Manga
Shiroi Kumo
Śmierć bardzo bliskiej osoby może się przydarzyć każdemu, czy to dziecku, czy też staruszkowi. Choć dla obojga będzie to wielki cios, to przyjmą ją inaczej. Ale śmierć to jeszcze nie koniec życia.
Recenzja / Opis
Ta króciutka manga, składająca się z dwóch niezależnych rozdziałów, potrafi chwycić za serce. Shiroi Kumo to opowieść o życiu, śmierci i miłości, przedstawiona w sposób prosty, a dzięki temu bliski.
Pierwszy rozdział opowiedziany jest z punktu widzenia starego pieska, kundelka – Shiro. Wychowany przez Babcię, był świadkiem jej śmierci. Obserwował ostatnie chwile staruszki, gdy kochający ją Dziadek zajmował się nią najlepiej, jak tylko potrafił. Po jej śmierci zostali sami – Dziadek, mimo iż żyjący w rodzinie wielopokoleniowej, to jednak będący trochę na uboczu, oraz piesek. Obaj stracili ukochaną osobę i obu już bliżej do świata „po drugiej stronie” niż tego doczesnego, obaj też o tym dobrze wiedzą. Te trzy postaci łączy także pewien przedmiot: plastikowa butelka z wodą. To z niej Dziadek po raz ostatni w życiu poił spragnioną Babcię, to ją po śmierci Babci nosił cały czas przy sobie jako ostatnią pamiątkę, która została po ukochanej, to ona spoczęła w niewielkim grobie w rogu ogrodu, gdzie pochowano Shiro, to ją piesek zabrał do Babci, już „po drugiej stronie”.
Smutna opowieść z nutką nadziei na końcu. Śmierć jest tutaj ukazana jako coś bardzo bolesnego, co na zawsze potrafi odmienić czyjeś życie, ale jednocześnie pozostaje czymś naturalnym, z czym należy się pogodzić, bo spotka ona każdego i nikt przed nią nie ucieknie. Różne są okoliczności śmierci, tak samo różne są sposoby jej przyjmowania, czymś innym jest śmierć ukochanej, gdy jest się młodym i ma się jeszcze większość życia przed sobą, a czymś innym śmierć najbliższej osoby, kiedy samemu jest się już u kresu życia, a ta osoba stanowiła dla nas praktycznie wszystko. Upływający czas przyzwyczaja człowieka do nowej sytuacji, jednak to wcale nie musi oznaczać, że zapomina on o tych, którzy odeszli. Ten, kto stracił kogoś bliskiego, wie, jakie to uczucie.
W opowieści subtelnie pokazane jest także, jak na śmierć Babci reagują młodsze pokolenia. Pewnego razu, przypadkowo lub nie, córka (lub synowa) depcze cenną pamiątkę po Babci (rzeczoną butelkę), i mimo że przeprasza, dorzuca jednocześnie, że jest powód, by ją wyrzucić. Dziadek trzyma ją przy sercu, traktując jako swego rodzaju ucieleśnienie Babci, a ktoś inny chce się tego pozbyć. Dla niego wyrzucenie butelki mogłoby być jak ponowna śmierć ukochanej. Może dla tej, która nadepnęła butelkę, był to tylko niepotrzebny śmieć, a jej przechowywanie ewentualnie przejawem „głupiej” sentymentalności, ale to też pokazuje, jakie może powstać niezrozumienie międzypokoleniowe. Tak naprawdę Dziadka rozumie tylko Shiro, a Shiro – Dziadek, obaj starzy, u kresu życia.
W drugiej opowieści poznajemy pracownika biurowego – Kuratę. Pewnego dnia zauważa on niezdarnie idącego chodnikiem niedźwiadka, który co chwila się przewraca. Tym niedźwiadkiem okazuje się uczennica, Akebi Satou, która z roztargnienia zapomniała ściągnąć swój kostium przed wyjściem do szkoły. Kurata zakochuje się w dziewczynie. Po rozmowie dowiaduje się, że Akebi jako niedźwiadek pomaga w przyciąganiu klientów do restauracji swego ojca.
Tu także mamy do czynienia ze stratą bliskiej osoby. Akebi, będąc jeszcze dzieckiem, straciła mamę. Dla niej mogło wydawać się to niesprawiedliwością, czymś, co nie powinno się jej przydarzyć. Ojciec prowadził niewielką restaurację, nie mógł więc poświęcać córce tyle czasu, co matka. Mała Akebi doszła do wniosku, że po prostu nikt jej nie kocha, że została sama na świecie, a wszyscy ludzie są dla niej obcy, nienawidziła ojca (dziecięcą nienawiścią). Oczywiście tak, jak to często bywa w przypadku dzieci, była za bardzo zapatrzona w siebie i w to, jak śmierć matki wpłynęła na nią i jej życie. Trochę tak, jakby tylko dla niej umarła, a przecież ojciec także musiał to mocno przeżyć. Teraz na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za wychowanie córki oraz utrzymanie domu. Gdy Akebi to zrozumiała zaczęła pomagać ojcu w pracy, spędzając wiele godzin w przebraniu niedźwiadka.
Kurata w tej opowieści nie stanowi tylko specyficznego narratora, lecz aktywnie oddziałuje na Akebi. Zakochuje się w dziewczynie (czy też jest zauroczony) i chce z nią „chodzić”. Oczywiście ona odmawia, jednak to nie oznacza końca ich znajomości. Nie unikają siebie nawzajem, lubią ze sobą rozmawiać, zaczyna łączyć ich coś na kształt przyjaźni. Trochę naiwne jest to, jak szybko i z jaką łatwością Akebi opowiada o swojej przeszłości Kuracie, mimo iż ten jest jej prawie obcy. Jednak przecież nieraz łatwiej jest otworzyć się przed kimś obcym, z kim nie jesteśmy związani, niż przed bliskim, przed którym możemy czuć wstyd, skrępowanie. Akebi nie została uwięziona w swojej przeszłości. Pomimo ciężkich chwil, jakie musiała przeżyć (a może właśnie dzięki nim), potrafi teraz docenić drobne szczęścia, które trafiają się na co dzień. Temu, kto ich nie zauważa, trudniej jest być szczęśliwym.
Fabuła nie jest porywająca. To nie ona sprawia, że ten tytuł jest interesującą pozycją. Treść stanowią zwykłe koleje życia w japońskiej wiosce i mieście, ale równie dobrze można by przenieść ją w każde inne miejsce na świecie. Nie ma w niej nic, co by zaskakiwało oryginalnością, co byłoby nowatorskie, bo życie w swym rozkładzie statystycznym z reguły takie nie jest. Może wydarzenia z Shiroi Kumo nie są codziennością, bo nie na co dzień w życiu człowieka umiera bliska dla niego osoba, ale jednocześnie są czymś, co przydarza się każdemu z nas. No i właściwie ile można zmieścić na szesnastu stronach, a tyle sobie liczy każdy z rozdziałów? Ledwo to starczy, by nakreślić sytuację i przekazać to, co autorka chciała przekazać.
Pod względem graficznym manga ta prezentuje się w najlepszym wypadku średnio, jednak nie ładnej kreski oczekuję przede wszystkim od tego typu tytułów, lecz ciekawej treści. Z bardziej rzucających się w oczy elementów wymienię choćby twarze okrągłe jak księżyc w pełni. Taki rysunek jednak także ma swój urok – np. bardzo podoba mi się wyrazisty sposób przedstawienia twarzy Dziadka. Potrafi emanować bardzo silnymi uczuciami, oddając stan ducha jej właściciela. Mówiąc prościej – to nie twarz jest źródłem uczuć, lecz wnętrze postaci. Ogólnie rzecz ujmując, kreska jest niedokładna, mało szczegółowa, bez dbałości o zachowanie odpowiednich proporcji czy perspektywy, ale, jak już wspominałem, rysunek jest tu tylko tłem dla całej historii.
Pewną trudność sprawia mi ocena tej mangi, gdyż pierwszy rozdział cenię wyżej niż drugi. Stosując się do zasad statystyki, ocenę końcową stanowić będzie średnia arytmetyczna obu rozdziałów, przy czym pierwszemu dałbym 9. Śmierć Babci, perypetie z butelką i kundelkiem Shiro – same wydarzenia są niczym przy refleksji nad nimi. Ja uważam, że tytuł nie musi mieć dobrej strony graficznej i porywającej fabuły, a postaci mogą być przeciętne – ostateczna ocena sięga dużo dalej, do pytania: „Co ja, jako odbiorca, zyskuję, czytając ten tytuł?” I bynajmniej nie mam tu na myśli jakichkolwiek dóbr materialnych.
Zwycięzca siódmej edycji Ikiman Newcomer Comic Award w kategorii mangi jednotomowej – Shiroi Kumo, jest tytułem, po który warto sięgnąć. Szczególnie mogę polecić go osobom, które lubią snuć refleksje nad szeroko pojętym życiem oraz nie boją się i nie wstydzą się wzruszyć. Odradzam miłośnikom akcji, przemocy i nagości – to zdecydowanie nie dla Was. Tak życie, jak i recenzja mają co najmniej jedno wspólne – oba się kiedyś kończą.
Recenzje alternatywne
-
Tablis - 7 lutego 2015 Ocena: 9/10
Zbiór krótkich opowiadań o wspomnieniach, trwaniu i przemijaniu. więcej >>>
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Shogakukan |
Autor: | Hisae Iwaoka |