Atak Tytanów
Recenzja
Po walce z tytanem kobiecym i jego pokonaniu niełatwo było powiedzieć, co będzie działo się dalej. I faktycznie, pojawienia się tytana zwierzęcego w tomie dziewiątym trudno było się spodziewać, tym bardziej ataku tytanów wewnątrz muru Rose. Albo doszło do przerwania murów i następne kilka tomów będzie przedstawiało dobijanie resztek ludzkości, albo dzieje się coś dziwnego. Tytani żabowaci przeskakujący ponad murami, ryjący w ziemi tytani kretowaci – dzięki wprowadzeniu tytana zwierzęcego otwierają się nieograniczone możliwości!
Wydarzenia tego tomu komplikują sytuację, która i tak już była złożona. Armia planuje jedno (głównie utrzymać obecne status quo), korpus zwiadowczy drugie (odbić mur Maria), tytani trzecie (zjeść smaczne mięsko), intencji rozumnych tytanów nie znamy, tak samo kościoła (który wie zastanawiająco dużo), a teraz doszedł jeszcze tytan zwierzęcy, jak się zdaje niepowiązany z żadną z powyższych grup. Są mangi, w których można przeczuwać, w jakim kierunku w przybliżeniu podąży fabuła, i Atak tytanów do nich nie należy. Z jednej strony to dobrze, z drugiej mam pewne obawy, czy będzie się to wszystko trzymało kupy. Dosłownie przed chwilą dowiedzieliśmy się, że w murach są uwięzieni tytani, którzy najwyraźniej je stworzyli. Jakim cudem nikt wcześniej nie zadawał sobie pytania, jak i przez kogo zostały skonstruowane, nie mieści mi się w głowie, ale zobaczymy, może Isayama cudownie z tego wybrnie.
Nagromadzenie akcji w tym tomie odbywa się kosztem postaci – w zasadzie obserwujemy niemal samych bohaterów pobocznych – w szczególności Sashę i Conny'ego. Jak można się domyślać, są oni poddawani serii traumatyzujących doświadczeń (innych w Ataku tytanów praktycznie nie ma). Nowe wątki są wciągające i wróżą jeszcze większe ilości traumy w przyszłości; pytanie, co ze starymi, bo te aktualnie stoją i czekają na lepsze czasy.
To już dziewiąty tom, więc do wielu rzeczy zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Grafika ciągle powoli się poprawia, dalej jednak prezentując różne stopnie brzydoty, czy to na dobre (tytani), czy złe (postacie…). Za to bardzo miło wypada w tym tomie tłumaczenie – jest krwiste i emocjonalne, pojawia się też zabawna atrakcja w postaci wieśniaków mówiących dokładnie tak, jakbyśmy się spodziewali, sugerując się najgorszymi stereotypami. Dzięki temu łatwo było się wciągnąć w akcję i nowe wątki. Tom dziewiąty łyknąłem ciągiem, a że skończył się w okropnym miejscu i z postaciami w budzącej nerwowość sytuacji, pozostaje czekać na tomik dziesiąty.