Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Gwiazda spadająca za dnia

Tom 6
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-65229-80-9
Liczba stron: 208
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Mam ochotę uderzyć czołem w drzwi szafy, żeby ukarać się za własną głupotę. Jak mogłam być tak naiwna, żeby w recenzji poprzedniego tomiku na wyrost pochwalić Shishio za jego, ekhem, „dojrzałość”?

No więc nadeszły te urodziny nauczyciela i przeszły jakoś tak bez echa, pomijając fakt, że Suzume postanowiła kupić ukochanemu obciachowy krawat. Wybrała według własnego gustu, bo jego preferencji nie zna. Miałam tu początkowo rzucić złośliwym komentarzem na temat „zdrowego budowania związku”, ale zastanowiłam się i doszłam do wniosku, że po pierwsze – tutaj żadnego związku właściwie nie ma, bo chociaż Ćwir Ćwir się stara, Shishio się nie zadeklarował (jego jedna noga najwyraźniej zahaczyła o sztachetę i chłopina wisi jeszcze na owym metaforycznym płocie niczym kot, który zaczepił się pazurkiem o firankę), po drugie – Shishio właściwie Suzume nic nie mówi o sobie, więc dziewczyna nie miała kiedy poznać jego gustu.

Ogólnie rzecz biorąc ten tomik jest jakiś taki żałośliwy, wszystko albo idzie nie tak, albo prowadzi do smutnych konkluzji. Suzume postanawia przygotować dla Shishio lunch – i jak na złość zanim zdąży to zrobić, pojawiają się jakieś statystyki z bento przygotowanym na zajęciach z gospodarstwa domowego. Ochrzaniona przez Yuyukę za niezdecydowanie (trochę niesprawiedliwie, bo w tym „związku” to Suzume jest bardziej zdecydowaną stroną), chce spędzić z ukochanym Gwiazdkę – i akurat wtedy Shishio jest zawalony robotą, a potem daje się ciągać po barach kolegom z pracy (za co osobiście skopałabym mu tyłek tak, że by mu wyszedł z drugiej strony, bo takie zachowanie jest zwyczajnie chamskie). I zawsze, niczym milczący i nieco ponury rycerz w lśniącej zbroi, pojawia się Mamura, by podnieść na duchu bohaterkę albo przemówić jej do rozumu. Najgorsze jednak Mika Yamamori zachowała na koniec, kiedy Suzume z polecenia wujka odwiedza nauczyciela w jego mieszkaniu (gdzie aktualnie trwa mała alkoholowa imprezka z udziałem dwóch bliżej nieokreślonych kumpli). Po prostu sił mi brak na tego buca, który najpierw prawie dziewczynę całuje, a potem zaczyna się zastanawiać, czy aby to, co robi, jest właściwe. Znowu.

Porównanie Shishio do kota było celowe. Zazwyczaj, kiedy kot tak się zaczepi, miota się i wierci, czekając, aż podejdzie służący… przepraszam, człowiek, i go uratuje. Mam wrażenie, że Shishio tak samo czeka, aż jakimś cudownym zrządzeniem losu zjawi się ktoś trzeci i go z tego bagna, w które sam się wpakował, wyciągnie, bo on sam nie może podjąć żadnej konkretnej decyzji, a nie chce sobie też przy tym pobrudzić rąk. Nie wiem, kiedy do niego dotrze, że nie da się zjeść cukierka i jednocześnie go mieć, a tym bardziej raz polizać i mieć nadzieję, że nikt się nie zorientuje. Dawno nie spotkałam w mandze tak irytującego bohatera.

Gdzieś tam w międzyczasie pojawia się sto razy ciekawszy wątek Yuyuki i jej, być może, nowego obiektu uczuć; niestety, to nie Yuyuka jest heroiną tej mangi, więc jest tego malutko. Po głównej historii mamy też możliwość zapoznać się z oneshotem o niesłychanie romantycznym tytule Zapach deszczu, króciutką, słodko­‑gorzką opowiastką. Zwykle uwielbiam takie klimaty, ale po raz kolejny przekonuję się, że Mika Yamamori zupełnie nie ma wyczucia do tworzenia takich historii – kiedy wyprana z emocji dziewczyna stwierdza w którymś momencie: „Zawsze ściągam deszcz, więc noszę przy sobie parasolkę”, parsknęłam śmiechem, bo wyszło to nie smutno i melancholijnie, ale pompatycznie. Nie, głupia dziewucho, nie ściągasz deszczu, to zjawisko atmosferyczne niezależne od ciebie. Zaś w odautorskich notatkach między rozdziałami mangaczka omawia wizytę w Londynie i sztukę z McAvoyem, którego na rysunku podpisała, bo inaczej w życiu bym nie poznała (może nie potrafiła go narysować, bo McAvoy nie ma mangowych oczu?).

Z obwoluty tym razem zerka na nas Mamura, który ze swoimi blond włoskami, fioletowymi oczkami i słuchawkami w uszach przypomina mi Shuu z Diabolik Lovers, tak więc zdecydowanie nie będzie to moja ulubiona okładka, chociaż obiektywnie jest bardzo ładna. Pod względem technicznym naprawdę nie ma się do czego przyczepić, ludzie z Waneko wykonują naprawdę dobrą robotę, wszystko jest wykonane starannie, a tłumaczenie płynne i na dobrym poziomie. Do braku numeracji stron i przypisów na samym końcu zdążyłam się już przyzwyczaić; poza tym irytujące postępowanie Shishio skutecznie odwróciło moją uwagę od tych mankamentów i byłam zbyt przejęta, żeby się przejmować jakąś nieistniejącą paginacją.

Ostatnie strony Waneko poświęciło na reklamę swojego sklepiku internetowego, dwóch tytułów shoujo, w tym nowości – Wilczycy i czarnego księcia oraz zapowiedź kolejnego tomu Gwiazdy spadającej za dnia.

Easnadh, 13 marca 2017
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 4.2016
2 Tom 2 Waneko 6.2016
3 Tom 3 Waneko 8.2016
4 Tom 4 Waneko 10.2016
5 Tom 5 Waneko 12.2016
6 Tom 6 Waneko 2.2017
7 Tom 7 Waneko 4.2017
8 Tom 8 Waneko 6.2017
9 Tom 9 Waneko 8.2017
10 Tom 10 Waneko 10.2017
11 Tom 11 Waneko 12.2017
12 Tom 12 Waneko 2.2018