Tylko kwiaty wiedzą
Recenzja
Nie po raz pierwszy przyszło mi podczas lektury polskiego wydania przełknąć gorycz rozczarowania. Okładka i tytuł zdawały się jasno sugerować dzieło dość tandetne w treści i minimalistyczne graficznie. Zawartość natomiast okazała się opowieścią zaskakująco dojrzałą i realistyczną, pod względem graficznym przedstawioną wręcz mistrzowsko. Pełen zawodu wysoką jakością mangi, narzekam więc na brak możności narzekania.
Okazuje się, że w Japonii istnieją inne grupy wiekowe niż licealiści – główni bohaterowie są studentami. Więcej – ich relacje i zachowania temu odpowiadają, a manga poza przedstawianiem romansu stanowi ciekawy i bogaty opis życia na uczelni. Wydaje mi się on wyidealizowany, jednak nie traktuję tego jako wady – w końcu nie wszystkie mangi muszą być odbiciem mojego beznadziejnego i kalekiego żywota. Mimo pomniejszych problemów głównym bohaterom – Youichiemu i Misakiemu, w miarę się w życiu układa. Youichi przedstawiony jest jako lekkoduch, bez żadnych oporów podrywający Misakiego, choć ma jednocześnie dziewczynę. Charakter Misakiego stoi do tego w zdecydowanym kontraście: jest refleksyjny, cichy i wycofany. Wydaje się też, że coś, być może wydarzenia z przeszłości, go blokuje, ale nikt nie roztacza tutaj obrazu wielkich traum dręczących po nocach bohaterów. Jest to jeden z czynników, dzięki którym relacje protagonistów są wielowymiarowe i złożone, a śledzenie ich rozwoju stanowi prawdziwą przyjemność. Jak to zwykle w romansach bywa, postaci pobocznych nie ma zbyt wiele, naszkicowany wyraźniej zostaje w zasadzie tylko kolega Youichiego i profesor opiekujący się Misakim, ale za to są postacie, którym wykreowano własne życie, w realistyczny sposób splatające się z losami protagonistów. Budzą przy tym szczerą sympatię; ogólnie – widać, że poświęcono im dostatecznie wiele uwagi. Podsumowując ten temat – pierwszy tom broni się nie tylko jako romans, ale też opowieść obyczajowa.
Zgodnie z tytułem, regularnie pojawia się w tej opowieści motyw kwiatów, fabularnie podbudowany faktem, że Misaki zajmuje się nimi w ramach studiów na uczelni. Temat to zużyty, ale tutaj stosowany na tyle nienachalnie, że wzbogaca, a nie zuboża historię. Autorka potrafi przy tym kwiaty rysować, jak też ogólniej – potrafi rysować. Kreska jest zwiewna i lekka, co udaje się pogodzić z dużą dokładnością zarówno postaci, jak i ich otoczenia. Jak wspominałem okładka jest złym wskaźnikiem – to chyba najbardziej statyczna scena przedstawiona w całym tym tomie. Wnętrze jest dużo bardziej dynamiczne, bez przerwy coś się w kadrach dzieje i zmienia się perspektywa, co jest zgoła (i pozytywnie) nieromansowe.
Umieszczenie akcji wśród studentów przyniosło też dodatkową wartość, pozwalając czytelnikowi odpocząć od czytania mang napisanych w gwarze licealnej. Bohaterowie używają głównie neutralnego i naturalnie brzmiącego języka, co sprawdza się bardzo dobrze. Z reguły dobrze reaguję na używanie pełnych zdań i brak wielokrotnych wykrzykników przy co drugiej wypowiedzi. Spokojnie jest zresztą też w oryginale, a tłumaczenie okazało się chwalebnie wierne. Gdzie nie dało się przetłumaczyć wypowiedzi dosłownie wybrnięto doskonale, a cichą skargę Youichiego „Ale się porobiło…” uznaję za świetne podsumowanie wydarzeń pierwszego tomu.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 3.2015 |
2 | Tom 2 | Kotori | 5.2015 |
3 | Tom 3 | Kotori | 7.2015 |