Tanuki-Manga

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Dragons Rioting

Tom 3
Wydawca: Waneko (www)
Rok wydania: 2016
ISBN: 978-83-65229-45-8
Liczba stron: 164
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja

Rintaro zajął najwyższe miejsce podczas egzaminów semestralnych i tym samym zmuszony jest do wzięcia udziału w Starożytnym Turnieju Szt… znaczy się w Festiwalu Serdecznych Stosunków. Na szczęście nie będzie musiał z nikim walczyć, ale to nie oznacza końca kłopotów. Jego partnerką zostaje bowiem jedna ze smoczyc, Kyoka, osoba o bardzo bezpośredniej osobowości i taaaakich balonach. A na końcu Rintaro i tak dostaje po mordzie. Jaki z tego wniosek?

Trzeci tomik za mną, a ja dalej nie mam bladego pojęcia, o czym jest ta manga. Poza cyckami oczywiście. Tomik jest spójny jako samodzielna całość, ale dalej mam wrażenie, że fabuła do tej pory to ciąg całkowicie losowych zdarzeń, zbiegów okoliczności i naprędce wymyślonych zasad mających li tylko i wyłącznie ukazać nam, jak cudowny jest główny bohater (co powoli zaczyna się robić nudne) albo jak bardzo groźnymi przeciwniczkami są smoczyce (co było nudne od początku, bo nic poza tym, że są silne, o nich nie wiemy). Jak zgaduję, celem tego tomiku jest dać jednej z nich, Kyoce, jakieś tam tło i motywację. O dziwo mogę przyklasnąć wyjaśnieniu, jakim cudem spokojna i ułożona panna z dobrego domu nagle zaczyna brać udział w, nie przymierzając, walkach ulicznych (bądźmy szczerzy, odrobina żądzy mordu tkwi w każdym z nas). Inna sprawa, jak rzeczona panna, która wcześniej ćwiczyła tylko taniec, jest w stanie wysłać w powietrze rosłego faceta. Niestety, autor nie sili się na rozbudowanie tego wątku, tylko od razu przechodzi do kolejnego mordobicia. Oprócz tego w tomiku pojawiają się kolejne postaci, których chyba jedynym celem jest zapchanie przestrzeni na kadrach. Niby mamy po drodze ten cały Festiwal Serdecznych Stosunków, ale zamiast trochę go rozwinąć, poświęcić mu choćby ze dwa tomiki i przy okazji lepiej przedstawić jego uczestników, zostaje on sprowadzony do przerośniętego i nieśmiesznego żartu. Zaczynam się martwić, że tak samo będzie można podsumować całą mangę…

Fajnie by było, gdyby rozwoju postaci w tym tomiku było ciut więcej. Kyoka dostaje swoje pięć minut, a my dowiadujemy się, że kiedyś była pilną uczennicą, która za swój życiowy cel obrała sobie stanie się dobrą dziedziczką rodu. Co ciekawe, jej matkę to martwi, bo uważa, że córka marnuje sobie młodość. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tak progresywnego podejścia w przypadku głowy możnego rodu (tego typu postaci są zazwyczaj zdecydowanymi konserwatystami), za co autor dostaje punkt. Waham się co prawda, czy tego punktu od razu nie odebrać, ponieważ główny bohater ciągle miota się bez celu po scenach i dopiero na końcu drugiego tomu być może pojawił się pomysł na jakiś dłuższy wątek. Czy coś z tego jednak wyniknie? Na razie Rintaro, będący w teorii postacią bardzo dynamiczną, rozwija się w tempie lodowca i zaczyna mi brakować argumentów za takim stanem rzeczy.

Grafika jest największym kuriozum, z jakim przyszło mi się zmierzyć w tym tomiku. Już sama postać Kyoki na obwolucie, niby anatomicznie poprawna, wygląda tak koszmarnie, jakby rysował ją amator, a nie doświadczony rysownik. Wystarczy spojrzeć na załączoną wyżej ilustrację, a zobaczycie, o co mi chodzi. Co jak co, ale okładka powinna być pokazem kunsztu rysownika, zachęcać czytelnika do lektury, a nie odstraszać. Tym większe było moje zdziwienie, gdy już podczas lektury widziałem tę samą bohaterkę (a także parę innych) w normalnych ubraniach, jakie moglibyśmy zobaczyć na mieście. Być może autor dodatkowo się starał, ale mam wrażenie, że im mniej udziwnia projekty bohaterów, im bardziej zwyczajne są ich fryzury i odzienie, tym ładniej mu one wychodzą. I nawet krzywe nie są. Być może, na przekór własnym słowom, nie chce rysować durnej i prawie­‑rozebranej bijatyki, a coś bardziej przyziemnego i dlatego mamy taki efekt? Trudno stwierdzić.

Tym razem, jeśli chodzi o jakość wydania, nie ma za bardzo o czym pisać. Wspominałem już wyżej o koszmarnej ilustracji na obwolucie, natomiast jej tylna strona prezentuje się dość typowo dla tej serii – ot, Rintaro i dwie dziunie. Podobnie kwestia ma się z okładką, choć tam na froncie pojawia się Rintaro, a nie Kyoka. Oprócz tego na obwolucie zamieszczone są także spis treści oraz krótki komentarz autora, w którym ten przyznaje się, że podniecają go smoki… Na samym początku mangi znajdziemy cztery kolorowe strony, przedstawiające odpowiednio ważniejszych bohaterów, których już poznaliśmy, przekrojową ilustrację Kyoki (na szczęście mniej krzywą niż na obwolucie) i zwyczajną pokolorowaną stronę z mangi.

Tomik trzeci wzbudził we mnie mieszane uczucia. Dobre toto na pewno nie było, ale tragedii też nie ma. Jednak w takiej sytuacji rodzi się pytanie, po co inwestować w tę serię, skoro są inne, lepsze/śmieszniejsze/bardziej rozebrane? Na to pytanie czytelnicy muszą sobie odpowiedzieć sami. Aha, w tomiku była jedna z bliźniaczek. A że jedna bliźniaczka to prawie jak dwie, czuję się pod tym względem wysoce usatysfakcjonowany.

Altramertes, 17 maja 2016
Recenzja mangi

Tomiki

Tom Tytuł Wydawca Rok
1 Tom 1 Waneko 12.2015
2 Tom 2 Waneko 2.2016
3 Tom 3 Waneko 4.2016
4 Tom 4 Waneko 6.2016
5 Tom 5 Waneko 8.2016
6 Tom 6 Waneko 10.2016
7 Tom 7 Waneko 12.2016
8 Tom 8 Waneko 2.2017
9 Tom 9 Waneko 4.2017