Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Manga

Okładka

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 5/10 kreska: 7/10
fabuła: 3/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 9
Średnia: 6,67
σ=2,71

Wylosuj ponownieTop 10

Ichiban Ushiro no Daimaou

Rodzaj: Komiks (Japonia)
Wydanie oryginalne: 2008-2013
Liczba tomów: 5
Tytuły alternatywne:
  • いちばんうしろの大魔王

Przygodówka ecchi z królem demonów w roli głównej. Pomysł obiecujący, ale realizacja taka sobie.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Ayumi_Tsukada

Recenzja / Opis

Recenzja oparta jest na pierwszych pięciu tomach mangi. Dalej prawdopodobnie będzie już tylko gorzej.

Użyteczna dla czytelnika recenzja powinna przede wszystkim informować, czym jest omawiane dzieło kulturowe. Ta recenzja, gwałcąc tę konwencję, skupi się na tym, czym Ichiban Ushiro no Daimaou mogłoby być. Są tego dwie podstawowe przyczyny:

a) Treść Ichiban Ushiro no Daimaou nie jest sama w sobie zbyt interesująca.
b) Jestem sfrustrowanym i rozgoryczonym człowiekiem.

Na każdą z tych przyczyn będę się powoływał w dalszej części tekstu. W tejże części wyjaśnię również znaczenie długiego i niezbyt mądrego tytułu, co będzie najpewniej najwartościowszą informacją w całej recenzji. W celu uporządkowania przepływu rzeki frustracji, dalszy wywód będzie miał postać Wielkiej Listy Rzeczy, Którymi Mógłby Być Ichiban Ushiro no Daimaou.

1. Dobrym anime

Jest naprawdę niezłe! Zaintrygowanych zapraszam do recenzji Costly'ego; jej przeczytanie będzie dużo bardziej konstruktywną czynnością niż kontynuowanie obecnej lektury. Czytelników niezainteresowanych czytaniem sensownych tekstów w sieci zapraszam poniżej, gdzie omówię, co czyni Ichiban Ushiro no Daimaou dziełem poniżej średniej, mimo że sam tego do końca nie wiem. Różnica klas między anime a mangą to doprawdy intrygująca zagwozdka: jedno i drugie oparte jest na tym samym cyklu light novel, ale pierwsze ogląda się bardzo przyjemnie, a drugie czyta ze znużeniem. Gdzie tkwi sekret, jak zepsuć ten temat? Postacie są takie same – głównym bohaterem jest Akuto Sai, sierota świeżo przyjęty na łono Akademii Magii (eh, ta kultura post Harry Potter), który chciałby zostać wysokim kapłanem i działać dla dobra całego społeczeństwa, jednak wbrew tym zamierzeniom Sorting Hat (Sorting Raven czy jak­‑mu­‑tam w ichniej wersji) przepowiada, że w przyszłości zostanie on królem demonów, co okazuje się wiązać z nadspodziewanie dużą ilością cycków; oprócz tego obecny jest, jednymi częściami ciała bardziej, innymi mniej, harem: ninja-tsundere, androido-kuudere oraz dojikko – zaginiona przyjaciółka z dzieciństwa (ich imiona doprawdy nie są istotne); w końcu wspólne dla anime oraz mangi, choć niewarte wzmianki, są również najważniejsze postacie poboczne. Składniki są więc podobne, sposób wykonania również, trudna do uchwycenia zmiana w klimacie wszystko jednak psuje. Być może jest tak dlatego, że oglądając anime, byłem młodszy i nie zachodziło jeszcze b), a być może brakuje w tym komiksie pasji, w przeciwieństwie do anime zdaje się odrobioną pod przymusem pracą domową, szablonowym wypracowaniem bez serca, innymi słowy zachodzi a). Bardziej konkretną diagnozę postaram się postawić w dalszej części listy.

2. Dobrą komedią

Temat aż się o to prosi, ba, wszystkie pozycje z władcą demonów w roli głównej jakie znam, traktują temat komediowo, żeby wspomnieć taką klasykę jak seria gier Disgaea czy niedawne, całkiem udane anime The Devil Is a Part­‑Timer!. Akuto jest predestynowany do zostania królem demonów, ale nie ma na to najmniejszej ochoty i kompletnie nie pasuje do tej profesji charakterem. Żarty niemal same się piszą do tego tematu – początkowo głównym zamysłem Akuto jest obrona swojego dobrego imienia i udowodnienie, że diagnoza Sorting Hat to pomyłka, jednak nieubłagane fatum obraca przeciw niemu wszystkie próby naprawy sytuacji, pogrążając go jeszcze mocniej i coraz bardziej frustrując. Ileż gagów można o tym zrobić, ileż konwencji anime oraz fantastyki wyśmiać. To, że manga po kilku początkowych próbach ten aspekt zarzuca, jest zbrodnią na temacie. Akuto szybko postanawia udowodnić, że moc króla demonów może służyć dobrym celom, po czym zmienia się w sztampowego shounenowego protagonistę, który gdy się zdenerwuje (tzn. kiedy porywają mu część haremu), wchodzi w tryb dark bishounen. Próby wykorzystania głównego pomysłu występują w pierwszych tomach, ale potem komediowość tego komiksu szybko i boleśnie umiera, a nie pojawia się nic w zamian. Androido-kuudere stara się jeszcze coś zdziałać swoim sarkazmem i skłonnością do psychologicznego dręczenia Akuto (to zdecydowanie najciekawsza postać serii), ale jest jej za mało, aby istotnie rozruszać całość, jest też bladym cieniem samej siebie w wersji z anime.

3. Dobrą przygodówką

Aby występowała przygoda, powinna występować fabuła, która uzasadni piętrzenie się trudności przed bohaterami. Występowania takowej globalnie nie stwierdziłem, co prawda pojawiają się co chwila różnorakie postacie, z którymi Akuto & harem się biją, ale dokąd to wszystko ma prowadzić, zaprawdę nie wiem. Fakt, że Akuto ma moc króla demonów, stanowi pewną trudność w konstruowaniu fabuły, ponieważ stawia go w pozycji jednego z bossów świata przedstawionego. Jak ten problem twórczo wykorzystać, pokazuje np. Slayers, gdzie ciągłe niefortunne wykorzystywanie wielkiej mocy przez protagonistkę jest połową uroku serialu. Nie twierdzę, że Król demonów z ostatniej ławki mógłby być Slayers (bez przesady, nie te progi), ale mógłby się na tej serii nieco wzorować, bo podejście prezentowane w tej mandze jest takie, że pojawia się niebezpieczeństwo dla członkiń haremu, chwilę trwa, po czym Akuto Sai przypomina sobie, jaką mocą dysponuje i niebezpieczeństwo znika – cycki ocalone. W następnym rozdziale zaczyna się nowa historia z życia króla i haremu, zwykle luźno związana z wcześniejszymi wydarzeniami i równie słaba jak poprzednia. Efekt jest taki, że elementów przygodowych mogłoby wcale nie być i czytałoby się tę mangę lepiej, niestety w całości kwalifikują się one do punktu a).


4. Dobrym ecchi

Wymagania w stosunku do ecchi są naprawdę niewielkie. Kreujesz grupę sympatycznych mangowych nastolatek i pokazujesz ich majtki, to zasadniczo wystarczy. Niestety pod tym względem ten komiks bardziej przypomina doujinshi do mangi ecchi niż samo ecchi. Są tu szkolne zawody, w których uczniowie i nauczyciele ściągają sobie nawzajem majtki. Jest też dyrektor, który oszukuje w trakcie tychże, wsadzając sobie majtki na głowę. Ha. Ha. Ha. Akuto w pewnym punkcie akcji zostaje spojony afrodyzjakiem i postanawia „zgwałcić wszystkie kobiety we Wszechświecie”. Dlaczego mnie to nie zachwyca? Po części podpowiedzią znowu jest punkt b), po części mam świadomość, że takie wtręty rujnują bohaterów, kreując ich na bandę odpychających zboczeńców. Z protagonistą ecchi czytelnik należący do grupy docelowej powinien się móc utożsamić: bohater powinien mieć ochotę świntuszyć tak jak typowy nastolatek, tylko w przeciwieństwie do niego powinien rzeczywiście to robić i powinno mu to uchodzić płazem. Jakoś nie sądzę, że fantazją przeciętnego licealisty jest bieganie po szkole na prochach i molestowanie kobiet lub udział w konkursie ściągania majtek – chyba że trwale straciłem już kontakt z aspiracjami młodego pokolenia. Abstrahuję przy tym od faktu, że epizody te są tak przerażająco głupie, iż nawet mając taki sen erotyczny, wyczułbym w jego trakcie, że coś jest potężnie nie tak i obudziłbym się z krzykiem. Byłoby dużo lepiej, gdyby ta manga była w całości taka jak jej pierwsze tomy. Wtedy trzeba było przedstawić bohaterów, więc przez dwa tomy pokazywani byli w różnych typowych, ale sympatycznych i nienużących obyczajowych sytuacjach, których centralną częścią nie były majtki, chociaż od czasu do czasu się one pojawiały. Doskonale! Tak było trzymać!

5. Dobrym Ichiban Ushiro no Daimaou

Punkt ten jest dla mnie mocno kłopotliwy, zaburza bowiem przepływ frustracji faktem, że Ichiban Ushiro no Daimaou jest dobrze narysowanym Ichiban Ushiro no Daimaou. Kreska jest elegancka, czytelna, a przy tym energiczna i dobrze oddaje ruch, co przydaje się w scenach akcji. Równocześnie zgrabnie ujmuje różnorakie damskie części ciała, w czym pomaga śliczne cieniowanie wszelkich krągłości. Kadry są szczegółowe, tak jeśli chodzi o bohaterów, jak i tła, przy czym te drugie pojawiają się z dużą częstotliwością, czyli daleko ponad shounenowe standardy. Mogę jednak zwinnie wrócić do głównego nurtu recenzji, zauważając, że pod tą zgrabną formą nie ma jakiejkolwiek interesującej treści. Projekty postaci są miłe dla oka, unikają brzydkiej, przesadnie erotycznej maniery, często obecnej w ecchi, ale są też sztampowe. Autor nie ma za grosz wyobraźni – w tej mandze nie znajdziemy ciekawego projektu czegokolwiek, wszystko można zapomnieć natychmiast po zobaczeniu. Kompletny brak pomysłowości nie przeszkadzałby w przypadku czystego ecchi, ale jeśli prowadzimy akcję w konwencji fantasy, to wypadałoby wlać w świat przedstawiony odrobinę fantazji.

Można więc się poślinić do ładnych obrazków i w zasadzie niewiele więcej, czyli efekt dałoby się równie dobrze osiągnąć, czytając jakieś doujinshi. Jest wręcz bolesne, jak okropnie ta manga marnuje wielki potencjał jej najważniejszej idei, streszczonej w przydługim tytule. Pierwsze tomy sprawiają wrażenie, że autor scenariusza wie, co z tą ideą zrobić i czytało się je naprawdę nieźle, ale im dalej w las tym gorzej, jakość bielizny zaczyna zastępować ilość, a główna idea coraz bardziej się rozmywa. Pod koniec zamiast protagonisty można by wstawić w zasadzie jakiegokolwiek shounen­‑boya, a akcja miałby dokładnie tyle samo (czyli bardzo niewiele) sensu. Dałoby się z głównego konceptu wyciągnąć o wiele więcej, gdyby autor wykazał choćby minimum zaangażowania i zdolności sprawnego kopiowania sprawdzonych rozwiązań. Jak wspominałem, lepiej jest w anime, które jednak również nie okazało się w pełni zadowalającą realizacją głównego pomysłu. Ciągle czekam więc na należną mi satysfakcję. Tę być może osiągnę, jeśli ktoś wyda oryginalną light novel w bliższym niż Nipponia kraju; warto wtedy zwrócić na nią uwagę mimo zniechęcającej mangowej adaptacji.

Tablis, 8 września 2014

Technikalia

Rodzaj
Wydawca (oryginalny): Akita Shoten
Rysunki: Souichi Itou
Scenariusz: Shoutarou Mizuki