Nasz Cud
Recenzja
Dołączenie Abe i Watanabe do grona uczniów, którzy dysponują wspomnieniami z przeszłego żywota, jeszcze bardziej napędza siły chaosu i przysparza niemałych kłopotów. Wprawdzie porywcze działania Abe udaje się opanować i szczęśliwie nikt nie zostaje poszkodowany, jednak samo pojawienie się jedynego jak do tej pory przedstawiciela wojsk najeźdźcy i wiedza, jaką ujawnia, wprawiają wszystkich w osłupienie – chwila, moment, a więc to Zerestria zdradziła i to księżniczka Veronica knuła?! Tymczasem drugi ze „świeżaków”, czyli Watanabe, podchodzi do tego całego zamieszania zgoła odmiennie – ze stoickim wręcz spokojem powściągliwie zachowuje informacje dla siebie i nie chce nikomu ujawnić, kim był. Jakby kłopotów było mało, wszystkie te gromy z jasnego nieba potęgują podejrzliwość nauczycieli wobec podopiecznych. Choć pedagodzy nie przyłapali nikogo na gorącym uczynku, typują dwie osoby, które zaskakująco często były obecne w miejscach, gdzie działy się dziwne rzeczy – czyli Minamiego i Zeze. Oj, będą musieli się chłopcy nagłowić, jak się z tego wywinąć…
W tym tomie nie dostajemy za dużo retrospekcji z przeszłości. Są to głównie wspomnienia Nishiny – czyli Ashleya Guivarcha, dotyczące tego, jak dostał miano „syna zdrajcy”. Odbija się za to czkawką informacja Ootomo, którą przekazał Minamiemu w poprzednim tomie, iż w atak na Zerestrię był zamieszany Kościół. Nasz główny bohater jest świetnym aktorem, ale to nie znaczy, że nie czuje się rozdarty pomiędzy burzą emocji towarzyszących mu po usłyszeniu takich wieści a pragnieniem, by nikogo nie obwiniać o czyny z poprzedniego życia. Ledwo jednak uporał się z jednym, a już stają przed nim nowe wyzwania…
Na okładce tomu czternastego znaleźli się Nanaura i Maki – nie kibicuję im wprawdzie jako parze, ale muszę przyznać, że ich relacje są intrygujące. Po wyboistej drodze pełnej kłamstw i podchodów Maki postanawia wreszcie wyłożyć kawę na ławę i obwieszcza Nanaurze, że nic do niego nie czuje, a jej zachowanie miało na celu jedynie skłonienie chłopaka, by wreszcie dał sobie pomóc (i przy okazji wyjawił, kto jest tą tajemniczą szarą eminencją, której tak się boi sprzeciwić). Ten tom jasno pokazuje, jak nieszablonowa jest ta manga – nic nie dzieje się w „ochronnej bańce”, zaś otoczenie przez cały czas odgrywa ważną rolę. Uważny czytelnik jest też w stanie śledzić nawet upływające dni tygodnia – wiecie, że od początku fabuły, czyli przez czternaście tomów, minęło zaledwie koło trzech tygodni? Tempo, szczegółowość oraz rozwój akcji naprawdę robią wrażenie.
Polskie wydanie po raz ósmy zalicza zmianę tłumacza na dwie niezwiązane do tej pory z tym tytułem panie (w zasadzie jedyną osobą pracującą nad tą mangą od początku jest jedna konsultantka) i ponownie daje się odczuć subtelne zmiany z tym związane. Płynność tłumaczenia i jego dopasowanie w moim odczuciu się poprawiły, widać natomiast błędy wynikające z niedostatecznej znajomości fabuły. Na przykład w tym tomie stolica Kościoła została przetłumaczona jako „Watykan”, choć ichniejszy Kościół i obecny Kościół katolicki to zupełnie inne bajki. Potyczki słowne nie zawsze zachowują sens (vide rozmowa Minamiego i Watanabe), a streszczenie fabuły na początku tomiku się zwyczajnie nie klei. Na stronie 131 Watanabe stwierdza, że na liście „są głównie ludzie z naszej klasy” – nie „głównie”, a „tylko” z ich klasy. Są też takie drobne niuanse jak to, że Ootomo, mówiąc o Veronice, nigdy nie używa imienia, a zawsze nazywa ją „księżniczką”, zaś w przekładzie jest to swobodnie zamieniane na jej imię, by uniknąć powtórzeń. Zauważalną rzeczą są również ksywki wymyślane przez Zeze, których zdecydowano się w ogóle nie tłumaczyć. Inne drobnostki to klub baseballu przetłumaczony jako klub koszykówki (s. 167). Właściciel klubu Karaoke 7 to wujek, a nie ojciec Zeze (s. 74). Okazjonalnie trafiła się też zjedzona literka („włącznie życiem”, s. 35). Pada ponownie nazwisko „Aliphard”, które wcześniej tłumaczono jako „Alphard”. Biorąc jednak pod uwagę ilość tekstu oraz „krzaczków” w tle – nie jest źle! Pod obwolutą zamieszczono krótki dodatek od autorki, omawiający wydaną płytę ze słuchowiskiem – znów marzenie ściętej głowy, by ją dostać u nas, ech… Na końcu tomu znajdziemy krótką historyjkę bonusową oraz stopkę redakcyjną.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 5.2016 |
2 | Tom 2 | Waneko | 7.2016 |
3 | Tom 3 | Waneko | 9.2016 |
4 | Tom 4 | Waneko | 11.2016 |
5 | Tom 5 | Waneko | 1.2017 |
6 | Tom 6 | Waneko | 3.2017 |
7 | Tom 7 | Waneko | 5.2017 |
8 | Tom 8 | Waneko | 7.2017 |
9 | Tom 9 | Waneko | 9.2017 |
10 | Tom 10 | Waneko | 11.2017 |
11 | Tom 11 | Waneko | 1.2018 |
12 | Tom 12 | Waneko | 4.2018 |
13 | Tom 13 | Waneko | 9.2018 |
14 | Tom 14 | Waneko | 1.2019 |
15 | Tom 15 | Waneko | 5.2019 |
16 | Tom 16 | Waneko | 9.2019 |
17 | Tom 17 | Waneko | 1.2020 |
18 | Tom 18 | Waneko | 5.2020 |
19 | Tom 19 | Waneko | 7.2020 |
20 | Tom 20 | Waneko | 9.2020 |
21 | Tom 21 | Waneko | 11.2020 |
22 | Tom 22 | Waneko | 2.2021 |
23 | Tom 23 | Waneko | 3.2021 |
24 | Tom 24 | Waneko | 10.2021 |
25 | Tom 25 | Waneko | 4.2022 |
26 | Tom 26 | Waneko | 11.2022 |
27 | Tom 27 | Waneko | 3.2023 |
28 | Tom 28 | Waneko | 10.2023 |
29 | Tom 29 | Waneko | 3.2024 |