Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 kreska: 5/10
fabuła: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 5
Średnia: 6,2
σ=0,98

Wylosuj ponownieTop 10

PQ Angels

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1997
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • PQエンジェルス

Sailor Karaluchy atakują, czyli całkiem udana komedia magical girls, stworzona przez jedną z najważniejszych autorek gatunku.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Tego, co zrobiła dla gatunku magical girls Naoko Takeuchi, nie da się przecenić. Po ogromnym sukcesie, jaki odniosła Czarodziejka z Księżyca, autorka mogła pójść najłatwiejszą drogą, czyli po prostu strzelać kolejne tytuły oparte na tym samym schemacie. Jednakże po dokończeniu Hasło brzmi: Sailor V (którą zaczęła jeszcze przed powstaniem Czarodziejki…), Naoko poszła w inną stronę. Stworzyła tytuł, który był bezpretensjonalną komedią, wyśmiewająca po części zrewolucjonizowany przez nią gatunek. Tytuł, który miał szansę być naprawdę udaną mangą…

P­‑ko i Q­‑ko to dwie kosmitki pochodzące z planety Fuiren. Na ojczystym globie były agentkami sił specjalnych. Niestety pewnego dnia zaginęła ich królowa. Dziewczyny wyruszyły więc na poszukiwania, a że ślad prowadził na Ziemię, tam właśnie skierowały swoje kroki. Kłopot niestety polega na tym, że zaraz po przybyciu na Błękitną Planetę obie dziewoje zmieniają się w karaluchy. Co więcej, jedyną metodą odzyskania ludzkich postaci jest pocałunek. Brzmi niewesoło? No to dodajmy, że po Ziemi pałęta się stado nieprzyjemnych typów o ksywkach żywcem wyjętych z katalogu sklepu sprzedającego środki owadobójcze. Ale gdzie tym niemilcom do dwójki karaluchowatych magical girls, z równą wprawą miotającymi atakami związanymi z jedzeniem, jak i pokazującymi majtki! Aha, jednym ze świętych praw naszych pań jest zakaz wchodzenia w relacje uczuciowe z ludźmi. I dopiero tu zaczynają się schody…

Tak, pech (lub szczęście) chciał, by moment ich przybycia na Ziemię zauważył niejaki Ouji Hagemashi (co oznacza ni mniej, ni więcej, tylko „Książę Stymulujący”). Chłopina, widząc dwójkę podejrzanych dziewcząt na lotnisku, wziął je niezwykle przytomnie za terrorystki. Wyobraźcie sobie zatem jego minę, kiedy następnego dnia, na pustym do niedawna placu budowy naprzeciwko jego domu pojawiła się olbrzymia budowla w starojapońskim stylu, a jej mieszkankami okazały się nasze fanserwiśne odpowiedniki Bin Ladena, puszczające sobie ot tak fajerwerki. P­‑ko i Q­‑ko generalnie rozumieją, co i jak na Ziemi, przynajmniej w teorii, bo gdy przychodzi do praktyki, zaczynają się problemy. Na dodatek Ouji wpadł wyraźnie P­‑ko w oko i jakby tego było mało, poznał sekret obu dziewcząt. Jego rodzina zaś szybko nawiązuje nić przyjaźni z nowymi, może i nieco ekscentrycznymi, ale jednak miłymi sąsiadkami.

PQ Angels to manga, która sprawia od samego początku wrażenie pisanej na tzw. „fazie”. Nie wiem, co autorka piła/paliła podczas wymyślania scenariusza, ale jestem pewien, że bawiła się przy tym świetnie. Po poważnej w gruncie rzeczy Czarodziejce… stworzyła bowiem mangę, która zdaje się być kpiną z magical girls. Już sama konwencja „Sailor Karaluchów” zalatuje ciężkim absurdem, a im dalej, tym lepiej. Jeśli komuś purnonsensem pachniały „Księżycowe perełki, różowe cukierki”, to tutaj nazwy ataków wskakują na jeszcze wyższy poziom absurdu, gdzie ciasto jabłkowe można przemieszać się krwią Chrystusa, a przemianie towarzyszy radosne „La Cucaracha!”. Czego jak czego, ale humoru w PQ Angels nie brak. Jest on zresztą najmocniejszą stroną tego komiksu. Podobnie jest z postaciami, które są całkiem sympatyczne i dają się lubić.

Ciut gorzej jest z kreską. Wiadomo, że Takeuchi z upodobaniem stosuje te same projekty postaci. Tu w rolach głównych wystąpiły bohaterki litościwie nieprzypominające głównych bohaterek Czarodziejki z Księżyca, ale jakby porównać P­‑ko i Q­‑ko do kontrolowanych przez Galaxię sailorek z ostatniej serii, to podobieństwa nasuną się automatycznie. Zwraca uwagę fanserwis, który nie ma już tak stonowanego charakteru. Obie bohaterki latają bowiem w kusych kostiumikach, wykonują masę akrobacji, a ich dość swobodne charaktery dają dodatkowo okazję do licznych fanserwiśnych ujęć. Co jednak warto zauważyć, wypada to wszystko całkiem naturalnie, a humorystyczny charakter takich scen nadaje im lekkość.

No dobrze, wszystko cacy, gdzie więc jest haczyk? Otóż w tym, że manga została przerwana po opublikowaniu czterech rozdziałów. Ktoś w wydawnictwie Kodansha zgubił bowiem materiały, które autorka przyniosła w związku z planowanym wydaniem mangi w wersji tomikowej – scenariusz, szkice i rysunki szlag trafił. Było tego na tyle dużo, że Takeuchi załamała się. Zerwała współpracę z wydawcą (ponoć nie był to pierwszy taki przypadek) tuż przed decyzją o opublikowaniu pierwszego tomu przygód P­‑ko i Q­‑ko. Tak też zakończyła się historia tej mangi, gdyż nawet w roku 1999, po ponownym nawiązaniu współpracy między Takeuchi a Kodanshą, do tematu już nie wrócono. A szkoda…

Nie twierdzę, że to manga wybitna, o nie. Po prostu PQ Angels ma w sobie świeżość pomysłowo skonstruowanej historii, a radosny absurd, którym ten komiks wypełniony jest po brzegi, nadaje mu lekkości i sprawia, że po prostu przyjemnie się go czyta. Żadna inna z późniejszych mang Naoko Takeuchi nie miała już tego – sprawiały one raczej wrażenie rzeczy wymuszonych i robionych na siłę. Żadna też nie odniosła już znaczącego sukcesu. Wraz z klapą PQ Angels w zasadzie kończy się najbardziej udany okres twórczości Naoko Takeuchi, która mimo wszystko pozostała autorką jednego tytułu. Z drugiej strony: tytułu, który zmienił oblicze japońskiego komiksu, a tamtejszą popkulturę rozsławił na całym świecie. I tylko szkoda, że PQ Angels nie miało nawet szansy na zaistnienie w szerszej świadomości fanów, bo kto wie, może wówczas wszystko potoczyłoby się inaczej?

Grisznak, 5 lutego 2011

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Kodansha
Autor: Naoko Takeuchi