Śmiech w chmurach
Recenzja
Gdy po raz pierwszy czytałam Śmiech w chmurach, w ogóle nie brałam pod uwagę, że jakiekolwiek polskie wydawnictwo zainteresuje się tym tytułem. Aż tu nagle Waneko ogłosiło jedną ze swoich nowości na rok 2014 i padło akurat na Donten ni Warau. Była to niespodzianka spora, ale niezwykle przyjemna, bo ta manga stanowi wyjątkowo smakowity kąsek dla wszystkich miłośników samurajów, tajemnic oraz magii, a także klimatów, w których powaga miesza się z humorem. I kiedy piszę „wszystkich”, to dosłownie mam to na myśli, gdyż komiks Kemuri Karakary ma szansę spodobać się zarówno paniom, jak i panom.
Okres Meiji, rok 1878, czyli koniec pierwszej dekady dynamicznych przemian Japonii na drodze do bycia nowoczesnym i bogatym państwem. Rozwój technologiczny jest nieunikniony i władze doskonale zdają sobie z tego sprawę, jednak usilnie starają się pogodzić tradycję z nowoczesnością. Większości samurajów jednak bardzo nie podoba się obecna sytuacja i gotowi są walczyć w obronie dawnych ideałów i przekonań o wyższości klasy wojowniczej nad resztą społeczeństwa. Efektem tego jest gwałtowny wzrost przestępczości i konieczność podjęcia przez rząd zdecydowanych kroków, by przywrócić spokój. Dlatego właśnie postanowiono zbudować pośrodku największego jeziora w Japonii ogromne więzienie, do którego trafiać mają najgorsi przestępcy. Dla skazanych jest to bilet w jedną stronę, gdyż nie mogą liczyć na zwolnienie, a i ucieczka jest niemożliwa. Transportem przyszłych więźniów zajmują się trzej bracia z rodziny Kumou, która od lat opiekuje się miejscową świątynią. Przedstawiciele tego rodu co trzysta lat toczą także nierówną walkę z potężnym potworem, Orochim.
Zachłyśnięta wpływami zachodnimi Japonia zapomniała o czającym się w mrokach przeszłości niebezpieczeństwie, które nie podda się tak łatwo. Co prawda to dopiero początek i nie widać tego jeszcze aż tak dobrze, ale autorce bardzo sprawnie wyszło połączenie „nowoczesności” z japońskim folklorem. Pewnie, że to nie pierwsza i nie ostatnia taka historia (żeby daleko nie szukać, Demon Maiden Zakuro też korzysta z tego pomysłu), ale pewnie jedna z niewielu, które są tak przyjemną lekturą.
Tom ten to nic innego jak zaprezentowanie głównych bohaterów i wstęp do historii. Poznajemy trzech braci Kumou – Tenkę, Soramaru i Choutarou – oraz ich „gosposia domowego” Shirasau Kinjou, w trakcie ich codziennych obowiązków. Nie zaczynamy od trzęsienia ziemi i w gruncie rzeczy nie dzieje się tu jeszcze nic przełomowego, ale rozrzucone po całym pierwszym rozdziale wskazówki sprawiają, że chcemy wiedzieć, co się dalej wydarzy. Kolejne dwa rozdziały to krótka opowieść o tym, co wydarzyło się sześćset lat wcześniej, gdy również pojawił się Orochi. Ten swoisty przerywnik świetnie sprawdza się jako dodatek do wcześniejszego wprowadzenia, gdyż pojawiają się w nim elementy niezwykle istotne dla dalszej fabuły, a sam w sobie jest ciekawą i zgrabnie opowiedzianą historyjkę.
Obwoluta od razu przyciąga wzrok czytelnika pomysłowym i prześlicznym projektem. Zarówno rozplanowanie całości, jak i użyta kolorystyka (bardzo ładnie dobrana i stonowana) sprawiają, że można godzinami ją podziwiać bez obaw, że dostanie się oczopląsu. Bardzo ładnie wyglądają „pozłacane” literki oraz inne elementy, które tak ślicznie się błyszczą. Niestety streszczenie z tyłu czytelne jest widoczne jedynie, gdy ustawi się tomik pod światło, ale cóż, albo efektowność, albo praktyczność… Na okładce z przodu i z tyłu czekają na nas humorystyczne dodatki, z którymi zdecydowanie warto się zapoznać, ale już po lekturze tomiku. W środku nie znajdziemy co prawda kolorowych stron (wydanie japońskie również ich nie ma), a układ strony tytułowej nie prezentuje się zbyt efektownie, ale śnieżnobiały (może odrobinę zbyt prześwitujący) papier i odpowiednio nasycony druk spełniają swoje zadanie. Nie zapomniano o przetłumaczeniu onomatopei (co prawda zdarzają się niewyczyszczone, ale ze względu na rozmiar trudno byłoby je usunąć i w tym przypadku dopisanie obok polskiego tłumaczenia sprawdziło się zdecydowanie lepiej) i numeracji stron, choć ta jak zwykle nie występuje przez cały czas. Poszczególne czcionki są jak najbardziej czytelne i choć użyto ich kilka rodzajów, to nie gryzą się ze sobą. Miło widzieć również wewnętrzne marginesy, choć niestety momentami są one zbyt wąskie lub po prostu ich nie ma, co sprawia, że czasem trzeba mocno rozginać tomik. Na samym końcu znajduje się króciutkie posłowie z rysunkiem przedstawiającym poznanych do tej pory członków rodziny Kumou oraz stopka redakcyjna. Reklam brak.
Tłumaczenie prezentuje się względnie nieźle, chociaż trafiło się kilka niepożądanych elementów. Na przykład ostatnie zdanie streszczenia na obwolucie brzmi nie najlepiej po polsku i powinno się zmienić w nim szyk. Dialogi czyta się w miarę dobrze, ale momentami miałam pewne wątpliwości. Rozumiem, że zarówno autorka, jak i tłumaczki nie siliły się na styl zgodny z epoką, bo taki język dość szybko wyszedłby wszystkim bokiem. W polskim przekładzie zdecydowano się na język bardzo współczesny i, biorąc pod uwagę, że mangaczka dość swobodnie traktuje historyczne realia, nie jest to złe posunięcie, ale pewne ujednolicenie byłoby jednak mile widziane Z jednej strony dostajemy bowiem określenia w stylu „piromana”, a z drugiej „fechtunek”, co nieco się ze sobą gryzie. Zdarzają się również niefortunne sformułowania w stylu „ciężkich pragnień” czy „ulotnego śmiechu”. Dobrze, że pojawiają się przypisy, ale również do nich wkradł się drobniutki chochlik na str. 93, gdzie prefektura Shiga nazwana została prowincją, choć na samym początku (str. 9) zapis jest poprawny. A, i jeszcze jedno, występujący tu zwierzak, Poko, jest jenotem – nie szopem. To oczywiście żart, ale Tanuki.pl powinno bronić przedstawicieli swojego gatunku, gdy dzieje im się „krzywda”...
Podsumowując, tej mandze zdecydowanie warto dać szansę, bo kolejne tomy to ciekawa przygoda w gronie sympatycznych bohaterów, a polskie wydanie, mimo kilku zastrzeżeń, prezentuje się dobrze i na pewno nie będą to zmarnowane pieniądze. Tym bardziej, że inwestycja nie będzie aż tak wielka, gdyż całość jest zakończona i w dodatku w miarę krótka.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 9.2014 |
2 | Tom 2 | Waneko | 11.2014 |
3 | Tom 3 | Waneko | 1.2015 |
4 | Tom 4 | Waneko | 3.2015 |
5 | Tom 5 | Waneko | 5.2015 |
6 | Tom 6 | Waneko | 7.2015 |