenzja
Guts zabiera Beherit hrabiego jako „zapłatę” za zgładzenia okrutnika. Poznaje także tajemne przejście prowadzące do zamku, ale zanim udaje mu się obmyślić jakiś plan, do kryjówki Vargasa wpada pałający zemstą kapitan Zondark. Nie jest już człowiekiem, ale marionetką kontrolowaną przez cząstkę hrabiego, a przy tym okazuje się o wiele groźniejszym przeciwnikiem niż w swej dawnej, ludzkiej formie.
Drugi tom Berserka ukazuje trend, który dominuje przez większą część mangi. Przerażające demony, po wielokroć potężniejsze od śmiertelników, mają tak absurdalnie wielką przewagę, że wygrana zdaje się niemożliwa. By przetrwać i zgładzić sługi zła, Guts potrzebuje nie tylko umiejętności i siły oręża, ale także niezachwianej determinacji i wsparcia towarzyszy. Co prawda Puck na razie głównie lata i męczy go moralizatorską gadką, ale widać wyraźnie, że budzi w czarnym szermierzu dawno zapomniane emocje, skrywane pod maską zimnego zabójcy.
Polskie wydanie na razie wydaje się konsekwentne i tom drugi nie ustępuje pierwszemu pod żadnym względem. Ucieszył mnie zwłaszcza fakt, że recenzowany wolumin miał dokładnie tę samą wysokość co poprzedni, bo jest to rzecz wciąż jeszcze szwankująca w wielu przypadkach, nawet przy korzystaniu z usług tej samej drukarni. Intensywnie szukałem, ale nie dostrzegłem usterek, artefaktów ani innych wad druku.
Zupełnie bez marudzenia się nie obędzie, a to dlatego, że łamanie tekstu w dymkach w kilku miejscach mocno kłuje w oczy. Nie są to drobne wypowiedzi gdzieś w kącie kadru, ale dialogi umieszczone na samym środku strony, pisane wielką czcionką. Nie dałoby się tak choćby na stronie 61 z „Napraw- / dę jest / wybitnym / szermie- / rzem…!!!” zrobić „Naprawdę / jest…”? Niby drobiazg, ale skoro reszta wydania jest w zasadzie bez zarzutu, to warto poświęcić nieco więcej czasu na sprawdzenie podczas DTP, aby to, co bardzo dobre, było już perfekcyjne.
W tłumaczeniu nie dostrzegłem wątpliwych sformułowań, jak obecne w pierwszym tomie „sorry”. Guts wciąż wyraża się beztrosko i można półżartem rzec, że idzie z duchem czasu, ale nie dodaje do swej nienagannej polszczyzny mowy Szekspira. Zastanowiło mnie jedynie nagminne wrzucanie wielokropków… do… każdej… wypowiedzi… W pierwszym tomie też była to stosunkowo powszechna praktyka, ale w drugim zjawisko urosło do rozmiarów istnej plagi. Po raz kolejny powtórzę przy tej okazji swoją mantrę – niezależnie, czy podobnie jest w tekście źródłowym, czasami ingerencja w materiał zajść musi, choćby miały to być zmiany czysto kosmetyczne.
Drugi tom nie uchował się przed dodatkiem reklam na ostatnich stronach. Krótka informacja na temat Mega Mang, a zwłaszcza Klanu Poe, ma zapewne skłonić do sięgnięcia po te tytuły odbiorców, którzy na Berserka trafią przypadkiem, bo w dobie internetu takie zachęcanie fanów mangi wydaje się zbędną fatygą.