Pocałuj jego, kolego!
Recenzja
„Ach, a więc to ten tom…”. Tak właśnie sobie westchnęłam, pobieżnie przejrzawszy tomik przed lekturą.
Zaczyna się niewinnie: najpierw nieco bliżej poznajemy Shimę (owego Księcia Na Białym Koniu, który okazał się dziewczyną), odwiedzając ją w domu, a potem podziwiamy zmagania Kae z tworzeniem czekoladek na konkurs związany z jej najukochańszym anime. Treść drugiej połowy tomu wystawiła mnie jednak na ciężką próbę. Otóż główna bohaterka nagle przybiera na wadze, przez co wraca do swojego dawnego wyglądu, a część jej „wielbicieli” natychmiast każe jej się odchudzić, bo, cytuję: „zamiast miłego grubasa wolę miłą ślicznotkę!”. Ech, serio?
Pod względem treści tomik trzeci mnie rozczarował. Po pierwsze – wbrew moim nadziejom Shimie bardzo, bardzo daleko do Kashimy z Gekkan Shoujo Nozaki‑kun. Shima to po prostu kolejny chłopak konkurujący o serce Kae. W posłowiu Junko coś tam wspomina, że chciała w fabułę mangi wpleść yuri, ale jakie to yuri, skoro ta druga dziewczyna to w zasadzie facet, tyle że w spódniczce – a i to rzadko rzuca się w oczy, bo zwykle widzimy ją gdzieś tak od obojczyków w górę. Bez sensu. Sytuacji nie polepsza też fakt, że jak na razie Shima jest po prostu nijaka, mdła, bez wyrazu i zupełnie niepotrzebna. Po drugie – cała ta akcja z odchudzaniem Kae jest po prostu niesmaczna. Niby między wersami Junko ośmiesza podejście chłopców, raz nawet wprost stwierdza, że to chamstwo, na dodatek ja doskonale wiem, że Pocałuj jego, kolego! jest przede wszystkim mangą prześmiewczą, ale… Jakoś tak podczas lektury nie mogłam pozbyć się uczucia zażenowania, irytacji oraz chęci walnięcia przez łeb Nany, Shinomiyi oraz przede wszystkim Junko.
Cóż nowego mogę napisać o jakości wydania? Nuda, nuda, nuda – wszystko na wysokim poziomie, zarówno jeśli chodzi o papier, jak i druk. Żeby chociaż jakaś literówka, mały błąd ortograficzny, to mogłabym się przyczepić i wykazać. A tu nic. Ani do tłumaczenia, ani do korekty nie mam żadnych zastrzeżeń, są naprawdę na medal. Podoba mi się też spis bohaterów na samym początku tomiku: Junko się nie czai i bez skrępowania podpisuje ich jak słoiki z domowymi przetworami, tyle że zamiast „powidła czarna porzeczka” czy „mus jabłko” jest „typ sportowca”, „typ podrywacza” i tym podobne, podkreślające po raz kolejny, że tytuł ten nie jest rysowany na serio.
Czekam na następny tomik z nadzieją, że jeśli chodzi o treść, będzie lepiej.
Tomiki
Tom | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Tom 1 | Kotori | 12.2016 |
2 | Tom 2 | Kotori | 2.2017 |
3 | Tom 3 | Kotori | 6.2017 |
4 | Tom 4 | Kotori | 10.2017 |
5 | Tom 5 | Kotori | 1.2018 |
6 | Tom 6 | Kotori | 3.2018 |
7 | Tom 7 | Kotori | 5.2018 |
8 | Tom 8 | Kotori | 6.2018 |
9 | Tom 9 | Kotori | 9.2018 |
10 | Tom 10 | Kotori | 11.2018 |
11 | Tom 11 | Kotori | 1.2019 |
12 | Tom 12 | Kotori | 3.2019 |
13 | Tom 13 | Kotori | 5.2019 |
14 | Tom 14 | Kotori | 10.2019 |