Uśmiech Kanoko
Recenzja
Trzeci tom przygód Kanoko ma taką samą formułę jak dwa poprzednie. Dziewczyna kontynuuje zmiany szkół, w każdej stając się samozwańczym „obserwatorem doskonałym” i mimowolnie odmieniając życie kolegów i koleżanek, a czasem zupełnie przypadkowych osób. Problemy poruszane w tej części wydają się znów o kilka tonów poważniejsze. Dużą rolę odgrywają tu sprawy „świata dorosłych”, nie zabrakło jednak miejsca dla odrobiny rozterek sercowych. Co by się jednak nie działo na kartach komiksu, możemy być pewni, że rozwiązanie okaże się pomyślne lub przynajmniej pomyślnie rokujące, a całość okraszona jest, jak zawsze, sympatycznym poczuciem humoru.
Warto też nadmienić, że oto pełzający romans Kanoko i Tsubakiego wchodzi na kolejny etap. Do chłopaka wreszcie dociera, jakie uczucia wzbudza w nim Kanoko. Dostrzega to również Momoko i ofiarnie ustępuje pola, decydując się nie wchodzić w drogę szczęściu dwójki swoich przyjaciół. Jedynie Kanoko zdaje się niczego nie rozumieć. Najwidoczniej dla dziewczyny, która po raz pierwszy otworzyła się na przyjaźń, miłość jest jeszcze zbyt dużym wyzwaniem. Kiedy mrukliwy chłopak postanawia wyłożyć kawę na ławę… Cóż, zobaczycie sami. Rozwiązanie to nie należy może do najbardziej oryginalnych, ale wyszło zabawnie i, co zapewne najważniejsze, daje możliwość dalszego prowadzenia fabuły. Tak, moi drodzy, chociaż gimnazjalne przygody Kanoko dobiegły końca, to przecież przed nią liceum i o tym opowiada osobna manga.
Jakość polskiego wydania tego tomu nie odbiega od poprzednich. Obwoluta jest tak samo soczyście różowa, a druk w środku tak samo lśniąco czarny, tłumaczenie tak samo zabawne i swobodne. I tak samo jak w poprzednich tomach muszę się do tego tłumaczenia przyczepić. Jak zawsze chodzi o nazwiska bohaterów. W pierwszym odruchu miałam szczery zamiar jedynie pochwalić. Na końcu tomiku pojawił się dodatek wyjaśniający znaczenia imion postaci, co bardzo mi się podoba. W trakcie lektury jednak moje zadowolenie zgasło.
W rozdziale otwierającym tomik pozwolono sobie na krok dla mnie niezrozumiały i przemianowano członków pewnej majętnej rodziny z Kaneari na Nowobogackich. Wyznam, że lekko mnie zatkało i musiałam przerwać lekturę w celu odzyskania oddechu. Krytyka tego zabiegu może wydać się hipokryzją, przecież sama sugerowałam wyjaśnianie znaczeń imion, ale nie w taki sposób. Akcja ciągle dzieje się w Japonii, wszyscy bohaterowie noszą japońskie nazwiska. Umieszczanie w takim środowisku osób nazwanych tak bardzo po polsku powinno wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Czytelnik oczekuje wyjaśnień. A skąd oni tam? To jacyś emigranci na dorobku? Kanoko o dociekliwym umyśle nie notuje w kapowniku bystrych przemyśleń na temat obcokrajowców? Oj nie, to tylko inwencja tłumacza, a czytelnik mangi jest na tyle nierozgarnięty, że łyknie wszystko bez pytania. Serce mnie boli, gdy to piszę, ale pewne pytania nasuwają się same. Dlaczego tylko Kaneari zostali przemianowani? Większość bohaterów ma ukryte w nazwiskach żarty. Dlaczego nie być konsekwentnym i nie przetłumaczyć w ten sposób każdego jak leci? Przecież wystarczyło dodać to jedno nazwisko do zbiorczej listy w dodatku i byłoby idealnie.
Cóż… Wytrę teraz klawiaturę z resztek jadu i dodam, że nie mam więcej krytycznych uwag. Poza pojedynczymi literówkami i sporadycznie uciętym dymkiem tomik ustrzegł się błędów. Szczerze polecam tę historię każdemu, wierząc, że chociaż moja przyjemność została nieco popsuta, inni mogą czerpać ją z lektury bez przeszkód.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 7.2015 |
2 | Tom 2 | Studio JG | 11.2015 |
3 | Tom 3 | Studio JG | 2.2016 |