Klasa skrytobójców
Recenzja
W skład klasy trzeciej E gimnazjum Kunugigaoka wchodzą uczniowie, którzy z różnych powodów nie odnaleźli się w tej elitarnej placówce edukacyjnej. Jednostki wykazujące aspołeczne zachowania, mające problemy z rozmaitymi dziedzinami nauki czy też w inny sposób odstające od wyśrubowanych norm trafiają do klasy E za karę, co ma stanowić motywację do ciężkiej pracy dla pozostałych uczniów. Kontrowersyjna praktyka oznaczałaby zapewne dla wyrzutków koniec marzeń o karierze i dalszej edukacji, gdyby nie wyjątkowe okoliczności. Pewnego dnia na Ziemi pojawia się przypominająca ośmiornicę potężna istota, która niszczy Księżyc i grozi, że w ciągu roku zrobi to samo z planetą. Armie są bezsilne w walce z przeciwnikiem potrafiącym poruszać się z nadzwyczajną prędkością i mającym dziesiątki innych niezwykłych zdolności. Ludzkość otrzymuje jedną szansę – potwór proponuje, że zostanie wychowawcą klasy trzeciej E w pewnym japońskim gimnazjum, przynajmniej do czasu zrealizowania swojego niecnego planu unicestwienia świata. Wobec powyższych faktów rząd Japonii wyznacza nagrodę w wysokości dziesięciu miliardów jenów dla ucznia, który zdoła zgładzić nietypowego „nauczyciela”, zaś klasa E staje się klasą skrytobójców, obok matematyki i innych klasycznych przedmiotów ucząc także technik skutecznego pozbawiania życia.
Zaskakujący pomysł Yuseia Matsuiego na komiks okazał się strzałem w dziesiątkę i umożliwił nie tylko publikację mangi w „Shounen Jumpie”, ale też błyskawicznie zaowocował powstaniem wersji animowanej, ciepło przyjętej przez fanów. Jest to interesujące połączenie komedii i wbrew pozorom bardzo poważnej fabuły, skupionej na problemach społecznych i psychologicznych. Żarty są specyficzne i nie każdemu mogą odpowiadać, jednak już po pierwszym tomie przekonałem się, że w tym szaleństwie jest metoda. Kontrast między powagą sytuacji a jej absurdalnością jest czynnikiem przyciągającym niczym magnes.
Komiks błyskawicznie ujawnia najważniejszych bohaterów – profesora głowonoga oraz dwóch jego podopiecznych o skrajnie odmiennych osobowościach, reszta klasy E stanowi jedynie tło, będąc bohaterami pobocznych wątków. Niemniej temat wydaje się bogaty i oferuje szerokie pole do popisu dla autora – wszak popularność mangi w innych krajach nie wzięła się znikąd. Tom pierwszy cierpi jednak na typowe bolączki wieku niemowlęcego, z których najbardziej doskwierało mi przypominanie na każdym kroku założeń fabularnych i zdolności profesora, jakby czytelnik był nieszczęśnikiem po dziesięciu kawach, niezdolnym do skupienia się na informacji i zapamiętania jej po jednym razie. Liczę jednak, że z czasem sytuacja ulega poprawie, a liczba wewnętrznych monologów streszczających wydarzenia maleje. Na razie wiem, że wszechobecne sformułowanie o „prędkości dwudziestu machów” będzie mi się śniło po nocach…
Przy okazji pierwszego tomu polskiego wydania zaskakujący okazał się przede wszystkim niecodzienny format. W erze większych wydań tomik o wymiarach mniej więcej 12x17 cm wydaje się miniaturowy i można mieć obawy, że odbije się to na czytelności ilustracji. Nic bardziej mylnego, a to ze względu na styl rysunku autora. W kadrach Klasy skrytobójców liczy się ruch i ekspresja, nie zaś detale, w związku z tym mniejszy, pozbawiony obwoluty i nieco tańszy styl jest jak najbardziej na miejscu. Pierwszy tom charakteryzuje pomysłowa okładka ze stylizowanym tytułem i niewielka ilość materiałów dodatkowych – tylko jedna dwustronicowa historyjka bonusowa. Surowa prostota wydania prezentuje się przyjemnie, a jeżeli w kolejnych woluminach zachowana zostanie wielobarwna stylistyka okładek, seria z pewnością będzie się wyróżniała na każdej półce.
Na zakończenie wspomnę o tłumaczeniu. Pomijając kwestie typowo jakościowe, do których nie mogę się przyczepić w żaden sposób, najistotniejsza jest sprawa przekładu imienia mackowatego profesora. W oryginale mamy Korosensei, czyli grę słów opartą na „nauczycielu” i „zabójstwie”, podkreślającą niezniszczalność belfra, co zostało zgrabnie przekształcone w „Pana Niezabijskiego”. Decyzję o tym, czy „Niezabijalski” pasowałby lepiej, czy może gorzej, pozostawię lingwistom, grunt, że udało się zachować klimat pierwowzoru, na co liczę także w kolejnych tomach.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Czas na skrytobójstwo | J.P.Fantastica | 12.2017 |
2 | Czas na dorosłych | J.P.Fantastica | 2.2018 |
3 | Czas na nowego ucznia | J.P.Fantastica | 4.2018 |
4 | Czas na niemożliwe | J.P.Fantastica | 6.2018 |
5 | Czas na talent | J.P.Fantastica | 8.2018 |
6 | Czas na pływanie | J.P.Fantastica | 11.2018 |
7 | Czas na wyspę | J.P.Fantastica | 1.2019 |
8 | Czas na szansę | J.P.Fantastica | 3.2019 |
9 | Czas na szok | J.P.Fantastica | 6.2019 |
10 | Czas na złodzieja | J.P.Fantastica | 8.2019 |
11 | Czas na dzień sportu | J.P.Fantastica | 10.2019 |
12 | Czas na boga śmierci | J.P.Fantastica | 1.2020 |
13 | Czas na przyszłość | J.P.Fantastica | 4.2020 |
14 | Czas na egzaminy semestralne | J.P.Fantastica | 5.2020 |
15 | Czas na burzę | J.P.Fantastica | 8.2020 |
16 | Czas na przeszłość | J.P.Fantastica | 11.2020 |
17 | Czas na rozłam | J.P.Fantastica | 1.2021 |
18 | Czas na walentynki | J.P.Fantastica | 3.2021 |
19 | Czas na drogę do szkoły | J.P.Fantastica | 4.2021 |
20 | Czas na koniec szkoły | J.P.Fantastica | 7.2021 |
21 | Czas na wdzięczność | J.P.Fantastica | 9.2021 |