Manga
Angel Dust
- エンジェル/ダスト
Asparanoiks, wódz Galów z Asteriksa, bał się, że niebo spadnie mu na głowę. Bohaterce Angel/Dust spadł tylko emulator. Ale problemów i tak wynikło z tego niemało.
Recenzja / Opis
W potocznym rozumieniu „emulator” oznacza urządzenie lub program, który ma symulować działanie innego urządzenia lub programu. Ot, choćby emulatory starych konsol i komputerów, dzięki którym na pecetach możemy grać do woli w gry z NES‑a, SNES‑a czy Atari. Trudno powiedzieć, czy wiedziała o tym wszystkim Yuina Hatori, uczennica pierwszej klasy liceum, modelowy przykład moé dziewczęcia w okularach. Prawdę rzekłszy, nie miało to większego znaczenia, bo kiedy w trakcie rozpaczliwej próby niespóźnienia się na lekcje spadła jej prosto z nieba na głowę anielica, ostatnią rzeczą, jaka zajmowała naszą bohaterkę, były niuanse techniczne. Że niby futurystycznie ubrana skrzydlata panna twierdzi, że jest jakimś akumulatorem? Wentylatorem? Nie, tym… no… emulatorem? I coś bredzi o tym, że szybko musi zawrzeć z kimś kontrakt? Kogo to obchodzi, wzorowa uczennica nie ma prawa spóźnić się do szkoły! Niestety, brak rozwagi w postępowaniu z pierzastym bishoujo ma dość zaskakujące rezultaty. Oto bowiem kontrakt zostaje zawarty za pomocą całusa i to bynajmniej nie w policzek.
Rozpalona niczym reaktor w Czernobylu na „pięć minut przed” Yuina niespodziewanie stwierdza, że chyba coś jest nie tak, bo widzi kosmos i gwiazdy. Nie, zwykły pocałunek raczej nie sprawiłby, żeby dziewczę, nawet tak niewinne, odleciało aż tak wysoko. Powoli sprawy się wyjaśniają. Seraph (towarzystwo wielce oryginalnych ksywek bohaterów mang i anime rośnie z każdym dniem), nasza upadła (z nieba, oczywiście) biodroidka‑emulator, okazuje się przybyszką z innego świata. Jego mieszkańcy, aby rozładować naturalną u swojego gatunku żądzę walki, organizują pojedynki toczone za pośrednictwem własnych emulatorów. Dzięki kontraktowi człowiek może połączyć się z takim robotem i przejąć kontrolę nad jego ciałem podczas walki. Podczas aranżowanych starć emulatorów nie odczuwa żadnych skutków obrażeń, życie nie jest zagrożone, wszystko cacy, pięknie, higienicznie i ekologicznie… tylko co, do pioruna, robi taki emulator w naszym świecie? I czy aby na pewno nie ma ich więcej? A jeśli są, to gdzie są?
Angel/Dust to krótka, jednotomowa manga, którą dość trudno umiejscowić pod względem kategorii. Mieści się gdzieś pomiędzy shounen a shoujo i niełatwo jednoznacznie określić jej przynależność gatunkową. Z shoujo łączy ją kreska, grzeczna, delikatna i raczej subtelna, do tego obrazki ze sporą ilością bieli w tle, tak typowe dla tego gatunku. Jeśli zaś chodzi o shounen – tematyka, piękne dziewczęta w rolach głównych oraz walki sterowanych przez nie emulatorów. W mandze nie pojawia się ani jedna postać męska, mimo zaś wspominanego na początku pocałunku, szukać w niej jakichkolwiek elementów yuri można równie skutecznie jak w np. Pokémonie. Ciekawostka, nieprawdaż? Niestety, tylko w teorii…
Problemem tej mangi jest jej nijakość. Autorka potrafi naprawdę dobrze rysować, ale pomysł, fabuła i rozwiązania są tak naiwne, sztampowe i przewidywalne, że błyskawicznie wprowadzają nudę. Akcja jest teoretycznie dość żwawa, ale co z tego, skoro kolejne jej etapy są tworzone przy niewolniczej wręcz wierności wobec najbardziej schematycznych zasad pisania scenariuszy. Czytelnika w pewnym momencie przestaje już całkiem obchodzić co i jak, po co bohaterka walczy, skąd emulatory wzięły się na Ziemi i czemu dawna najlepsza przyjaciółka Yuiny chce ją zniszczyć. Wszystko to czytelnikowi, kolokwialnie mówiąc, wisi. Bohaterki mają równie bogate osobowości, jak klawiatura, na której piszę ową recenzję. Odrobinę ciekawiej prezentują się ich emulatory, ale tylko odrobinę, bo przecież wiadomo, że ten dobry musi być biały, a ten czarny (noszący równie oryginalną ksywkę – Lucifer) – zły (wierność barwom charakterów zachowano nawet w kolorach włosów i strojów bohaterek, dobrze, że nie zębów…). Zły emulator w tej mandze mieszka, czarne ma skrzydła ten nasz koleżka – parafrazując (swoją drogą, niezbyt politycznie poprawny) wiersz Juliana Tuwima.
Szkoda, bo po eleganckim rysunku widać, jaki potencjał ma autorka. Czkawką odbija się tutaj syndrom „Zosi samosi” (pozostając przy klasyce polskiej poezji dziecięcej i Tuwimie). Gdyby scenariusz tej mangi napisał ktoś, kto zna się na rzeczy, pewnie powstałby co najmniej udany tytuł. Tak zaś mamy efektowny „cukierek dla oka”, coś, co może i miło się ogląda, ale raczej niezbyt miło czyta. Aż strach pomyśleć, jak porywające by to było przy większej liczbie tomów… choć istnieje druga, niezależna od tej manga, również poświęcona emulatorom. Miejmy nadzieję, że lepsza. Gdyby tylko mój emulator SNES‑a, na którym tyle lat grałem, przypominał Seraph, pewnie przechodzenie Final Fantasy VI byłoby dalece bardziej ekscytujące. Tylko gdzie tam podłączyć pada lub klawiaturę?
Technikalia
Rodzaj | |
---|---|
Wydawca (oryginalny): | Kadokawa Shoten |
Autor: | Aoi Nanase |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Angel Dust — recenzja mangi na Anime Forever | Nieoficjalny | pl |