Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

10/10
postaci: 10/10 kreska: 9/10
fabuła: 9/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 9,00

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 60
Średnia: 8,72
σ=1,27

Recenzje tomików

Wylosuj ponownieTop 10

Mój drogi bracie...

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 1975
Liczba tomów: 3
Wydanie polskie: 2014
Liczba tomów: 1
Tytuły alternatywne:
  • Brother, Dear Brother
  • Oniisama e...
  • おにいさまへ…
Tytuły powiązane:
Gatunki: Dramat
Widownia: Shoujo; Postaci: Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm, Shoujo-ai/yuri

Te rozpuszczone nastolaty i ich wydumane problemy oraz reszta wielkich tragedii w obiektywie mistrzyni komiksu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Grisznak

Recenzja / Opis

Odkąd na początku XX wieku bogaty świat zachodni wymyślił nastoletniość, przed ludzkością otwarły się bramy raju. Tych kilka ukradzionych lat cudownego zawieszenia między dzieciństwem a dorosłością, kiedy już cieszymy się coraz większymi przywilejami i jeszcze mniejszą odpowiedzialnością – z obowiązków tylko nauka, ewentualne zarobki idą na przyjemności, a czas wolny spędzamy na śnieniu o przyszłych podbojach świata.

Ale natury oszukać się nie da – suma strachów zawsze pozostaje taka sama. Jak świat światem, silni ludzie w obliczu wielkich problemów trzymają fason, a osoby słabe psychiczne i niemuszące zamartwiać się o codzienny byt przodują w wymyślaniu problemów tyleż tragicznych, co wydumanych, których konsekwencje dotykają wszystkich poza samym cierpiętnikiem. Oto przed państwem studium kilku takich przypadków.

Teren badań – liceum Seiran, miejsce wręcz idealne do wyłapywania pozornie beztroskich jednostek. Z jednej strony jest to szkoła dla ludzi raczej zamożnych. Z drugiej – szkoła żeńska. Z trzeciej akcja zdaje się toczyć w Japonii wczesnych lat 70. Dwa ostatnie fakty mają niebagatelne znaczenie – nie od dziś wiadomo, że płeć gruboskórna preferuje w sumie jasne komunikaty i szybkie rozładowanie atmosfery – pokłócą się, pobiją i przestaną. Płeć żeńska kulturowo przyzwyczajana jest do rozwiązań pozornie subtelniejszych i przez to bardziej niszczących. W dodatku nie mówimy o współczesnej zachodniej szkole, a o czasie i miejscu, gdzie niepisane zasady nakazywały wszelkie problemy zamiatać po cichu pod dywan. Chłopaki od najmłodszych lat gonione do wyścigu szczurów mogły przynajmniej szukać ucieczki w nauce i izolacji, ale dziewczętom nie dano nawet tego – prestiżowa szkoła rzecz ważna, ale w końcu na końcu i tak oczekuje się od nich dobrego wyjścia za mąż, więc nie ma potrzeby się spinać nad książkami, skoro i tak wystarczą znajomości. Między kursami języków, ikebany i gospodarstwa domowego cała para akademii Seiran idzie w gwizdek, zwany Sorority.

Nieprawdą jest, że to Cygan dla towarzystwa da się powiesić. To nastolatek zabije, ukradnie, popełni każde świństwo, byleby zostać przyjętym do paczki. W tym obrzydliwie rozedrganym wieku nie ma większego pragnienia niż bycie akceptowanym przez rówieśników – może poza byciem akceptowanym przez rówieśników powszechnie uważanych za podziwiane osoby, a to pragnienie dystansuje czasem chęć zapisania się do kółka lubianych i podziwianych. W każdej szkole jest taka grupka – w filmie amerykańskim standardowo byłaby to zapewne drużyna cheerliderek, w Polsce osoby zakwalifikowane na wyjazd zagraniczny, ale zasady pozostają te same. Skoro już dzieciaki chcą przynależeć do elity, to może niech ta elita da im dobre wzorce?

Ktoś coś mówi o piekle i dobrych chęciach?

Piętnastoletnia Nanako jeszcze nie wie w jakie bagno pakuje się, upierając się przy szkole, gdzie jest dobry poziom, nie ma za to mundurków. Na miejscu wita ją stara przyjaciółka, chmara nieznajomych i coś, co według wszystkich jest kosmicznym i niezasłużonym zaszczytem, wręcz nobilitacją – nominacja na kandydatkę do wspomnianej uczniowskiej organizacji Sorority. Wydawać by się mogło, że nowicjuszka złapała Pana Boga za nogi – liczne członkowskie przywileje obejmują reprezentowanie szkoły, prywatne imprezy, kółka samokształcenia, możliwość poznania krewnych i znajomych córek rodzin bogatych i wpływowych oraz pomieszany z zazdrością powszechny podziw i szacunek. Za takie zaszczyty niejedna wydrapałaby oczy, o czym przez trzy tomy nasza bohaterka będzie się boleśnie przekonywać. Nie zrobiła nic złego, a już po paru stronach orientuje się, że tkwi w potrzasku – cokolwiek zrobi, stara przyjaciółka powie, że zadziera nosa, nowym ludziom boi się wierzyć, każdy chce uprzykrzyć jej życie, a wycofać się nie można, bo oznaczałoby to przyznanie racji oszczercom. Jedyną osobą, do której może się zwrócić, jest tytułowy „brat” – korepetytor, który zgodził się na utrzymanie korespondencji po zakończeniu kursu. Tymczasem w miarę, jak Nanako poznaje zagmatwane relacje między szkolnymi koleżankami, atmosfera niebezpiecznie zaczyna się zagęszczać.

Oniisama e. to studium tyleż celne, co bolesne, odrobinę przerysowane i zaprawione sporą dozą ironii. Przez całą lekturę nachodziła mnie myśl, że większość opisanych wątków mogłaby się zakończyć, gdyby bohaterkom dać rękawice bokserskie i pozwolić lać się nawzajem przez parę minut. Nagromadzona para wzajemnych spisków i pretensji uszłaby w mgnieniu oka, a prawdziwy fizyczny ból na zawsze wybiłby im z głowy wymyślone histerie. Na pierwszy ogień niech pójdzie samo Sorority, czytaj: kij i marchewka, dzięki któremu zblazowane i rozpuszczone pannice trzymają w ryzach kilkaset koleżanek. W teorii miejsce dla wyróżniających się inteligencją, elegancją i pochodzeniem wzorców z Sèvres. W rzeczywistości prywatny dworek żywiący się ochłapami ze stołu niekoronowanej królowej szkoły, utalentowanej, pięknej i inteligentnej Miyi­‑sama. Najmniejsze potknięcie grozi haniebną deklasacją a mimo to ludzie są w stanie zrobić wszystko, by się tam dostać i podłożą każdą świnię szczęśliwym kandydatom, łącznie z wyciąganiem na światło dzienne skandali trzech pokoleń.

Pozujące – bo o ile trudno być ideałem, to za ideał łatwo uchodzić. Wspomniana Miya­‑sama to z pozoru kryształ wśród młodzieży, gwiazda i nieomal bogini. W rzeczywistości – roztrzęsiona galareta w jedwabnej bluzce, za fasadą dobrych ocen i wyszukanych manier skrywająca własne „schizy” i tajemnice. Już od połowy pierwszego tomu czuć, że jest z nią coś nie tak, od początku drugiego jest gołym niczym ślimak bez muszli przykładem opisanych osób, które „w kingsajz poszły i w odwłokach im się poprzewracało”. Sama w życiu nie doświadczyła żadnych trudności, ale jej obowiązkiem jest przypominać innym, że walka z całym światem hartuje charakter. Aż przykro patrzeć na osobę tak pełną problemów, z których każdy mógłby być rozwiązany przy odrobinie dobrej woli, a jeden szczególny – gdyby rzeczywiście była tak silna, za jaką lubi uchodzić – nie miałby prawa powstać.

Wokół tej królowej kłębią się pozostałe postacie, w większości pszczółki hodujące mniej lub bardziej wymyślne kompleksy, które na zewnątrz krystalizują się w jeden, ale bardzo konkretny sposób zachowania – szkolne prześladowania. Odrzucone kandydatki bowiem nie zatrzymują się w rozpaczy nad swoim nieszczęściem – one potrafią zamienić w piekło życie tych, którym z jakichś powodów się uda. A kto jest lepszym celem niż pochodząca z klasy średniej, pozbawiona „pleców” nowicjuszka? Od drobnych złośliwości do zaaranżowanych wypadków, a sama ofiara nie widzi możliwości wymiksowania się z układu – odchodząc z Sorority nie tylko potwierdziłaby, że do niczego się nie nadaje, ale także rozzłościłaby panią przewodniczącą, której mimo wielkiego podziwu dziewczęta boją się jak ognia.

Czy w tej mandze nikt nie ma prawdziwych problemów? Ależ ma je wiele osób – narkotyki, ciężkie choroby, obyczajowe skandale, rozwody, patchworkowe rodziny, chorobliwa zazdrość, strach przed ludźmi. Jednak chęć dostania się w orbitę wpływów Sorority i jej konsekwencje są tak silnie zaakcentowane, że tych kilka postaci, które innych problemów mają aż nadto, przemyka po kartkach jakby chyłkiem, o ich sprawach dowiadujemy się, kiedy właściwie jest już za późno. Tajemnicza Rei Asaka, przez trzy czwarte fabuły ukazana z perspektywy tej, co śmie sprawiać problemy wspaniałej Miyi, boryka się z dziurą, z jaką nie poradziłby sobie niejeden dorosły. Mariko, której przyjaźń z Nanako balansuje na granicy obsesji ma bardzo jasne, choć skrywane powody, by nie ufać nikomu, a zwłaszcza facetom. Z całej tej plątaniny jedna Kaoru Orihara wydaje się w miarę normalna i do tego na tyle silna, by słowem i czynem przeciwstawiać się uwielbianej przewodniczącej Sorority.

Zwraca uwagę zaskakująco duża rola rodziców i rodzin bohaterek – choć nie mają one w zwyczaju lecieć do starych z każdym problemem, autorka nie zapomina, że rodzina to nie tylko powód do plotek zazdrosnych koleżanek, ale cała sieć sprzężeń zwrotnych wpływających na wszystkich jej członków.

Sama Nanako pozostaje osobą szczerą, ale dość bierną, właściwie świadkiem wydarzeń, nie samym uczestnikiem. Oparcie dla Mariko, cichy obserwator szarpaniny między Rei a Miyą, śledząca prawdę o długiej absencji i pewnych obsesjach Kaoru, przekonuje się, że właściwie nikomu na tym świecie nie można ufać. Mimo to w końcu dorośnie i znajdzie w sobie odwagę, by głośno powiedzieć, co myśli o tym systemie, z pełną świadomością, jakie konsekwencje przyjdzie jej wziąć na klatę.

Oniisama e… uważane jest za jednego ze sztandarowych przedstawicieli nurtu shoujo i bardzo dobrze widać to w rysunku. Staranne postacie ubrane w wymyślne sukienki lub krochmalone bluzki podkreślają konwencję ażurowo zepsutego świata. Tła są standardowo nieco uboższe, ale również wyróżniają się starannością.

Manga oznaczana jest także jako shoujo­‑ai. Shoujo tu sporo – szkoła jest żeńska, a wyjścia w celu spotkania osób płci przeciwnej – bardzo źle widziane, więc dziewczęta cały nastoletni głód uczuć i akceptacji zwracają w swoją stronę. Wiele tu uczuć, ale ai, czyli miłości, jest tutaj jak na lekarstwo. Jest obsesja, strach przed opuszczeniem, chęć kontroli, nierozwiązane problemy. W tym aspekcie manga wydaje się o wiele bardziej pesymistyczna niż anime, dla wielu osób wybierając najgorsze z możliwych scenariuszy. Szkoda też, że cała akcja zajmuje tylko trzy tomiki – choć napakowana wydarzeniami i wybijająca się ponad mangowy poziom, zarówno w warstwie fabularnej, jak i charakterologicznej pozostaje w tyle za genialnym anime.

Oniisama e… jest jak wino – dojrzewa razem z czytelnikiem. Młodsi z rozkoszą popatrzą sobie, że jest coś gorszego niż męki współczesnego dorastania, starsi zobaczą, jak z odległości wyglądają i jak niewiele znaczą nastoletnie histerie i ile po latach zostaje ze wszystkich naszych strachów.

Eire, 12 września 2012

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Shueisha
Wydawca polski: J.P.Fantastica
Autor: Riyoko Ikeda
Tłumacz: Paweł Dybała

Wydania

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 J.P.Fantastica 5.2014