Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Dragons Rioting

Tom 1
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-65229-43-4
Liczba stron: 164
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Rintaro Tachibana ma problem. Za każdym razem, gdy się podnieci, jego serce może nie wytrzymać wysiłku, jaki się z tym wiąże, co poskutkuje śmiercią chłopaka w dość upokarzający sposób. By zminimalizować ryzyko i wieść jako tako normalne życie, Rintaro postanawia zapisać się do liceum Męski Czyściec, czyli w jego mniemaniu największej w kraju męskiej szkoły, jednak pech chce, że nazwa placówki nawiązuje do dotychczasowego braku przedstawicieli płci brzydkiej pośród uczniów, a nie ich dominacji. Co więcej, nasz bohater trafia w sam środek ustawki pomiędzy dwoma uczennicami, a żeby ujść z życiem (czytaj: nie patrzeć na wdzięki hojnie obdarzonych przez naturę pań), musi popisać się własnymi zdolnościami w dziedzinie sztuk walki. Efekt jest taki, że jedna z wyżej wymienionych, Ayane, znana także jako Smok Świetlistej Gwiazdy, postanawia zostać wychowanką Rintaro, bo… bo w sumie czemu nie? Mniej więcej tak zaczyna się przygoda naszego bohatera w tym wariatkowie i tylko czas pokaże, czy uda mu się przeżyć.

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, o czym jest ten tomik. Na początku dostajemy „wyjaśnienie choroby” głównego bohatera. Nie mam zamiaru rozwodzić się nad tym, jak takowa przypadłość miałaby działać, bo byłoby to kopanie leżącego, ale nie zmienia to faktu, że jest to typowy pretekst do generowania większości, w założeniu zgaduję że fajnych, scen, w których Rintaro popisuje się swoją niesamowitością. Żeby nie było, doceniam to, że ojciec na serio przejął się losem syna i pomógł mu tak, jak umiał najlepiej. Doceniam też to, że bohater nie jest zbokiem, ale reaguje na bodźce, które autor podtyka mu pod nos. Ale to tyle. Cała fabuła tomiku sprowadza się do wielkiego wprowadzenia, nie pokazując prócz tego nic wartego wspomnienia. Całe założenie, że w szkole obowiązuje prawo dżungli, organizowane są regularne walki pomiędzy trzema frakcjami uczniów, zaś bohater ostatecznie zgadza się trenować Ayane, można podsumować krótkim: bo tak. To boli, bo o ile nie oczekuję od tej mangi głębokiej czy ambitnej fabuły, to co dostałem na razie każe mi malować ten konkretny aspekt w czarnych barwach.

Naprawdę nie rozumiem, dlaczego postaci nie można wprowadzać stopniowo, dając czytelnikowi czas na zapoznanie choćby z jedną. Zamiast tego zarzuca się odbiorcę morzem twarzy/cycków, z których i tak niczego nie zapamięta. Oprócz głównego bohatera resztę postaci można opisać dosłownie jednym przymiotnikiem i będą to: Ayane – cnotliwa, Kyoka (przeciwniczka Ayane i jedna ze smoków) – chuliganka, Makoto i Keiko (wydaje mi się, że są czymś na wzór podoficerów Ayane) – osobowość obsesyjna na punkcie odpowiednio brania kąpieli i jedzenia, kumple głównego bohatera (ich imiona serio nie mają znaczenia) – zbole i tak dalej. Sam Rintaro na razie ani ziębi, ani grzeje, czas pokaże, czy ma w sobie coś więcej niż tężyznę fizyczną i złote serce, ale mam nadzieję, że to właśnie on będzie powodem, dla którego będę czytał tę mangę.

Lepiej prezentuje się grafika. Kreska jest czytelna, choreografia walk całkiem niezła i tylko smoki jakby autorowi nie wyszły. Nie to jest jednak najważniejsze, bowiem chyba wszyscy wiemy, czego spodziewamy się po tytule, na którego okładce widoczna jest panna z cyckami wielkości dorodnych arbuzów. Fanserwis ogranicza się w większości do ujęć dużych lub bardzo dużych piersi w różnym stopniu roznegliżowania. Jako że fanem aż tak przerośniętych biustów nie jestem, poczułem się osobiście dotknięty obecnością ledwo paru rozsądnie ubiuścionych pań i mam nadzieję, że mankament ten zostanie naprawiony w kolejnych tomikach. Co ciekawe, im mniejszy rozmiar biustu, tym bardziej sensownie odziane są bohaterki, co stanowi dla mnie bardzo wygodną metodę podziału na wieszaki na cycki i być może faktycznie postaci. Zobaczymy co z tej linii demarkacyjnej zostanie w kolejnych tomach. Niestety, rozpoznawać bohaterów (czy też jak kto woli bohaterek) po twarzach nie da rady, bowiem poza fryzurami nie za wiele się różnią, co może prowadzić w przyszłości do problemów na zasadzie: chwila, kto jest w tym kadrze? Acha, bo byłbym zapomniał. Seria ma bliźniaczki, w sumie całkiem ładne, niewysokie. Sądzę, że ma to znaczenie.

Pod względem technicznym mam dwa zarzuty do mangi. Po pierwsze: czcionki. Ta, którą pisane są zwykłe wypowiedzi bohaterów jest niezła, choć nie czyta się jej wygodnie, ale to, czym zapisano nazwy wszelkiego rodzaju technik czy innych wygibasów, to istny koszmar graficzny. W związku z tym dzielnie pomijałem te teksty i z radością donoszę, że nie umknęło mi nic istotnego. Druga sprawa to drobnostka, mianowicie pojedyncza literówka zamiast znaku zapytania. Numeracji nie ma na większości stron, ale jest to spowodowane zwyczajnym brakiem miejsca, a nie złą wolą wydawcy, więc tylko uprzedzam. Kolorowe strony znajdziemy cztery, na samym początku – pozwalają nam one obejrzeć wszystkie trzy Smoczyce w pełnej krasie. Obwoluta również jest kolorowa, zdobi ją Ayane z cyckami, a z tyłu reszta głównych bohaterów oraz krótki spis treści i słowo od autora, który pragnie, by jego manga była „naprawdę ostra”. Oby, bo przynajmniej będzie o czym mówić. Monochromatyczna okładka przedstawia głównego bohatera, a z tyłu możemy podziwiać także jego kumpli.

Czas odpowiedzieć na sakramentalne: czy warto? O ile w obecności ecchi na naszym rynku nie orientuję się kompletnie, o tyle sądzę, że nawet pomimo swoich wad Dragons Rioting to manga, której można dać szansę. Problem polega tylko na tym, że pierwszy tomik albo będzie całkowicie niemiarodajny, czego szczerze mu życzę, albo okaże się wyznacznikiem poziomu całej serii, a wtedy zrobi się naprawdę niewesoło. Czas pokaże.

Altramertes, 7 stycznia 2016
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 12.2015
2 Tom 2 Waneko 2.2016
3 Tom 3 Waneko 4.2016
4 Tom 4 Waneko 6.2016
5 Tom 5 Waneko 8.2016
6 Tom 6 Waneko 10.2016
7 Tom 7 Waneko 12.2016
8 Tom 8 Waneko 2.2017
9 Tom 9 Waneko 4.2017