Narzeczony Vahlii
Recenzja
Dwa lata po rozpoczęciu u nas wydawania mangi Shirayuki: Śnieżka o czerwonych włosach zostaliśmy uraczeni kolejnym dziełem spod ręki Soraty Akiduki – Narzeczonym Vahlii. Nie jest to jednak żadne nawiązanie do wspomnianego tytułu – to jednotomowa, zamknięta historia. Proszę się także nie sugerować tytułem – nie mamy do czynienia z jedną opowieść zajmującą cały tom, a ze zbiorem czterech one‑shotów tej autorki, powstałych na przestrzeni czasu, a tytułowa historia jest po prostu najdłuższą z nich. Cóż więc znajdziemy w środku?
W kolejności chronologicznej są to:
- Narzeczona Vahlii
- Kołysanka dla smoka
- Dowód ze srebrnej krainy
- Pędzel baśni
Aby jednak nie przeciągać recenzji tomikowej, nie będę się tutaj zagłębiała w historie w nich przedstawione – uczynię to w recenzji głównej. Wszystkie cztery opowieści to shoujo pełną gębą, w typowym dla tej autorki uroczym klimacie. Jest więc baśniowo, jest ona i on, pojawiają się różne formy uczuć pomiędzy nimi oraz różne przeszkody na drodze, które czasem się uda pokonać, a czasem nie. Generalnie opowieści są utrzymane w lekkim i optymistycznym nastroju, choć nie zabraknie tutaj słodko‑gorzkich akcentów. Mimo że miejsca na kreowanie świata i przedstawienie bohaterów jest malutko, to ta przestrzeń zostaje umiejętnie zagospodarowana na tyle, by wczuć się w każdą z historii. Nie są to jednak opowieści zawierające głębszy sens czy morał, ale raczej pełne uroku krótkie historyjki na jeden wieczór. Kto zna Shirayuki: Śnieżkę o czerwonych włosach, ten na pewno wie, co mam na myśli, bo obie pozycje są przesiąknięte charakterystycznym dla Akiduki ciepłym klimatem, zaś ich karty zapełniają bohaterki mające własne zdanie, a także uroczy przystojniacy. Kto zaś nie zna – ma okazję zapoznać się z twórczością tej autorki w miniaturce i sprawdzić, czy może nie zechce sięgnąć po więcej.
Tomik jest wydany w standardowy, wręcz ekonomiczny sposób. Jedyny kolorowy element to obwoluta, na której znajduje się tytułowa para z pierwszej opowieści. Cała reszta jest czarno‑biała – na próżno szukać tutaj kolorowych stron. Wysycenie druku trzyma poziom przez większość tomu, w moim egzemplarzu były tylko jedna czy dwie strony wyraźnie wyblakłe w porównaniu do reszty. Tłumaczenie jest równie urocze jak sama manga, a stylizacja w niektórych miejscach brzmi naturalnie, dobrze podkreślając klimat. Oprócz opowieści w środku znajdują się też krótkie dopiski odautorskie, które w harmonijny sposób dopełniają treść. Podsumowując, co prawda nie jest to żadne „dopieszczone” wydanie, jakimi ostatnio raczą nas różne wydawnictwa, jednak zawartość oraz sam fakt, że zbiór one‑shotów autorki znanej mangi również został u nas wydany, sprawia, że jeśli ktoś ma ochotę na uroczy zbiór historyjek spod znaku shoujo, to zachęcam do sięgnięcia po lekturę.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Studio JG | 3.2020 |