Durarara!! Yellow Flag Orchestra
Recenzja
Każdy w Ikebukuro wydaje się mieć przeszłość, o której wolałby zapomnieć. Dzielnica przyciąga jednostki równie nietuzinkowe, co skrzywione, oferuje względny spokój na pewien czas, ale ostatecznie upomina się o zapłatę w najmniej odpowiedniej chwili. Tak było z Kidą, który musiał powtórnie stanąć na czele założonego przez siebie gangu, by uporać się z trudnościami trapiącymi dawnych towarzyszy, ale też i swoimi lękami. Konflikt Żółtych Chust i Dollars narasta, wciągając coraz to nowych nieszczęśników, a wszystkiemu z daleka przygląda się Izaya, jak zawsze wiedzący więcej, niż ktokolwiek inny i jak zawsze nieskory do podzielenia się informacjami. Wydaje się, że wobec narastającego napięcia każdy może liczyć tylko na siebie, a wydarzenia samoistnie przybierają zły obrót, niezależnie od starań i chęci bohaterów. Wystarczy jedna iskra, by wysadzić beczkę prochu, na której siedzi całe Ikebukuro.
Nie waham się użyć sformułowania, iż drugi tom Yellow Flag Orchestra czyta się raczej jak kronikę, niż mangę. Czytelnikowi zaserwowano masę istotnych faktów, dla których niełatwo znaleźć miejsce na stronach komiksu. Pomijając główny wątek wspomniane są po raz kolejny historie Celty i Anri, które przeplatają się z osią fabuły zwiększając tylko charakterystyczne dla serii zamieszanie. Potencjalny odbiorca do tej pory powinien się już zorientować, czy ów styl mu odpowiada. Sam dostrzegłem pewne zmęczenie materiału, ale wciąż z przyjemnością śledziłem akcję. Zabrakło charakterystycznej dla tytułu dynamiki, która musiała ustąpić miejsca suchym sprawozdaniom. Mam nadzieję, że to tylko stan przejściowy i zwieńczenie okaże się bardziej emocjonujące, inaczej wolałbym chyba od razu przejść do lektury light novel.
Niebagatelne znaczenie dla poprawy sytuacji ma porządne polskie tłumaczenie, ułatwiające kontakt z tak znaczną ilością tekstu. Bohaterowie nie tylko dużo czasu spędzają na internetowych konwersacjach (zajmują one niebagatelne jedenaście stron), ale też poza siecią mają sobie sporo do powiedzenia. W braku towarzystwa prowadzą myślowe monologi, które stanowią najsłabszy element tomiku. Są męcząco cierpiętnicze i nawet dobry przekład nie był ich w stanie uratować. Na szczęście stanowią jedynie ułamek całości i szybko usunąłem większość z nich z pamięci.
Jakościowo Waneko nie popełniło zauważalnej gafy. Recenzowany egzemplarz miał wyraźny druk, równo przycięte krawędzie i w niczym nie odbiegał od poprzednika. Tym razem wszystkie przypisy i komentarze, a także tłumaczenia tekstu z gazet i ekranów telefonów komórkowych zostały umieszczone w odpowiednich miejscach i na białym tle. Jedynie konwersacje z czata Dollars zwyczajowo zaprezentowano na czarnym bądź szarym tle, dbając jednakże o czytelność tekstu. Żółte obwoluta kapitalnie prezentuje się na półce, obok różnorodnych okładek poprzednich serii tworząc miszmasz równie pozytywnie zakręcony, co sama manga.
Tradycyjnie Durarara!! nie obfituje w materiały dodatkowe. Posłowie autora oryginału wiele nie wnosi, to po prostu klasyczna kurtuazyjna formułka, w której trudno o oryginalność przy kolejnym z rzędu podejściu. Ponadto umieszczono dwie strony reklam, a także listę płac i obsadę.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Waneko | 10.2016 |
2 | Tom 2 | Waneko | 12.2016 |
3 | Tom 3 | Waneko | 2.2017 |